niedziela, 3 grudnia 2017

Od Pati

Wszystko było ustalone. Dojechaliśmy na miejsce i się rozdzieliliśmy my miałyśmy porozmieszczać bomby a chłopacy mieli zrobić nam rozpoznanie w banku co nie bardzo się podobało Sonii. Ona nie ufała im oni jej. Ale Drake miał racje my nie mogłyśmy pokazać się w tym banku bo jeszcze by nas rozpoznali. Dość szybko się uwinęłyśmy z tymi bombami i wróciłyśmy w umówione miejsce. Chłopacy już na nas czekali. Zrobiłam plan banku co przy Drake'u nie było łatwe. Fakt pamiętał wszystkie istotne rzeczy ale tak tłumaczył i tak mnie wkurzał że zeszło się nad tym dłużej niż powinno. Wieczorem znów się rozdzieliliśmy. Osiem minut przed zamknięciem dojechałyśmy pod bank.
-Ojciec zawsze powtarzał że lepiej się trzymać z daleka od dużych banków w dużych miastach- mruknęła Sonia. No tak jej ojciec wybierał małe banki w małych miastach lub gminach gdzie są najwyżej  trzy kamery.
-Ale my mamy odwrócić uwagę a więc to musi być duży bank.- zauważyłam. Wtedy usłyszałyśmy wybuch pierwszej bomby.
-Dobra, do roboty, gotowa?- dopytała. Skinęłam tylko. Założyłyśmy kominiarki i weszłyśmy do banku. Sonia zaczęła strzelać do kamer i wybuchła panika. Była pora zamknięcia a więc nie było dużo osób.
-na podłogę i nikt się nie rusza- krzyknęłam po rosyjsku, wcześniej nauczyłyśmy się kilka potrzebnych słów i złapałam jakąś babkę która biegła w stronę drzwi. -Wy też- zwróciłam się do czwórki ochroniarzy- albo ją zabiję.
Czterech kolesi posłusznie wykonało polecenie.
-nie ma piątego- zwróciłam się do Sonii. I podeszłam do ochroniarzy ciągnąc ze sobą tą babkę.
-Masz ich powiązać- zwróciłam się do kobiety- tylko porządnie bo cię zastrzelę- pogroziłam jej. Kobieta, cała się trzęsła i płakała ale posłusznie robiła co jej mówiłam. Trzymałam broń wycelowaną w nią.
-Teraz podejdziesz do kas i pomożesz zapakować forsę tym paniom- rozkazałam podając jej torbę. Wtedy rozległo się wycie alarmu i padł strzał co wywołało większa panikę. Drzwi i okna zasłoniły rolety. Obserwowałam tych ochroniarzy ze zniecierpliwieniem. Sonia jeszcze nie wróciła. Dziewięcioro ludzi pakowało pieniądze. A ponad piętnaście plus ochroniarze posłusznie leżeli na podłodze. Wśród tych ludzi było troje dzieci.
Ja się do tego nie nadaję. Powaga. Po jakimś czasie alarm ucichł i wróciła Sonia i podeszła do mnie.
-Ten piąty nacisnął alarm, strzeliłam do niego, chyba żyje ale nie jestem pewna- wyjaśniła lekko spanikowana. Nie miałyśmy nikogo zabijać ewentualnie trochę postrzelać by ich postraszyć.
-Dobra, nie przejmuj się. - poradziłam Sonii - mamy jeszcze dwadzieścia cztery minuty.
Wtedy na zewnątrz rozległy się strzały. Coś było nie tak.
-Szybciej- pośpieszyłam tych ludzi. -pilnuj ich sprawdzę co z tamtym- powiedziałam do Sonii i poszłam we wskazane przez nią miejsce. Na korytarzu leżał nieprzytomny koleś. Dostał w ramię a więc jak się nie wykrwawi powinien przeżyć. Zatamowałam krwawienie i wróciłam do kas. W przejściu wpadł na mnie jakiś chłopiec. Bez słowa zaprowadziłam dzieciaka do jego matki. Akurat nie ciężko było ją namierzyć bo lamentowała najbardziej.
-Uciekł mi- przyznała cicho Sonia- przecież nie strzelę do dziecka. Forsa była już spakowana. A nam zostało piętnaście minut.
-Jest tu sejf- powiedziała Sonia.
-To nie ma znaczenia mamy kasę i zwiewamy.
-Ma być wiarygodnie- szepnęła Sonia- tym bardziej co to za rabunek jak się nie bierze wszystkiego.
-A jak masz zamiar go otworzyć, ojciec cię nauczył?- spytałam wkurzona. Ale i tak zdjęłam plecak i przeliczyłam dynamity. Byliśmy przygotowani na problemy z wyjściem ale nie miałyśmy w planach rozwalać sejfu.
-jak to nie wystarczy odpuszczamy- zadecydowałam na co Sonia przystała. -pilnuj ich.
Poszłam do tego sejfu i odpaliłam dynamity. Nie podejrzewałam że to podziała sejf wyglądał na mocny, może ktoś zrobił to po taniości. kasy była masa, zamieniłam się z Sonią i porozstawiałam ładunki pod drzwiami. Kiedy Sonia wróciła podpaliłam. Zabrałyśmy kasę i odjechałyśmy od banku. Policja wszędzie jezdziła ale nikt nie zwracał na nas uwagi a więc trochę zwolniłam i wróciłam w umówione miejsce. Teraz wystarczyło poczekać na chłopaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz