Byłam wściekła na Quicka. Pojechał do Rosji jako Mściciel olewając mnie kompletnie. A mi powiedział że jakaś pilna sprawa. I nawet rano w spokoju nie mogłam z nim pogadać bo w kółko dzwonił ten telefon. Wściekła wróciłam do Juli. Jula próbowała się czegoś dowiedzieć ale nie miałam ochoty na gadki. Dokończyłam karmić Damona i przyszedł Quick. I znów zaczął gadać do mnie jak moja wściekła matka. Mimo wszystko poszłam do tego pokoju. Puścił mi te chore nagranie. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Posrany lekarz próbował nakłonić Quicka by namówił mnie na aborcje. I te jego chore gadki. Że Quick mnie głodził. To chore. Naprawdę nie rozumiem takich ludzi. Nic nie wiedzą a uważają że jest inaczej. Rozumiałam że Quick się zdenerwował. Tylko nie byłam pewna o co bardziej. Czy chodziło o to że lekarz zaproponował aborcje czy to że osądził go że mnie głodzi. Mimo wszystko powinien ze mną porozmawiać wczoraj a nie bez słowa jako Mściciel jechać na Rosję. Ale żeby rewelacji było więcej Quick na tym nie zakończył. Powiedział że dzwoniła Al. I że prawdo podobnie Drake i Luke w tym samym czasie również byli u Saszy. I że trafili na siebie i do siebie strzelali. Po tych rewelacyjnych słowach oznajmił że mam 10 minut bo jedziemy do Polski i wyszedł. Bałam się że Drake'owi mogło się coś stać. Bo Quickowi na szczęście nic nie było. Boże właśnie tego w tym wszystkim się bałam że Quick w końcu trafi na jakiegoś idiotę któremu uda się go zabić. Powiedział do mnie Rozalio co znaczyło że był na mnie wściekły. Tylko nie rozumiałam dlaczego aż tak się na mnie wścieka. Przecież to on pojechał na Rosję, on bawi się w Mściciela i to on naraża życie. A teraz jeszcze może się okazać że mój brat nie żyje. Właściwie cały ten czas zmarnowałam na płakaniu. Jakim cudem ci kretyni do siebie strzelali co w tym amoku nie rozpoznają się wzajemnie. Ja ich chyba wszystkich uduszę. Po 10 minutach poszliśmy do helikoptera. Jula panikowała czy Luke żyje. A Quick poszedł gadać z Mariuszem i Grześkiem. Same kłopoty. Jak wylądowaliśmy Quick od razu poszedł do domu. Nawet na mnie nie patrząc. Nie rozumiałam o co mu chodzi chyba jakaś rozmowa mi się należy. Stwierdziłam że spróbuję się czegoś dowiedzieć i pogadam z Mariuszem i Grześkiem. Znaczy prędzej z Grześkiem niż Mariuszem. Stali obaj przed lotem tyłem do mnie i kurzyli faję. Coś gadali a że wyłapałam słowo szef to ustałam i uważniej się przysłuchałam ich rozmowie
- Wątpię żeby to były jego gnoje - wypalił Mariusz - na jego miejscu zrobił bym badania.
- Żeby lekarz takie rzeczy gadał - odparł Grzesiek
- Ta przecież ta biała suka w diamenty się ubiera - odparł Mariusz - szkoda mi go. Wszyscy grają do własnej bramki. Biała też raczej jest dobrą aktorką niż go kocha.
- A może mieć każdą - powiedział Grzesiek - ale mówiłeś coś że musimy z nim pogadać
Z ciszyli głosy więc bardziej musiałam się skupić.
- ... często powtarza że biała jest z nim tylko ze względu na gnoja. Bo boi się go stracić. Więc w takim razie uważa że ten związek nie ma sensu. Szefo coś kombinuje Grzechu.
- Znaczy? - dopytał
- Nie wiem aż tak mi się nie spowiada ale chyba chce stąd spadać i zostawić wszystko w pizdu. Musimy uważać bo bez niego ta osada padnie.
Gadali coś dalej ale ja i tak już za dużo się nasłuchałam. Nie wiedziałam co o tym myśleć chciało mi się wyć. On naprawdę tak im mówi. Naprawdę uważa że nasz związek nie ma sensu i że jestem z nim ze względu na Damona. Czułam się jak bym dostała w twarz. Człowiek dowiaduje się prawdy dopiero wtedy jak jej podsłucha. Wróciłam do domu. Jula czekała na mnie na podwórku.
- I co?
- Nie mogłam ich znalezć - odparłam
Nie mogłam się popłakać. We dwie weszłyśmy do domu. Nie zdążyłam nic powiedzieć i tak chyba nie była bym w stanie. Quick oznajmił że Drake zarobił od niego kulkę ale że jest opatrzony i że wszystko w porządku. Bez słowa skierowałam się do jego pokoju. Weszłam nawet nie pukając. Drake właśnie zakładał koszulkę i chyba zamierzał zejść na dół.
- Puka się - fuknął
- Z tobą wszystko okej? - dopytałam
Odkręcił się szybko w moją stronę. Znał mnie zbyt dobrze ciężko miałam coś przed nim ukrywać i chyba nie chciałam. Po policzkach popłynęły mi łzy
- Roz - powiedział i mnie przytulił - ze mną wszystko ok. No zostałem postrzelony przez twojego faceta fakt ale...
- Właśnie jakim cudem do siebie strzelaliście - warknęłam
- Mieliśmy bomby dymne nie widzieliśmy się dokładnie. Nie było szans żeby się rozpoznać
- Mogliście się pozabijać - warknęłam płacząc
- Ale się nie pozabijaliśmy. Nie miałem pojęcia że twój mąż wybierał się do Saszy z wizytą
- Ja też nie wiedziałam. Z reszto o waszej wizycie też nie. Jak mogliście tam jechać i się narażać.
- Roz nie wyj - powiedział - Luke poprosił bym pomógł mu odbić Al więc pomogłem. Plan był dobry tylko jej nie było w chacie. No i nie przewidzieliśmy że Quick również się zjawi. Ale nic się nie stało. Wszystko ok
- Nie jest ok - wypaliłam płacząc - mogliście się pozabijać. Musimy ze sobą rozmawiać.
- Pogadam z Quickiem
- Jestem w ciąży - wypaliłam
- Więc tym bardziej nie płacz - powiedział
- Ty nic nie rozumiesz. Wczoraj...
- Była wasza rocznica - zauważył Drake
- Nie przerywaj mi - fuknęłam - wczoraj byłam u lekarza a po wizycie Quick dziwnie się zachowywał
- Siostra jeżeli dopiero się dowiedział
- Dowiedział się dzień wcześniej - wyjaśniłam - i już dzień wcześniej mówiłam że to blizniaki
- Blizniaki - powtórzył Drake
- Pózniej powiedział że musi coś załatwić i pojechał jako Mściciel do Rosji. Dowiedziałam się rano i się z nim pokłóciłam.
- Roz proszę cię kłótnie się zdarzają.
- Tak ale przed chwilą usłyszałam gadkę Mariusza i Grześka.
- I? - dopytał
Popłakałam się jeszcze bardziej. Drake podał mi chusteczki
- I mówili że Quick chce mnie zostawić bo uważa że ten związek nie ma sensu. Bo ja jestem z nim tylko dlatego bo boje się stracić Damona. Przecież to nie prawda. On nie chce tych dzieci. Chce mnie zostawić bo zaszłam w ciąże.
- Tak powiedział czy sobie dośpiewałaś? - dopytał
- Jesteś dupkiem - fuknęłam - w ogóle mnie nie rozumiesz. Ja go kocham ale wszyscy dookoła sądzą inaczej. On też tak sądzi, on myśli że to nie jego dzieci.
- Siostra cholera uspokój się. Tak to jest jak się podsłuchuje. Mama zawsze powtarzała nie podsłuchuj. Gadają jakieś głupoty a ty je słuchasz. Przecież on cię kocha i nie chce cię zostawić. Idz teraz do niego i z nim pogadaj. A że się zdenerwowałaś i się z nim pokłóciłaś miałaś do tego prawo.
Ogarnęłam się i wróciłam do pokoju ale Quicka nie było. Damonem zajmowała się Grażyna.
- Gdzie Quick? - spytałam
- Poszedł się przejść - odparła
- Dawno? - dopytałam
- Nie jakieś parę minut temu
- Dziękuje że zajęłaś się Damonem. - wypaliłam biorąc Damona na ręce
- To żaden problem kochanie może w czymś mogę pomóc. Coś się stało?
- Nic się nie stało - odparłam o wiele za szybko
Ale Grażyna nie dociekała i poszła do siebie. Zeszłam na dół i nakarmiłam Damona. Pati zrobiła jakieś zamieszanie. Ale mało mnie to obchodziło. Przysiadł się do mnie Drake
- Gdzie Quick? - dopytał
- Też chciała bym wiedzieć - odparłam
- Nie gadaliście jeszcze
- W sumie to nie wiem o czym mam z nim gadać. - wyznałam - wiesz że lekarz powiedział Quickowi że powinnam zrobić aborcje.
- Z dzieckiem coś nie tak? - dopytał
- Z dziećmi - poprawiłam - nie wszystko w porządku. Uznał że Quick mnie głodzi jedynie. W sumie nie wiem czemu to zaproponował. Co się dzieje po co szukasz Quicka?
- Wsadził Sonie do paki
- Jaką Sonie? - dopytałam
- Dziewczynę Pati. Pomagała nam w akcji.
Po długim czasie wrócił Quick ale nie był sam. Towarzyszyła mu ładna ciemno włosa dziewczyna. To z nią spędził cały ten czas kiedy go nie było... Znów zachciało mi się płakać. Przecież słyszałam że Quick chce mnie zostawić. A jeżeli to ona jest powodem albo jakaś inna. Szlak dlaczego musiałam zajść w tą ciąże. To wszystko przez to gdybym nie była w ciąży wszystko było by normalnie. Wszystko się posypało od momentu kiedy mu powiedziałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz