sobota, 30 września 2017

Od Rozi

Alex poszła na wartę. Chłopacy nadal nie wrócili. Światło zgasło i zapewne reszta poszła spać. Zmusiłam Lexi do wzięcia krótkofalówki. Siedziałam w całkowitych ciemnościach nie wiem jak długo. Nasłuchiwałam radia które zaczęło strasznie przerywać. Co za rupieć - mruknęłam. Było spokojnie, ale wartę musiały trzymać dwie osoby. Usłyszałam silnik samochodu. Na początku pomyślałam że może chłopacy wrócili ale silnik wskazywał na nie co większy samochód niż osobówka.
- Lexi co się dzieje? - zapytałam przez krótkofalówkę
- Chwila - odparła
Przez ten czas kiedy Alex się nie odzywała myślałam że dostane zawału. Czas się dłużył niemiłosiernie.
- Czarny Koń nas odwiedził - wypaliła Lexi
Jak na złość. Wstałam i z krótkofalówką ruszyłam obudzić pozostałych.
- Ale na pewno tylko przejedzie, jedzie za szybko - zapewniała
Zapukałam do pokoju na parterze który zajmowała Pati. I od razu weszłam
- Mamy kłopoty, ktoś tu jedzie - powiedziałam na wstępie - Lexi wracaj - rozkazałam Alex
- Tylko się przyjże - zapewniła
Pati bez słowa zerwała się z łóżka. Informacja przeszła z prędkością światła. I chwilę pózniej na dole w salonie zebrali się wszyscy. Mieliśmy opanowaną taktykę. Jeżeli coś się dzieje osoba pełniąca wartę natychmiast wraca do domu. I schodzimy do bunkra z którego łatwiej będzie się bronić. Mieliśmy plan ale Drake i Luke nie ma, a Lexi została na zewnątrz.
- I co teraz? - spytał Mateusz
- Czekamy - odparłam
- Przejedzie przy domku - oznajmiła Alex
- Alex wracaj - nakazałam
- Za pózno - powiedziała
- Schodzimy do bunkra? - ciągnął dalej Mateusz
- Ja mogę iść - odpowiedział Witek
- Alex do domu ale to już! - krzyknęła Pati do krótkofalówki
- Alex jest na dworze - warknęłam - jak możecie chować się kiedy dziewczyna została na dworze. Nikt nie zejdzie do bunkra
- A od kiedy to ty rządzisz? - warknęła Amanda
- Zobaczy mnie - upierała się Lexi - tym bardziej on tylko przejedzie
Krzysiek przyniósł broń. A okna oświetlił blask reflektorów.
- Do cholery chodzimy do bunkra - wrzeszczał Mateusz
- Jestem za - mówił niepewnie Witek
- Nikt nie zejdzie - rozkazałam
Przybliżyłam się do okna. Tir jechał z dużą prędkością ale jak na złości właśnie zaczął hamować.
- Tylko przejedzie? - warknęłam oburzona
- O Boże co my zrobimy? - jęczał Mateusz a Witek go popierał
Zamknęłam oczy, właśnie tego wieczoru wszyscy zginiemy... Wzięłam dwa głębokie wdechy
- Nie wiem co nas czeka - zaczęłam - ale musimy być przygotowani na wszystko. Amando - skierowałam się do niej - jeżeli chcesz bronić siebie i Kasi możesz zejść do bunkra, zabierz ze sobą Kubę i Creepy jeżeli będzie chciała. Już... Reszta zostaje.
Nie wiem co zrobiła i szczerze nawet mnie to nie obchodziło. Silnik w samochodzie zgasł... Czekałam już tylko aż ktoś wpadnie do domu.
- Quick - usłyszałam w krótkofalówce
Co takiego? Musiałam usiąść natychmiast bo nogi zaczęły się pode mną uginać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz