Wyszedłem z pokoju tylko jak ja się kurwa do niego dostałem. Poszedłem do Drake'a jego pamiętałem jako ostatniego. Ale coś z nim było nie tak
- Moja małpko kochana - powiedział Drake jak mnie zobaczył
- Co takiego - dopytałem
- No ta ruska małpa tak się podobnie jak ufoludek z bajki nazywała
- Yeti?
- No właśnie jaka ona jest mięciutka
Drake obmacywał poduszkę.
- Drake to jest poduszka - wykrztusiłem śmiejąc się
Usiadł na łóżku przez chwilę popatrzył
- A ty czemu jesteś tu sam? Też bym chciał zobaczyć twoją brązową kozę
- Co ty bredzisz jaką kozę
- No tą z wczoraj. I te dziwki co windę blokowały
- O czym ty bredzisz my z jakimiś dziwkami wczoraj byliśmy?
- Nie no szliśmy do kozy i do małpy
- Dobra wiesz co Drake'uś ty śpij.
Wróciłem z powrotem do pokoju.
- Roz czy ty możesz mi powiedzieć co tu się w ogóle dzieje? Czemu Drake majaczy? I o co chodzi z jakąś ruską kozą
Ale ta popatrzyła się na mnie i rozryczała się jeszcze gorzej. Hm... muszę pogadać z Tomkiem. Koza, małpa, kurwy. Rety no pamiętam jak siedziałem w barze. Piłem mleko i się obudziłem dzisiaj. No w sumie to już było dzisiaj. Rety Tomka muszę znalezć, Roz beczy. Podszedłem do niej. Odgarnąłem jej włosy
- Roz popatrz na mnie proszę. Czemu ty płaczesz? Czy ja ci wczoraj coś zrobiłem w sensie czy w nocy? Bo wiesz ja wszystko pamiętam do momentu kiedy mleko z Drake'm w barze piłem znaczy ja piłem mleko a on pił whisky ale to było whisky dla mnie od Tomka. Dlatego jej nie piłem chociaż miałem ochotę. Bo myślałem że on coś do tego dodał. No i faktycznie bo Drake'uś bredzi o małpach, kozach.
- A o Saszy pamiętasz? - dopytała niepewnie Roz
- Już powinien być Mariusz i Grzesiek ja ich po ubijam. Skończyła się moja cierpliwość do ruskich
- Ale mnie z nim nic nie łączy. Borys się zaplątał, ty sobie coś do powiedziałeś. Przecież kiedy ja bym miała to zrobić.
I płakała dalej
- No przekręć się wez główkę z tej poduszki bo zaraz się udusisz przecież. Choć do mnie przytulisz się porozmawiamy.
Chciałem odkryć kołdrę żeby mogła z pod niej wyjść. A Roz dawaj się przykrywać tą kołdrą.
- Słonko ale o co ci chodzi?
- Bo...
- Bo co przyprowadziłem to kozę naprawdę?
I zacząłem w tym łóżku tej kozy szukać no pewnie pod kołdrą jest. Roz powiedziała że nie ma tam żadnej kozy ale mam się nie dotykać do kołdry. Wyrko było całe po kotłowane i wyglądało jak by tam naprawdę ktoś był. No i się wkurwiłem
- Ty z tym ruskiem mówisz że nie, to kto tam pod tą kołdrą siedzi - zacząłem się drzeć
Znów wszyscy się zlecieli oprócz Drake do naszego pokoju. Alex pytała czego się drę. To zacząłem ich wypychać z pokoju i się drę
- Won mi stąd! Bo mi Sasza ucieknie! Wszyscy won!
Zamknąłem drzwi na klucz
- No to sobie bracie przegiąłeś - mówię do wyrka - a ty czego beczysz? Jak ja spałem i nie widziałem że on też śpi
- Tam nikogo nie ma - beczała Roz
- Bądz facet i wyłaś z pod tej kołdry bo cię zaraz wyciągnę.
Jak ja dziękowałem bogu że Jula zwinęła tego Damona. Ten rusek nie chciał stamtąd wyjść. To stwierdziłem że uduszę go w tej kołdrze niech mu będzie nie to nie. I zacząłem szarpać się z tą kołdrą. W końcu wyrwałem ją jakoś Rozi która ją jeszcze trzymała. całe wyrko było we krwi. Tak fiknąłem kozła z tego wyrka że wylądowałem na podłodze. Łapy zaczęły mi się trząść.
- Roz co ja ci zrobiłem - wyjąłem telefon - trzeba zadzwonić po lekarza
A ta ryczy dalej
- Czemu nic nikomu nie powiedziałaś że ja ci coś zrobiłem
- Bo się łóżko pobrudziło a mi się tabletki skończyły.
- Jakie tabletki, kiedy się skończyły i co ma w spólnego z tym ta rzeznia na łóżku.
- No te tabletki co mi dałeś to mi się dwa dni temu z kończyły, a w nocy a ja nie mam.
- Czekaj bo nie nadążam
Usiadłem na łóżku obok niej
- To ja ci nic nie zrobiłem?
- Nie - powiedziała - tylko jak zobaczyłam Mariusza i Grześka jak byłam z Al to się zdenerwowałam i jak przyszłam położyłam się i zaczęłam ryczeć no i wszystko jakoś się ubrudziło.
Przyciągnąłem ją do siebie
- To ja ci jednak nic nie zrobiłem - ucieszyłem się ciągnąc ją na kolana
A ta dla odmiany zaczęła beczeć że ubrudzę sobie spodnie
- Roz najważniejsze jest to że ja ci nic nie zrobiłem i ja muszę pogadać z Borysem i Tomkiem. Eee... i trzeba kupić no coś. Tylko ja nie wiem czy w tym hotelu jest apteka. Tak w ogóle to co ja miał bym kupić.
- Może lepiej zawołaj tu Al
- Nie no kochanie ja to załatwię. Wiesz bo ona to chyba dzisiaj za mną nie będzie przepadała.
- No wiem mówiła że będzie z tobą rozmawiała ale ty nie wróciłeś ona też nie. To pomyślałam że pewnie się na ciebie obraziła.
- No trochę się narobiło. To może ja najpierw pójdę po to co mówiłaś. A ty skocz pod prysznic a jak wrócę to zadzwonię żeby sprzątnęli to wyro. I porozmawiamy na spokojnie co?
- Ciebie rano przyprowadził tu Tomek razem z Borysem. Dali mi tą kamerę co tam leży. I powiedzieli że mam z tobą zrobić co chce i mam to nagrać i pózniej ci pokazać.
- I który był taki gwiazdor - dopytałem
- No Tomek
- Rety słonko ale to się poplątało ja skocze jednak do tej apteki. Zamknę cię tutaj żebyś czuła się komfortowo. A jak będę wracał skoczę po Damona bo chyba za bardzo używamy gościnności Julki.
- Ale naprawdę wrócisz?
- Wrócę i nie będę pił mleka. No ale ja czekałem na nie pół godziny. Oni ze sklepu mi je przynieśli. Dali mi butelkę do ręki jeszcze zakręconą. I podali szklankę. Tomek nie mógł tam nic dodać. Do tego whisky okej zgodzę się i Drake nadal bredzi - Machnąłem ręką - dobra to ja lecę.
Zamykając drzwi na klucz zauważyłem Luke i Julkę. No nie wieże pomyślałem.
- Wychodzicie - dopytałem
- Tak wychodzimy. Zabieraj swojego dzieciaka.
- Sami go wzięliście tak się nie robi. Właśnie szedłem go szukać.
Pózniej wyszła Alex
- Chyba musimy sobie coś wyjaśnić - powiedziała
- Chyba - spuściłem głowę
- W środku jest Roz - zainteresowała się Alex
- No jest a gdzie ma być?
- Czemu zamknąłeś te drzwi? Otwieraj
- A w życiu, nie ma takiej opcji
- Co jej zrobiłeś? - zapytał Luke
- Nic jej nie zrobiłem po prostu muszę wyjść a ona musi zostać sama.
- Tracę do ciebie cierpliwość - powiedział Luke - zaraz rozwalę te drzwi ostrzegam cię
- A ja ci mówię spakuj się do windy i spadaj
Zadzwoniłem po ochronę. I kazałem im tam stać do puki nie wrócę. A sam zszedłem do tej apteki znaczy no z Damonem. Jeszcze tego by brakowało żeby zobaczyli tą rzeznie na wyrku normalnie jak by ktoś kurę zaciukał. Po drodze powiedziałem do recepcjonistki żeby mi załatwiła kogoś do zmiany pościeli i żeby ta osoba poczekała przed pokojem. Dopytałem o tą aptekę i skierowałem się w jej kierunku. Powiedziałem babce w aptece o co mi chodzi. Oczywiście poplątałem i pokomplikowałem wszystko ale w końcu dostałem to czego chciałem. Ale za nim mi to dały to zachwycały się Damonem i mówiły że to jest takie romantyczne. Bo faceci to się wstydzą kupować takich rzeczy dla żon. No to stwierdziłem że to chyba normalne jak człowiek ma awarię. No i wjechałem windą na górę. Zwolniłem ochroniarzy otworzyłem drzwi wpuściłem babkę od sprzątania. Słyszałem jak woda leciała z prysznica. Baba zaczęła się mnie coś tam pytać. To jej powiedziałem że nie jest od pytania tylko od sprzątania i ma się uwijać. Bo ją zwolnię a ta do mnie
- A to pan jest nowym szefem i to pan tu tak rozrabia.
- Szybciej - pośpieszyłem
Nie słyszałem już wody więc puknąłem w drzwi i zapytałem Roz czy już skończyła. A ona przytaknęła.
- To może otworzysz słonko a ja ci podam mam nadzieje że nabyłem odpowiedni produkt. No przynajmniej tak jak tłumaczyłaś
Roz uchyliła lekko drzwi a ja wsunąłem pudełko nawet nie patrząc to krępująca sytuacja dla dziewczyny. A ja jak ten głupek wyleciałem z tym facetem pod kołdrą. Damon się obudził wziąłem go na ręce i zaczęliśmy szykować mleko
- Oj synek jakiego ty masz durnego ojca. Obyś ty mózgiem w mamusie poszedł. Bo inaczej to ja czarno o widzę.
Damon nawet się uspokoił i tak jak by go to interesowało to co mówię. Nawet nie widziałem że Roz już wyszła i nam się uważnie przygląda. Studziłem jemu mleko, przewijałem go i przebrać go musiałem
- Eh... - mówię do niego - widzisz a głupi ojciec uwierzył jakiemuś po plątanemu ruskowi że mamusia z drugim ruskiem i klops. Jeszcze chyba wszystkich na obrażałem. Tylko nie rozumiem o co chodziło z tym mlekiem.
- Czemu mu to mówisz - usłyszałem za swoimi plecami głos Roz
- Trenowałem sobie jak mam z tobą rozmawiać. Widzisz bo ja głupi słońce jestem
- A nie lepiej było zostawić jeszcze Damona u Julki - powiedziała - chciała bym porozmawiać z tobą na spokojnie
- No wiesz oni to gdzieś szli jak wychodziłem do tej apteki i zobaczyli że ja te drzwi zamykam na klucz. I musiałem postawić tu ochronę. Bo Luke chciał je wyważyć. No a jak by zobaczyli te wyrko. - Położyłem na łóżku nakarmionego Damona. Ukląkłem przed stojąco Roz przytuliłem się do niej. - przecież jak by to zobaczyli to by od razu pomyśleli że coś ci zrobiłem. W padli by do łazienki i byś miała widownię. A wrażeni to już chyba masz dość przeze mnie. Damon zaraz pójdzie spać i będziemy mogli porozmawiać.
Usiadłem na dywanie a Roz usiadła przymnie. Położyłem jej głowę na kolanach.
- Wiesz co strasznie mnie boli gdzie są te zastrzyki
- Nie wiem Tomek je wczoraj zabrał. Podobno to od nich tak ci się porobiło.
- No ale to że nawywijałem z tym Borysem to pamiętam i kojarzę. I nie wiem jak mogłem ci nie wierzyć.
A Roz nie chciała ze mną mówić. Tylko zaczęła mnie całować i płakać.
- Ale powiedz wierzysz mi? - zapytała przez łzy
- Wierze słoneczko tylko wiesz że ja najpierw robię potem myślę. Znaczy temu Saszy to ja nie odpuszczę i chłopakom też. Tomek i Borys będą się musieli grubo tłumaczyć.
Pózniej zaczęliśmy rozmawiać o głupim dywanie. I wtedy do pokoju wszedł Mariusz, Grzesiek, Borys i Tomek. I przerwali nam dywanową pogawędkę.
- Tylko nie wychodzi nigdzie z nimi - poprosiła.
- Nigdzie nie pójdę. Choć położysz się pewnie zle się czujesz i nie wyspałaś się
Roz nie pewnie popatrzyła na łóżko jak je odkrywałem.
- Wskakuj pod kołderkę.
Położyłem przy niej Damona i przykryłem ją kołdrą. Odpocznij sobie a ja z nimi porozmawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz