Szłam ciemnym lasem i mało co się nie zabiłam o jakiś korzeń. Tak, śnieg już stopniał. Zombie posłusznie szedł obok mnie. Nagle usłyszałam ryk silnika i potworny huk który rozniósł się po całym miasteczku.
-Lexi, co się dzieje?- zapytała Rozi przez krótkofalówkę.
-Chwila- odparłam i pobiegłam w stronę jezdni. Ulicę zalewało światło z ... tira. Auto pędziło a na dachu były trzy flagi. Wyjęłam lornetkę, dobrze że jej nie wywaliłam. Chwilę się przypatrywałam. Jedna flaga była niebieska ze złotym lwem a dwie pozostałe czerwone z czarnym koniem. Jedno było pewne....
-Czarny Koń nas odwiedził- powiedziałam do Rozi- Ale na pewno tylko przejedzie, jedzie za szybko.
-Lexi wracaj- rozkazała mi, powaga? Mi?
-Tylko się przyjrzę- obiecałam, tir mnie minął i jechał... w kierunku domku. Znałam drogę którą pokonam szybciej niż on. Przebiegłam przez las, minęłam łąkę kolejny las i już widziałam domek. Tir musiał przejechać bardzo okrężną drogą i zauważyłam że nie radzi sobie najlepiej na zakrętach.
-Przejedzie przy domku- ostrzegłam.
-Alex wracaj
-Za pózno- powiedziałam
-Alex do domu ale to już- krzyknęła Pati.
-Zobaczy mnie- upierałam się- tym bardziej on tylko przejedzie.
I jak na złość tir tuż przed domkiem zaczął hamować, przejechał kilkadziesiąt metrów i się zatrzymał.
-Tylko przejedzie?- zapytała oburzona Rozi.
Tir zaczął tyłować.
-Ups.
Tir zatrzymała się na przeciw drzwi domku. Kierowca wyszedł z samochodu i przeczesał ręką włosy. W tym geście było coś tak znajomego.
-Zombie- wydałam polecenie a pies pobiegł, przewrócił kierowce i obszczekiwał go nie dając wstać. Kierowca uniósł ręce w geście poddania. Zombie zaczął machać ogonem i wciąż szczękał ale bardziej przyjaznie. Więcej zapewnień nie potrzebowałam.
-Co ty kretynko robisz- warknęła Pati. Machnęłam ręką a Zombie przestał szczekać. Wybiegłam z lasu i rzuciłam się Quickowi na szyję jak tylko się podniósł.
-Quick- zawołałam , włączając krótkofalówkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz