Od momentu kiedy w radiu usłyszałam tą dziwna gadkę nic więcej się nie liczyło. Nie miałam wątpliwości że to mój Quick. Boże on żyje! Ale skoro żyje, i jakimś sposobem ma dostęp do radia to znaczy... To znaczy że wcale nie był przetrzymywany. A jeżeli nie był to czemu po prostu do nas nie wrócił. Dlaczego wcześniej nie dał żadnych oznak życia. Czemu pozwolił nam myśleć że coś mu się stało. I gdzie on jest... Jedyne co w tej chwili chciałam to mu odpowiedzieć. Na co oczywiście nie pozwoliła mi reszta. W sumie mieli rację to by było nie odpowiedzialne, ale ja przestałam myśleć logicznie. Do tego wszystkiego doszła obawa że stało się coś Drake'owi i Luke'owi. Quick ostrzegał nas przed Krakowem chyba tylko tyle zrozumieliśmy, a oni właśnie tam pojechali. I jeszcze Amanda. Sama już nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Byłam już tak zdenerwowana że musiałam coś zjeść. Poszłam do kuchni i zaczęłam jeść jakąś śliwkową konfiturę.
- Pogadamy? - spytał Krzysiek wchodząc do kuchni
Jeszcze jego mi brakowało. Ale nie mogłam odkładać tej rozmowy w nie skończoność.
- Nie mamy o czym - odparłam - między nami nic nie było... Krzysiek lubię cię ale jako przyjaciela. Przepraszam jeżeli dałam ci nadzieje na coś więcej.
- Więc przyjaciele - podłapał
- Tak - odparłam
- Przepraszam za tamto, wygłupiłem się. Naprawdę zależy mi abyśmy nadal byli przyjaciółmi, nie żebym nie chciał nic więcej ale...
Cieszyłam się że nic między nami się nie zmieniło. Przynajmniej to jedno mam z głowy. Targały mną różne emocje. Jeżeli Quick wróci jak ja mu powiem że jestem w ciąży. A jak on kogoś poznał. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Jak każdego razu kiedy płakałam przy nim, tak i tym razem podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Wiedziałam... wiedziałam - piszczała Amanda
- Odczep się dziewczyno - ostrzegłam
- Właśnie dowiedzieliśmy się że mój brat żyje a ty obściskujesz się z Krzyśkiem - ciągnęła zirytowana - jak możesz
- Amanda - warknęłam - zostaw mnie w spokoju.
Wiedziałam że jak tylko Quick się pojawi ona nawymyśla mu nie stworzone historyjki. I znów zachciało mi się płakać. Jak ja nienawidzę tej kobiety... Kto głupi uratował jej życie?... Ty głupia - mruknęłam. Całe szczęście uratowała mnie płacząca Kasia.
- Jak ten cały Quick wróci ja z nim pogadam, wyjaśnię mu - wypalił Krzysiek
- Lepiej nie... Sama mu to wyjaśnię - odparłam
I wróciłam do salonu gdzie przy radiu siedziała Alex.
- Czy tylko ja najchętniej urwała bym łeb Amandzie - mruknęłam siadając
- Ja też mam jej po dziurki w nosie - odparła Lexi - Myślałam że po tamtym trochę odpuści
- Chyba za słabo jej przywaliłaś
- No co ty przywaliłam jej porządnie - odparła - przez małą chwilę nawet myślałam że przesadziłam
- Mam ochotę ją udusić - warknęłam - a jak on wróci?
- Nie tego chciałaś? - spytała zdziwiona Alex
- Tego ale...
- Ale jak Amanda coś zacznie gadać a on jej uwierzy to dam mu w pysk i wszystko mu wyjaśnię - odparła pewnie
- Tu nie chodzi tylko o Amandę - powiedziałam
I znów się rozryczałam. Dzisiaj to pobiłam jakiś rekord w płakaniu. Lexi usiadła koło mnie i mnie przytuliła.
- Obejrzymy jakiś film?
- Jasne - odparłam - a radio?
- Jest włączone... Mówili coś o Czarnym Koniu
- Czy oni gadają szyfrem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz