Po jakimś czasie. Od mojego powrotu zjawiła się Grażyna. Raczej bardziej z ciekawości niż z obowiązku. No w końcu miała swoją cukiernię. Wcześniej miałem telefon że w lesie znaleziono intruza. Kazałem tą osobę umieścić w celi na jednostce.
- Może chce szef odpocząć? - dopytała niepewnie Grażyna
- A zajęła byś się Damonem? Roz ma wiele na głowie. Po prostu nie uchwytna jest w tym domu na tą chwilę. No po za tym mamy sobie dużo do wyjaśnienia.
- Tak wiem szef nerwowy jest niech się szef przewietrzy ja posiedzę z Damonem.
Wyszedłem z domu i skierowałem się od razu na jednostkę. Gdy tylko wyszedłem za bramę. Zadzwoniłem do Mańka.
- Maniuś ja wiem że obiecałem ci spokój ale jak myślisz ten intruz to szpieg Ivanowa czy raczej ruchu oporu.
- Raczej spekulował bym ostrożnie szefie. W ogóle był bym ostrożny na pana miejscu.
- Okej - powiedziałem dobitnie przedłużając owe słowo.
Po chwili byłem na jednostce.
- Dawać mi to coś do biura.
- Szef nie zejdzie? - dopytał jeden z mafiozów
- Nie, panuje tam wilgoć i grzyb. To szkodzi włosom i zdrowiu. Zaciukać wszystkich co tam żyją oprócz granatowej lali i naszego intruza.
Poszedłem do biura. Tu przynajmniej mogę odpocząć od całego tego zgiełku pomyślałem. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.
- Wejść
- Szefie my z tym intruzem
- Dawać go u na blat - wyjąłem spluwę.
W końcu na kimś trzeba się wyżyć.
- Rozkuć i wpuścić - powiedziałem
- Mamy czekać na rozkaz pod drzwiami - dopytał niepewnie mafiozo
- Dokładnie tak - powiedziałem - zabawię się trochę, zagram człowiekowi na emocjach
- Pomijając słowo zagram zabawi się szef faktycznie
- Za dużo gadasz szczurze - powiedziałem - dawać mi tu tego szpiega
Po chwili mafiozo wyszedł i przed moje biurko została na kolanach wrzucona osoba. Szczerze aż wstałem tak byłem zszokowany. Dziewczyna podniosła do góry głowę.
- Virginia - powiedziała
- Niewinność - odparłem
- Znaczy tak mam na imię przepana
Podszedłem do dziewczyny podałem jej rękę.
- No całkiem jak Maryna z janosika - powiedziałem
- Oglądał pan - dopytała
- Usiądz proszę - powiedziałem do niej - po prostu Quick - stwierdziłem
- Dziwnie tak zjawiskowo - dodała
Usiadłem obok niej
- Skąd się wzięłaś w tej demonologi?
- Powinieneś szybki zapytać jak się uchowałam w tym piekielnym świecie
- Niech zgadnę teleportowałaś się z innego wymiaru. Skąd wiesz co oznacza moja ksywka - kontynuowałem
- Anglikańskie wyjaśnienie normalka - wzruszyła ramionami
- Pewnie jesteś przestraszona i głodna - stwierdziłem
- Zostawiłeś żelazo na stole więc się ciebie nie obawiam ale fakt zeżarła bym dzika z kopytami
- Lubisz dziczyznę - zainteresowałem się
- Pan ojciec odkąd pamiętam polował tak żyliśmy. Odkąd pamiętam zamiast smoczka dawali mi do żucia mięso.
- To kim ty jesteś?
- Pochodzę z rodziny amiszów. Pan ojciec chciał mnie wydać za mąż i wtedy uciekłam bo się z tym nie zgadzam.
- No tak słyszałem coś o tym u was panuje starożytne prawo
Dziewczyna była zjawiskowa. Miała czarne proste gęste włosy równo obcięte kończące się w okolicach ud. Wielkie granatowe oczy, delikatne usta i śliczny uśmiech.
- Nosisz soczewki koloryzujące
- Nie - odpowiedziała zdziwiona - u nas zabronione. A wiesz co ci powiem szybki ostatnio wiele dziwnie wyglądających osób chciało mnie zjeść. Czy w Polsce panuje zjadalizm?
- Pytasz o kanibalizm? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie
- Nawet myślisz za szybko - stwierdziła
- To uważaj - ostrzegłem - bo ta ksywka nie wzięła się znikąd ja wszystko robię za szybko
- Sugerujesz że mógłbyś bez pozwolenictwa mojego pana ojca
- Szef bierze co chce i nie pyta o pozwolenie
- Coś ci się rozpruło? - dopytała
Rozbawiła mnie tym stwierdzeniem.
- Powiedzmy po twojemu że jestem tu królem
Ta padła na kolana skłoniła się i mówi
- Panie
- Virginio u was rządzi pastor, ksiądz no duchowny jednym słowem
- No tak i wszystkie owieczki jego są.
- Czyli baran - powiedziałem
- To obraza jego majestatu - stwierdziła - ale miałam być którąś jego żoną.
- Przestaliście już liczyć? - dopytałem
- Nie wiem co to liczyć chodzi o partię
- Nie umiesz liczyć? - dopytałem niedowierzając
- Umiem tylko żon nie liczę bo to wszystko w rodzinie zostaje a ja się z tym nie zgodziłam i się wykluczyłam. Czemu nie chcesz mnie zjeść? - dopytała
- Rety dziewczyno jaka ty trudna jesteś
- Jestem łatwa mogę się rozebrać nawet teraz - stwierdziła
- Nie mówi się łatwa tylko tania - poprawiłem ją
- No tak nie chce za seks świni
- Ale jaki seks - dopytałem zbity z tropu
- No wiesz ja bez ubrania ty bez ubrania ty leżysz na mnie i...
- I tralala - nie dałem jej dokończyć
- Pan ojciec mówił że nie ma przy tym muzyki jest tylko ból
- Ta i kwiczenie - dodałem
- Raczej jęczenie - skomentowała
- Dobra mniejsza o większość
- Nie prawda - sprzeciwiła się - u nas cena zależy od wielkości
A ja głupi zapytałem
- Od wielkości czego?
Wiedziałem trochę o amiszach.
- No - zawahała się dziewczyna patrząc na mnie
- Dobra nie kończ - wycofałem się
- Ale z tobą wszystko jest okej - powiedziała
- Po za tym że nie jestem amiszem i nie chce nim być to raczej tak. Moja żona nie narzeka przynajmniej do mnie
- Bo kobiety nie są od tego - stwierdziła - my jesteśmy od pracy, rodzenia, wychowywania dzieci i słuchania mężów
- A ty nie posłuchałaś i?
- I jak mnie ojciec znajdzie to albo wyda mnie za przyszłego męża albo zabije. A jak będę nie czysta to zabije na pewno.
- Jak ty tu się dostałaś? - dopytałem
- Uciekłam z Rosji - powiedziała
- Pamiętasz coś? - dopytałem
- Tylko faceta z brązowymi włosami i brodą taką jak kozy mają
- Ja pierdole choć ze mną - powiedziałem
Wziąłem dziewczynę za rękę i poprowadziłem do samochodu.
- A gdzie obiecana dzika świnia - dopytywała po drodze
Wyjąłem telefon wybrałem nr do Mariusza
- Mariusz wyjdz przed chatę za chwilę będę.
Zatrzymałem się przed jego chatę otworzyłem drzwi podałem dziewczynie rękę.
- To jest jak to mówi Robert projekt Alfred
- No jak by wszystkie projekty Saszy były takie ładne - stwierdził Maniek
- Uspokój się Maniek wołaj Roberta i Marko trzeba to, to zbadać. Spróbować wyciągnąć Alfreda. No nie wiem zabieram ją na chatę zadzwoń po Roberta i Marko.
Gdy wszedłem do domu z Virginią Drake niemalże od zdrowiał Luke się jak by odkochał. Roz spojrzała morderczym wzrokiem.
- Złapali Virginię w lesie - wyjaśniłem - jest amiszką i w brzuchu nosi Alfreda.
- Skąd możesz o tym wiedzieć? - dopytał Drake
- Sama to powiedziała. Saszę opisała dokładnie
Wtedy wszedł Robert poprosił by wypuścić profesora. I zabrali ją na badania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz