Wyszłam na zewnątrz bo narobiło się mnóstwo huku i zamieszania. Za mną wyszła profesorowa, sam profesor ,chłopaki i Pati. Ludzie z osady wyszli na ulice wojsko ich nie ogarniało. Nikt nie wiedział co się dzieje. Zdziwiłam się gdy helikopter wylądował a z niego wyszedł mój własny brat, za nim ta wywłoka Roz i cała reszta. Jacyś nowi ludzie oraz ku mojemu zdziwieniu Marek i Iza. Ludzie z osady klaskali, cieszyli się.
-Moi drodzy - zaczął mój brat - z góry widziałem że wiele zrobiliście i to doceniam. Natomiast były zasady, złamaliście je wychodząc z osady i powinienem wysunąć konsekwencje. Ale daruję wam bo mnie pięknie przywitaliście wiec chyba będę musiał częściej was opuszczać. - Brat się roześmiał, a wszyscy zaczęli krzyczeć żeby ich nie zostawiał. - Wiem jaki jest problem - ciągnął dalej Quick. - Jutro dojdzie pierwszy transport, wiec zbierajcie się do domów, bo widzę że jest ich sporo. Jutro was odwiedzę na osadzie być może. Teraz muszę zająć się rodziną wiec proszę się rozejść.
Mariusz i Grzesiek wyjęli inkubator a ja byłam w szoku co stało się Damonowi.
-Quick co się stało Damonowi ?
-Gówno miał operacje przez ciebie był na serce chory. Pościel u Roz w pokoju zmieniona?
-Tak dziś profesorową na sprzątanie wzięło bo mówiła że może wrócisz, a tu syf i będziesz zły.
-Super zajmij się swoja koleżanką a ty Marko za chłopakami.
Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na to, że ta wywłoka ma obrączkę. Więc jednak dopięła swego szmata i Quick będzie jeszcze bardziej nad nią skakał. Wszyscy udali się na górę Roz pytała czy będzie mogła Damona na ręce wziąć. wiec chyba było z nim zle. Quick zapewniał ją że oczywiście tylko zmienią mu opatrunki, podadzą leki i może tamta go nakarmić i zejść z nim na dół. Marek podłączył jakąś kroplówkę. Po chwili mój brat zszedł na dół i poprosił Drake by jakiś kod gdzieś wpisał i zeszli na dół. Wrócił z kuszą i kazał chłopakom pownosić kartony z jakimś jedzeniem. Potem przywitał się z profesorem przedstawił mu resztę nieznajomych i powiedział że po kolacji ich jakoś porozmieszcza. Potem oddawał Drake'owi jakąś kasę i 3 butle wódki mu dał. Gadali o prądzie coś i ogólnie wyglądali jak kumple ,a jak wyjeżdżał to mało co wszystkich nie pozabijał. Iza była zniesmaczona całą tą sytuacją chałupą, ale nadal podziwiała mojego brata.
-Jak tylko będzie okazja to go dopadnę Amanda ,a ty mi w tym pomożesz - mówiła
-Iza on ma żonę.
-I co? Muszę go mieć, ale jak wy tu możecie mieszkać okropnie tu ciasno
-Ty się uspokój bo tu panują zasady, jak nie przestrzegasz to wylatujesz na osadę. Nadal są tu ci zimni i rządzi tu mój brat, jak ktoś nie słucha to w łeb dostaje z pistoletu. A jak was wywali na osadę to tylko potrzebne do przeżycia rzeczy dostaniecie. A tu w domu ma wszystko dla swojej księżniczki to i my korzystamy. Mówię ci średnio to co drugi dzień myliśmy podłogę ze krwi. Quick zabił naszego ojca musiałam go pochować.
-A nas porwał nie myślałam że tak zrobi. Załatwiłam żeby tego gnoja wywalił ten sponsor, bo myślałam że u nas posiedzą ,ale głupi Marek się nie zgodził i on nas porwał, a ja dostałam od tej białej szmaty w samolocie za coś, ale sama nie wiem za co.
-Poczekaj jak tylko ona zejdzie zobaczysz to taka wredna paniulka dopina swego manipuluje moim bratem pindrzy się do niego a jak ten się wkurwi to, albo ryczy, albo do wyra go i ugłaskany, potulny łazi przez jakiś tam czas.
-Powaga? - dopytała Iza
-No tak nawet się z nią ożenił widzę, a do tego dążyła ona z braciszkiem. A teraz widzisz siedzą i w grę cisną. Musisz wiedzieć że tu się wszystko robi za jedzenie i nie można tak sobie gotować co się chce. Dzieci nie mają żadnych przywilejów, ja na przykład muszę prać bo Kasia sika jeszcze a mój brat. Zdenerwowałam go i nie mam dla Kaski nic. Na przykład Kuba ma różne słodycze czasem dzieli się z Kasią szkoda mi jej bo ona tak patrzy.
-Chcesz mi powiedzieć, że tu nie ma sklepów ani nic, że nie mogę się przeprowadzić?
-Pieniądze tu nic nie znaczą, tu rządzi mój brat i żyjemy za jedzenie które tylko on jest w stanie załatwić. Jak go nie było to wszystko się pokończyło i już ledwo przędliśmy.
-Gdzie Supcia? - zapytał mnie nagle Quick.
-Nie wiem może zdechła ktoś zabił jej małe i od tamtej pory się nie pokazała.
-Jutro się tym zajmę winny zginie - i mój brat zaczął patrzyć w okno po chwili wziął wcześniej przyniesioną kuszę.
-Drake jak coś to wejdę na brzeg lasu może coś ustrzelę, bo sporo zwierza się kręci i powołam niespodziankę.
-Dobra powiem Roz tylko nie łaz za długo bo zacznie ryczeć za tobą
-Spoko powiedział mój braciszek - i wyszedł, a Iza zaraz zaczęła patrzeć przez okno i jak na złe zeszła Biała z tym małym.
-Gdzie mój maż? - zapytała z naciskiem na mój.
-Poszedł na brzeg lasu bo sarnę zobaczył i Suprice miał wołać.
-Nie lubię jak wychodzi.
-Siostra wróciliśmy, życie wróciło do normy zaraz pojadę do wiatraka bo światło ustawić trzeba, tylko poczekam aż wróci mój szwagier nie zostawię cię tu samej w gnięzdzie żmij.
Po chwili Iza zaczęła się drzeć że niedzwiedzia Quick prowadzi. Drake wyszedł do niego. Misiek pochłonął dosłownie dwie sarny i wszedł razem z nimi do domu. Iza i jej dzieci strasznie się bały nawet próbowała coś mówić, ale mój brat odraz ją uciszył.
-No a teraz tylko obserwuj - powiedziałam do Izy.
-John dopiero przylecieliśmy a ty już uciekasz do lasu.
-Kochanie no zobacz jaka ona wychudzona. Byłem tylko na brzegu zostawię ją w domu.
Ta wywłoka nachyliła się z Damonem nad miśkiem i zaczęła coś nad nim biadolić.
- Przecież on pożre to dziecko - skomentowała Iza.
-Nie ona swoich nie ruszy. Quick ją tresował i zawsze siedzi z nim.
-Wezmiesz Damona odświeżyła bym się i powiem profesorowej co ma przygotować na kolacje,
-Kochanie najpierw rozejrzyj się co mamy jutro przyjdzie transport to poszalejesz.
-Ty musisz się odpowiednio odżywiać obiecałeś.
-Tak słonko już się nie sprzeczam ty wiesz lepiej co dla mnie dobre - usiadł z Damonem.
-No niezle - powiedziała Iza - mam nadzieje że jak temu gnojowi się poprawi to do siebie będę mogła wrócić.
- Zapomnij Iza on cię nie puści tu ludzie przyjeżdżają a jak odchodzą to 2 metry pod ziemie.
-On nie ma prawa.
-Chodzi o to że prawo to on. Ma wojsko, mafię, pieniądze wszystko dla tego jest taki cenny.
-Mamo jestem głodna.
-Niech ten bachor nie drze ryja - ostrzegł Quick - tu nikt nie wrzeszczy i nie dostaje żreć na rozkaz trzeba sobie zapracować.
-Nie będziesz mi głodził dziecka - zaczęła awanturę Iza, wtedy zeszła Roz.
-Będę gdy mi się spodoba a ty jak ci każę tu i teraz zdjąć majtki to, to zrobisz czego nie rozumiesz?
-Nie denerwuj mojego męża i przynieś tu kroplówkę dla Damona - wrzasnęła na Izę Roz. - No co się gapisz ruszaj się.
No z tej strony to ja Roz nie znałam jak ona się zmieniła przez tych kilka dni i jak oni się dowiedzą że chłopaki tak tańczyli. Sprowadzali tu kogo chcieli i że pół osady jeść tu przychodziło, to się wścieknie nie na żarty i ciekawe co to za dieta i po co mojemu bratu czy on na coś jest chory? Iza podłączyła tą kroplówkę a Quick położył Damona do wózka potem usadowił się na fotelu a Roz wlazła na niego ja zawsze i zaczęła go namawiać żeby nigdzie jutro nie łaził bo ona boi się o Damona i nie chce zostawać sama. Ten powiedział że jeżeli będzie trzeba to na polowanie pojedzie, bo stada znów idą i porządek zrobić trzeba. I że Drake zostanie i Jula i wredna Al więc nic im nie będzie i oni dopilnują Marka i Izy. A ta wywłoka znów publicznie zaczęła całować i macać mojego brata jak ja jej nie cierpiałam to przez nią wszystko.Temu to jednak wcale nie przeszkadzało. Potem przyszła starsza pani.
-No widzę Czaruś że się ożeniłeś bardzo dobrze nie wolno narażać tego kwiatuszka na pośmiewisko jesteś bardzo odpowiedzialny. Babcia przygotuje dla ciebie coś specjalnego.
-Właśnie ja pójdę z babcią - powiedziała ta biała żmija, - bo Czaruś to nie może jeść byle czego zobaczę co tu zostało.
-A nie wiele kochani Krzysiu się bawił z przyjaciółmi.
No i się zaczęło Quick się podniósł i podszedł do Krzysiek.
-Co ja kurwa mówiłem?
-Myślałem że nie wrócisz już - powiedział Krzysiek.
-To się zabawiłeś moim kosztem? Z domu hotel zrobiłeś? Odpracujesz to i do żarcia kasza i woda. A i zbliż się do Roz to cię tym razem zastrzelę.
-Będę robił co chcę i ruchał jaką chcę.
-Oż ty gnoju ja cię wyrucham - i mój braciszek zaczął rządy wyrzucając Krzyśka do celi.
-A co jest temu gnojowi - dopytałam Izę.
-Miał operowane serce i powinien jeszcze trochę zostać w szpitalu, ale udało mi się to załatwić myślałam, że pomieszkają u mnie i będę miała twojego brata a ten nas porwał.
Bo on już się odblokował i zmienił jednocześnie przez tą żmiję.
-Patka będziesz miała koleżankę w pokoju - stwierdził mój brat wskazując na Aśkę. - Mateusz pójdzie do Kuby i to będzie pokój dla państwa profesorze.
-A ty Marko dostaniesz pokój obok bo jest wolny.
-To mamy spać z dziećmi? - oburzyła się Iza.
-Macie nie dysponujemy tu salonami - powiedział ponuro John - i dziś masz dyżur przy moim synu, wiec się napatrzysz i powiedz mojej siostrze co zmalowała. Czemu nie poznała się że Damon ma wadę wrodzoną. Karny dołek za to Amanda jest wiesz. Masz szczęście że Witka lubię i Kaśki mi szkoda bo inaczej osada ,albo las siostra. No a w związku iż dorosłem i stwierdziłem ,że nie mogę obwiniać dzieci za głupotę rodziców to Kaśka dostanie to czego dla niej potrzebujesz plus gratisik od wujka he he.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz