Stało się tak jak ustaliłem gdy wróciłem. Pojechałem na jednostkę rozdysponowałem ludzi i sam zabrałem się z Grześkiem ,Mariuszem i Borysem do poszukiwań. Zabrałem ze sobą niespodziankę i jak ustaliliśmy wojsko ruszyło szpalerem pod dowództwem Luke, bo ten obrał sobie za cel pilnowanie mojej osoby, wiec znalazłem mu odpowiednie zajęcie ku niezadowoleniu Mariusza.
-Szefie pod moim dowództwem ludzie wykonywali by rozkazy poprawniej.
-Będzie dobrze ludzie mają jasny cel sporo zaoferowałem wiec każdy będzie się starał no poza tym mamy misję
-Jaką?
-Po sprawdzeniu posterunków lecimy do Włoch
-A po co tam? - dopytał Grzesiek
-Nadam w telewizji komunikat może ktoś porwał Roz i wywiózł za granice? Bo skoro już tyle czasu jej nie ma to biorę taką możliwość pod uwagę. Dziwne jest tylko to że no kurde nikt tego nie widział. To mnie gryzie i martwi.
-No przyznam że to było dziwne. Luke przyszedł do mnie koło 4 rano wtedy i szukał ich oboje a znalazł tylko Drake a pana żona przepadła. Moim skromnym zdaniem to porwanie dokonało się gdzieś w pobliżu domu bo tego dnie nikt jej nie widział na osadzie a patrole chodziły. Przepraszam za sugestię, ale pana żona nie jest naiwna i na pewno, gdy by ktoś upychał ją do bagażnika by krzyczała no poza tym ktoś widział by samochód. Wiec myślę że w tym porwaniu brała udział osoba którą pana żona znać musiała bez wątpienia.
-Faktycznie ty masz racje Mariusz na to nie wpadłem.
-Wpadł by szef tylko na głowie za wiele ma i małego jeszcze.
-Tak muszę go ze sobą ciągnąć teraz bo mi i jego porwą, to po pierwsze a po drugie za mamą tęskni jeść nie chciał teraz jest spoko
-Ciężko szefowi tak bez żony - stwierdził Borys - zwłaszcza że kochał ją szef na zabój.
-Kocham nadal - poprawiłem Borysa - ona żyje i mam nadzieje że wkrótce ją znajdę. Bo jeżeli im chodzi o mnie to jestem do ich dyspozycji a na pewno chodzi o mnie, bo i te bojówki pod moja banderą eh. Rety tak dziwnie się posypało wszystko ktoś ma ambitny plan wyeliminowania mnie z gry pytanie kto to.
-Na pewno odezwą się w sprawie okupu - stwierdził Grzesiek.
-No mamy Kraków to bierzemy się do roboty jak coś to strzelamy - powiedziałem
Lecz nim zdążyłem dodać coś jeszcze ktoś zaczął do nas strzelać.
-Zdejmujemy sokolników? - dopytał Grzesiek.
-Ta tylko delikatnie Roz może być w środku. Widzę że i z posterunkami się dogadali eh likwidujemy każdy z nich i ci co chcą niech jadą na osadę reszta pewnie już jest przekabacona przez bojówkę.
Wybiliśmy wszystkich co do nogi Roz nie było w środku.
-Cholera jeszcze Drake z Al tu podjechali mieli przepatrzeć wszystkie dziury może Roz im uciekła i gdzieś się schowała taką mamy nadzieje. Jak tu jest Drake ją znajdzie. Przelecimy się po mieście może ich zobaczymy. Zabiliśmy kilkoro przypadkowych ludzi z moimi barwami jednak nie dostrzegliśmy ani Drake, ani Al.
-Spokojnie szefie tych dwoje potrafi zadbać o siebie.
-Masz rację lecimy do Włoch spóznię się na wywiad a nie mogę he. I muszę jeszcze jedną istotną sprawę załatwić.
-Dzięki szefie - wypalił podczas lotu Grzesiek.
-Nie ma za co choć prawdę mówiąc nie mam pojęcia o czym mówisz.
-O Jasia chodzi.
-Ach tak i jak on się czuje?
-Dobrze, bardzo dobrze wszystko ustąpiło Robert mówi że będzie całkiem zdrowy tylko szkoda że nogi nie dało się uratować.
-No wiesz to była wyższa konieczność, ale teraz są endoprotezy pomyślę o tym, posprawdzam jak znajdę Roz zabiorę go do jakiegoś szpitala, to mu zrobią, nauczą chodzić i będzie jeszcze biegał zobaczysz .Obiecałem że ci pomogę na tyle na ile będę mógł wiec słowa dotrzymam.
-Jesteś wielki szefie czasem nieznośny i niezrozumiały, ale wielki. Ktoś kto porwał szefową nie wie w co się wpakował.
-Ano nie wie - powiedziałem w momencie gdy podchodziliśmy do lądowania.
W telewizji babeczka powiedziała mi co i jak ustaliliśmy jak często będą nadawać komunikat i jak długo, zapłaciłem i mogłem przystąpić do swojego komunikatu.
Witam państwa serdecznie
Chciał bym abyście zwrócili państwo uwagę na to zdjęcie które trzymam w ręku. Dziewczyna ma na imię Roz i kilka dni temu w nieznanych okolicznościach zaginęła. Czeka na nią jej maleńki synek i jak widać ja. Eh nie udzielam się publicznie więc może mówię nieskładnie, ale zapłacę każde pieniądze za sprawdzoną informacje o miejscu pobytu mojej żony. Osoby które brały udział, lub przyczyniły się do porwania mojej żony proszę o kontakt, zapłacę ile zechcecie tylko oddajcie dziecku matkę. Spełnię każde żądanie bo wiem że chodzi wam o mnie nie o nią wiec się może zamieńmy ja za moja żonę? Podaje numer telefonu *** *** *** Kto z państwa widział lub zna miejsce pobytu mojej żony i mamy tego szkraba proszę niech zadzwoni pod ten numer.
Kruszynko znajdę cie choć by to była ostatnia rzecz jaka w życiu zrobię i kocham do końca świata i jeden dzień dłużej.
dziękuję za uwagę.
Po skończonym wywiadzie ruszyliśmy z powrotem do kraju było pózno i ciemno.
-Jutro ponowimy poszukiwania panowie zaczniemy o 9 rano - powiedziałem na odchodne gdy dolecieliśmy do jednostki.
-Gdy wszedłem do domu tylko Jula i Patka siedziały przy stole.
-Drake i Al jeszcze nie ma? - dopytałem.
-Nie wrócili.
-Eh nie dobrze.
-A Luke? - dopytała Jula.
-Dowodzi wojskiem wrócą, ale nie wiem kiedy mają przepatrzeć całą Polskę z buta pozabijać tych buntowników jak spotkają, zebrać ludzi którzy chcą się do mnie przyłączyć, bo w Polsce jest niebezpiecznie.
Prawdę mówiąc zdziwiło mnie gdy dziewczyny tak wszystkim rozdysponowały.
-Jesteś zmęczony to ja zajmę się Damonem, bo się obudził powiedziała Jula i wez prysznic, bo podamy kolacje nie będziemy na nich czekać.
-Dobrze dziękuje wam.
Pózniej zeszła moja siostra. Pierwszy raz ją widziałem od momentu gdy wróciłem.
-Przykro mi braciszku - powiedziała.
-Raczej zadowolona jesteś pozbyłaś się mojej żony - powiedziałem smutno.
Rety kochanie gdzie ty jesteś, co się stało gdy byś mogła mi podpowiedzieć, odpowiedzieć. Tak błąkam się jak ślepy w ciemności. Bez ciebie nic nie ma dla mnie sensu. Co ja zrobię bez ciebie jak ja będę żył. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Pati
-Chodz na obiad w porze kolacji - uśmiechnęła się.
-A wy co tak o mnie dbacie? - dopytałem
-Roz zawsze to robiła a teraz skoro zabrali wam mamę to musimy się wami zająć powiedziała - wesoło Patka.
-Się zająć - powtórzyłem - oby nie inaczej sam potrafię o siebie zadbać no i o mistrza oczywiście.
-Potrzebna ci kobieta - stwierdziła Jula.
-Nie znaczy tak potrzebna mi Roz bez niej jak bez powietrza inna nie wchodzi w grę.
Jedzenie mi jakoś nie szło trochę pogrzebałem w talerzu i po jakimś czasie poszliśmy z Damonem do siebie spać. Mały zasnął dopiero w naszym łóżku. Poduszka nadal pachniała perfumami Roz. Rety mojej kruszynce pewnie jest jeszcze ciężej myślałem. Tak strasznie się martwiłem.
Taka zabawa a raczej wojna z wiatrakami trwała cały tydzień a może nawet kilka dni dłużej i jak by tu powiedzieć Polska była prześwietlona. W między czasie ludzie odbudowywali domy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz