Chłopacy wreszcie dojechali. Nie było z nimi Al, Luke był załamany chyba niczego nie przyswajał a Drake postrzelony. Dopytywałam się co się stało ale mi nie odpowiedzieli. Miałam prowadzić bo tych dwoje nie było w stanie ale na szczęście Sonia mnie wyręczyła. Usiadłam przy Drake'u i próbowałam jakoś zatamować krwotok.
-Sonia jak najszybciej do domu- poprosiłam ,ktoś musiał go opatrzyć. - Drake gdzie Al?
-nie było jej w rezydencji- wyjaśnił po dłuższym czasie.
-Filip nas okłamał?- dopytałam. Plan był doskonały i wypalił mimo małych komplikacji związanych z nieproszonym gościem ale nikt nie przewidział że jej tam w ogóle nie będzie.
-Nie, po prostu jej nie było. Ale Luke chyba tego nie przyswoił.
I już nic nie powiedział. W ciszy dojechaliśmy do domu. Amanda od razu wzięła się za opatrywanie Drake'a, Luke zamknął się w pokoju.
-To może ja już pójdę- zaproponowała Sonia., kiedy sytuacja z Drake'em była pod kontrolą. Ta dziewczyna normalnie się bała tego domu.
-nie musisz, chodz.- i zaprowadziłam ją do pokoju.- poczekasz chwilę spróbuję pogadać z Luke'em.
Sonia skinęła głową i ostrożnie usiadła na łóżku.
-może kasę policz, może mi się trochę zejść- wyjaśniłam i poszłam do pokoju Luke. Zapukałam ale nie było żadnej reakcji a więc weszłam. Luke siedział na łóżku.
-Idz sobie- powiedział podnosząc na mnie wzrok. Usiadłam obok niego.
-jej tam nie było- wyjaśniłam
-nie prawda była, Filip mówił...
-nie było jej- przerwałam mu -Luke znajdziemy ją i odbijemy. Plan był dobry, po prostu musimy trzymać się razem, może pogadaj z Quickiem. Pamiętasz, szpital przejęliśmy w siódemkę. A więc odbicie osoby która chce być odbita nie powinno być trudniejsze.
Nie wiem czy go to pocieszyło ale nie wiedziałam co jeszcze mogę powiedzieć. Wstałam z łóża
-Julka ze mną zerwała- wyznał a ja z powrotem usiadłam - wiem że to cię nie obchodzi...
-nie prawda. Co prawda nie przepadam za Julą ale już mi przeszło, mam Sonię- wyjaśniłam, kiedyś wszytko sobie mówiliśmy ale wszystko rozwaliłam podkochując się w nim i jakoś tak wyszło, zrobiło się niezręcznie i zaczęliśmy się unikać. - może z nią pogadaj- doradziłam- powinno pomóc.
Luke skinął głową a ja wróciłam do swojego pokoju. Sonia wyrzuciła całą kasę na wyrko ale chyba nie była wstanie się skupić na jej liczeniu. Ona naprawdę się bała.
-Chyba szef wrócił, to ja już sobie pójdę- oznajmiła, podeszłam do niej i ją pocałowałam. W tym samym momencie do pokoju wparował wkurzony Quick.
Kazał mi pójść do salonu a Sonie zaczął wyzywać. Jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej przerażonej. Trzeba było ją wtedy puścić. Przecież ten gnojek zawsze coś do mnie miał a więc było do przewidzenia że będzie się wyżywał na Sonii. Qucik spytał czy komuś coś się stało a więc wyjaśniłam jak sprawa wygląda z Drake'em. Kiedy weszliśmy do salonu do domu weszły dziewczyny. Rozi jak tylko się dowiedziała o postrzale poszła do Drake'a a Quick kazał przyprowadzić Luke'a. Biedak cały czas był przekonany że jego siostra nie żyje. Quick powiedział żeby poszedł z Julą pogadać bo mają o czym. Akurat to był dobry pomysł może Julka jakoś do niego przemówi i się pogodzą bo te rozstanie mu nie służy. Jak tylko poszli zwrócił się do mnie i zaczął posądzać o to wszystko Sonię choć przecież ona najmniej była w to zamieszana. Po co ja się uparłam aby ją zabierać. Powinnam odpuścić jak tylko Drake się nie zgodził. Ale ja nie chciałam z nim gadać, Sonia się strasznie go bała,a ten kazał ją zabrać na jednostkę co wywołało że po policzkach Sonii popłynęły łzy. To mnie tylko w tym utwierdziło. Sonię wyprowadzili a Quick zabrał Damona i sobie poszedł. Muszę odbić Sonię i się stąd wyniesiemy. Wróciłam do pokoju i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy. Okazało się że większość kasy to rosyjska waluta ale były też inne. Zgarnęłam część użytecznej kasy a resztę zostawiłam na wyrku. Niech sobie robią z nią co chcą. Wyszłam z pokoju i wpadłam na Julkę i Luke'a. Chyba się pogodzili ale pewności nie miałam.
-A ty gdzie?- spytał na wstępie i wepchnął mnie do pokoju.
-A jak myślisz?!- odparłam. -Sonia niczego nie zrobiła, chciała nam tylko pomóc a ten gnojek ja zabiję.
-na razie ją tylko zamknął. Pati nie można wszystkiego rozwiązywać dynamitem. Siadaj, pójdę po Drake i pogadamy z Quickiem aby ją wypuścił.
-ona się go boi nie mam zamiaru czekać- sprzeciwiłam się.
-Pati masz się stąd nie ruszać- rozkazał i sobie poszedł zostawiając mnie z Julką. Dziewczyna oparła się o drzwi. Wystarczyło by jej przywalić ale chyba to nie spodobało się Luke'owi.
-A ty czego ode mnie chcesz?- spytałam siadając na łóżku.
-Luke poprosił abym z tobą została- wyjaśniła.
-pogodziliście się?- dopytałam. Julka skinęła głową.
-Słuchaj przykro mi z powodu twojej...dziewczyny...
-Dobra daruj sobie- przerwałam jej- wcale nie musimy gadać. A już na pewno nie o Sonii.
-Ok- zgodziła się ale zaczęła gadać dalej -nie martw się, Quick porostu się trochę wkurzył, dużo przeszedł.
Jej wybraniania Quicka też nie chciałam słuchać ale już nic nie mówiłam.
-Jestem w ciąży- wyznała po chwili. Zdziwiona spojrzałam na nią.
-Luke wie?- spytałam, byłam pewna że gdyby wiedział nie odwalał by takich akcji.
-Przed chwilą mu powiedziałam- wyjaśniła.
-no to gratulacje.
-Jesteś zła?- spytał Julka siadając obok mnie.
-Dlaczego miałabym? To nie moje dziecko.
-Kochałaś Luke'a.- przypomniała
-Właśnie, czas przeszły.
-Czyli nie jesteś zła.
-nie jestem ale to wcale nie oznacza że cię lubię- mruknęłam w tej chwili do pokoju wszedł Luke z Drake'em.
-Pati co ty odwalasz?- spytał Drake.
-Co ja odwalam?- powtórzyłam- ja nic. Kiedy ty chciałeś odbić dziewczynę nie próbowałam ci wmówić że to zły pomysł, wręcz przeciwnie pomogłam ci, Sonia też.
-No właśnie a więc ja też jestem ci to winien. Pójdziemy do Quicka i mu wyjaśnimy.
-Nie mam zamiaru z nim gadać.- sprzeciwiłam się.
-Pati nie rób niczego głupiego.- wtrącił się Luke- Pójdziesz i pogadamy, chociaż ty może lepiej siedz cicho.
-A jak to nie pomoże to wydostaniemy ją po swojemu - dokończył Drake.
-Ok- zgodziłam się. Przecież można spróbować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz