niedziela, 5 listopada 2017

Od Rozi

Pojechaliśmy do szpitala. Przez całe moje życie nie byłam w szpitalu tak często i nie spędzałam w nim tak długo czasu. Przerażała mnie cała ta aparatura ale dziś miał jej o wiele mniej. Nie znałam się na tym ale miałam nadzieje że wszystko jest już w porządku. Naprawdę chciałam już tylko żeby Damonowi się polepszyło i żebyśmy mogli już wrócić do domu. Wtedy do Damona weszła masa lekarzy. Przestraszyłam się że jednak coś się stało. I dopiero po chwili zauważyłam że z nimi jest facet w garniturze. Rozpoznałam tego gościa. Przecież to od niego zaczął się ten cały koszmar. Najpierw kłótnia że z nim rozmawiałam, pózniej jeszcze większa jak Borys nakręcił że z nim spałam. Nie dało się nie zapamiętać tego kolesia. Nie wieże to Sasza Ivanow ich sponsor. Jak Quick go rozpozna będzie masakra. Wtedy wszyscy opuścili salę a Sasza spojrzał na Quicka. Spodziewałam się najgorszego, przecież Quick zaraz go zabije.
- Obiecałeś - wypaliłam
Ale Quick był już zakodowany. I jakie było moje zdziwienie kiedy zaczął z nim rozmawiać spokojnie. Nie miałam problemu z rozumieniem tego co mówią. Znałam dość dobrze angielski, ale rozmowa dość szybko przeszła na polski. Poszliśmy do kawiarni, rozmowa przebiegała przyjacielsko-oficjalnie chociaż co chwila jeden prowokował drugiego. Tym bardziej zdziwiłam się kiedy Quick nie dał się sprowokować. Tak jak mówił Ivanow na wyścigach chciał ubić jakiś interes z Quickiem i teraz również o tym wspomniał. Rozmowa nawet zeszła na temat Ivana nie wiem w co pogrywa Sasza i w co gra Quick. Trochę nad tym nie nadążałam. Ale cieszyłam się że wszyscy żyją a szpitala nie zdmuchnęło z powierzchni ziemi. Byłam w szoku przebiegu całej tej rozmowy. Wyszliśmy z kawiarni
- Byłeś naprawdę spokojny i kulturalny - stwierdziłam - no i nie wiedziałam że jesteś taki zmanierowany - pocałowałam go - widzisz że da się załatwiać sprawy na spokojnie
Miał coś nawet odpowiedzieć ale wpadliśmy na Al i Drake'a
- I co jak tam młody? - dopytał Drake
- Dziś chyba lepiej - odparłam - prawda? - dopytałam Quicka
- Tak - przytaknął
- Co ty taki gburowaty? - spytał Drake
- Wpadliśmy na Saszkę - wyjaśnił Quick
- Co? Tu?
- Ivanow jest sponsorem nic dziwnego że tu jest - zauważyłam
- I powiedz mi jeszcze że z nim gadałeś i go nie zabiłeś
- Gadałem z nim i go nie zabiłem - odparł Quick
Drake spojrzał na mnie szukając potwierdzenia. Pokiwałam głową.
- Okej... w takim razie stary nie zabijaj go bo jesteśmy na cenzurowani. Na każdym programie gadając o tobie i o nas - stwierdził Drake - oznajmiam że jak będziemy wracać zabieram się z wami i atomówką. Już nigdy nie wsiądę do samolotu mając Luke'a za pilota.
- Drake nie zaczynaj - powiedziała Al
- On nas wszystkich mało co nie zabił - wypalił Drake - no słuchaj stary. Tak się chwali że taki z niego silny pilot...
- Nigdy nie mówił że jest pilotem - wtrąciła Al
- Dobra nie ważne, taki silny pilot a nie umiał wystartować. - zaczął Drake - pózniej jak już udało nam się jakoś przelecieć kawałek i przy okazji zabić komuś antenę to pan pilot musiał z fochać się na środku oceanu. Czaisz stary idiota puścił stery i gapił się jak spadamy tylko dlatego że Aśka nagadała że się z nią przespałem. To chore, Al mi uwierzyła i się nie gniewa a Luke tak jakbym co najmniej zdradził jego.
Zaczęli się sprzeczać.
- Dobra stary - wypalił Drake - jak by coś będziemy czekać na was w kawiarni muszę zobaczyć tę ruską kozę.
Al i Drake odeszli w stronę kawiarni znów się sprzeczając
- Jak myślisz kiedy będziemy mogli zabrać go do domu? - spytałam kiedy zaczęliśmy iść do Damona
- Nie wiem słońce dziś będę rozmawiał z lekarzem. - wyjaśnił Quick
- John może byśmy przestali nadużywać gościnności twoich znajomych i coś wynajęli. No nie ukrywam że Iza trochę mnie denerwuje. No sam powiedz to nie było normalne...
Wtedy podeszliśmy pod salę gdzie leżał Damon ale jego nie było. Spojrzałam na Quicka, ale on był równie zaskoczony. O Boże... usiadłam na jedno z krzeseł.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz