niedziela, 26 listopada 2017

Od Drake'a

Miałem nadzieje że razem coś wymyślimy. Musiałem przestać się wściekać na Quicka to że nic nie powiedział że moja siostra żyje i że wywiózł do Rosji Al. Musiałem to zrobić dla Al. On ma ludzi, ma broń razem byśmy dali radę ją odbić. Ale on ma wszystko w dupie i gdzieś spieprzył. Dowiedziałem się parę godzin pózniej od Pati. Podobno gadała z Roz która pojechała razem z Quickiem. Myślałem że wrócą. Ale dzień minął a po nich ani śladu. Najwidoczniej nie mogę polegać na ludziach których uważałem za przyjaciół. Luke z jednego zrzutu wchodził w drugi. I chyba nie bardzo układało mu się z Julą. Nigdy przedtem nie słyszałem żeby się kłócili a teraz robili to w kółko i chyba już nie zważali na publiczność. Nosiło mnie musiałem coś zrobić. I musiałem być trzezwy chociaż najchętniej przyłączył bym się do Luke. Martwiłem się o Al. Nie wiedziałem na jakich warunkach tam siedzi. Zabije tą ruską kozę. Przysiągłem to sobie. Ale muszę myśleć racjonalnie. Minęło około 4 dni od wymiany. A ja nadal nic nie wymyśliłem, nadal Quick'a nie było. Wkurzało mnie co raz bardziej. Włączyłem telewizor. Co było złym posunięciem. Bo wściekłem się jeszcze bardziej. W telewizji pokazywali imprezę na luksusowym jachcie zakupionym przez Johna Yohate. No proszę. Jak nasz szefuńcio się zabawia. I to się nazywa przyjaciel. Bawi się w najlepsze kiedy ja dostaje tu jakiejś głupawki. Czekałem na niego a tak już był bym w Rosji. Walnąłem pilotem w telewizor. I poszedłem to swojego "przyjaciela". Filip siedział przykuty w celi. Miałem wszystkiego serdecznie dość. Musze jechać do Rosji. Jak nie mogę na nikogo liczyć zrobię to sam. Ale najpierw muszę przesłuchać Filipa i nawet miałem pomysł żeby zaczął śpiewać. A i ja się trochę rozerwę. Otworzyłem drzwi celi.
- Siemka przyjacielu - powiedział Filip
- Niedługo nie będzie ci do śmiechu przyjacielu - fuknąłem
Podszedłem i go odkułem
- Wybierzemy się na małą przejażdżkę - oznajmiłem i pociągnąłem go za sobą. - i morda w kubeł
- Wypuścisz mnie? - dopytał gdy skierowaliśmy się do wyjścia
- Może, to wszystko będzie zależeć od ciebie - powiedziałem oschle
Prędzej cię zabije niż wypuszczę. I właśnie z takim założeniem otworzyłem drzwi. 
- Gdzie ty idziesz? - spytała Pati 
Ludzie ta laska mnie prześladuje. W samotności nic nie mogę zrobić bo ona jest jak mój cień. Jeszcze niedługo a nawet do łazienki będzie ze mną szła. I wtedy znów przypomniała mi się Al. Która chodziła za mną krok w krok żebym nie wystawił jej wtedy jak jechaliśmy do Krakowa po notatki ojca. To było jak porwali Quicka a Al w końcu przestała się w nim podkochiwać. 
- Jedziemy na przejażdżkę - powiedziałem wskazując na Filipa
- On ma żyć - przypomniała Pati
- Przestać chrzanić jak Quick - fuknąłem - nie zamierzam go zabić
- Nie puszczę cię samego - oznajmiła Pati
Ludzie... 
- Poważnie? - dopytałem - Luke kłóci się z Julą to może być twoja wielka szansa
- Ktoś musi cię pilnować - fuknęła Pati
Zdecydowanie wolała zostać z domu więc nie mam pojęcia czemu uparła się by jechać ze mną. Wsiedliśmy do samochodu. Przykułem Filipa do uchwytu. Próbował coś tam gadać ale kompletnie go zbyłem. Włączyłem na ful radio i ustawiłem lusterko by cały czas mieć go na oku. Pati usiadła z przodu. Wydawać by się mogło że jedziemy bez celu przed siebie ale ja wiedziałem gdzie jadę. To nie było przypadkowe. 
- Czemu nie zostałaś w domu? - spytałem 
- Łatwiej było by gdybyś chlał - powiedziała Pati 
- Mam robotę więc nie chleje - odparłem 
- Roz prosiła bym na ciebie uważała - wyjaśniła 
- Jak to miło ze strony mojej siostry. Szkoda że zamiast wrócić do domu zabawiają się na jachcie. Powinnaś zostać w domu.
- Przestań - fuknęła 
Chciałem ją wkurzyć na tyle by wysiadła ale ona nie dała się sprowokować. Szczerze nie znałem jej za bardzo. Zatrzymaliśmy się przed domem moich dziadków. 
- Pilnuj go - poleciłem jej - rozejrzę się czy teren czysty
Pati kiwnęła głową i wyciągnęła broń. Obszedłem teren dookoła i wszedłem do budynku. Nikogo nie było. Tylko rozkładające się trupy tamtej bandy. Wróciłem do samochodu. I wyciągnąłem Filipa.
- Gdzie jesteśmy? - dopytała się Pati - i po co tu jesteśmy?
- Przyjechaliśmy na przesłuchanie - wyjaśniłem
- A nie mogliśmy przesłuchać go w domu? - spytała 
- Mogłaś zostać w domu - odparłem - jak pojechałaś ze mną to mi nie przeszkadzaj.
Filip nadal był w dobrym humorze. Zawiązałem mu oczy czarną szmatą. Wcześniej sprawdziłem by na pewno nic nie widział. Bo popsuł by całą zabawę. I zaciągnąłem go do pokoju na strychu klucząc po domu. Pati cały czas szła za mną. Gdy byliśmy na miejscu zdjąłem mu szmatę. 
- Siadaj - nakazałem i zdjąłem mu bransoletkę z ręki. 
- Jesteśmy przyjaciółmi, wypuścisz mnie? - dopytał 
- Jasne - odparłem - jesteśmy strategami, lubimy grać więc zagrajmy
- Posrało cię - warknęła Pati 
- Siadaj - poleciłem podstawiając jej krzesełko - i nie psuj zabawy. Dobra Filip zagramy w moją grę i na moich zasadach 
- To nie gramy w pokera? - dopytał
- Poker jest zbyt nudny i za bardzo oczywisty. Tu jest start - wskazałem na ten pokój - tu masz kluczyki - podałem mu kluczyki do samochodu. Nie wiem kto bardziej był zdziwiony Filip czy Pati.
- Zwariowałeś - wrzasnęła - Quick mówił...
- Szef mówił - powtórzyłem - że mogę go przesłuchać, tylko nie zabić i to właśnie robię. Dobra wracając masz kluczyki. Twoim zadaniem jest dostać się do samochodu i uciec. 
Oboje patrzyli na mnie jak na kosmitę
- To było by zbyt proste - powiedział Filip
- Masz rację - przytaknąłem - teraz zasady. Musisz się wydostać z domu a nie wiesz gdzie są drzwi. A moim zadaniem jest nie dać ci uciec. Więc ty będziesz uciekał a ja będę cię ganiał. Jak cię złapie musisz wywalczyć sobie podpowiedz gdzie są drzwi. I wracamy na start. Jak ci się nie uda wywalczyć podpowiedzi tracisz życie i mówisz mi coś ciekawego, czego nie wiem. Gra się kończy w momencie kiedy uciekniesz lub powiesz mi coś tak interesującego że będzie ciekawsze niż gra. 
- Nie możesz go zabić - fuknęła Pati
- A tak - podłapałem - tracisz życie czyli tracisz palec. Masz 10 palców więc masz 10 żyć. Więc zaczynajmy. Ja wychodzę, a Pati po minucie otwórz mu drzwi
Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do przejścia dla służby. Po minucie drzwi strychu się otworzyły. I usłyszałem kroki Filipa. Wiedziałem gdzie chodzi, po budynku niosły się dzwięki. To gra na moich zasadach i z góry ustalony jest przegrany. Filip błądził po pokojach. Wyszedłem i stanąłem za nim
- Mam cię - powiedziałem 
Filip zaczaił reguły i od razu się na mnie żucił
- Dobrze wygrałeś - powiedziałem - wracamy na start, i daję ci wskazówkę
Poszliśmy do pokoju na strychu gdzie siedziała Pati
- Wskazówka co do drzwi. Drzwi do schodów znajdziesz tutaj - pokazałem mu drzwi jak wyjść ze strychu. Na strychu były pokoje dla służby więc ciężko było z niego zejść. - Minuta, po minucie otwórz drzwi. - Będzie kręcił się po przejściu dla służby. Wyszedłem i poczekałem na niego na piętrze w pokoju. 
Filip błądził po korytarzu nie wiedząc jak z niego wyjść. Znów wyszedłem i stanąłem za nim. 
- Mam cię
Filip znów się na mnie rzucił ale tym razem nie dałem mu wygrać. Musi wiedzieć jak to wygląda gdy się przegrywa. 
- Wracamy na start - powiedziałem - tracisz życie i mówisz mi coś czego nie wiem. 
Wróciliśmy na strych. 
- Dawaj łapę - poleciłem
Filip popatrzył na mnie wielkimi oczami. Ale wyciągnął prawą rękę
- Jesteś praworęczny - zauważyłem - radził bym dać lewą.
Chyba nikt z nich nie wierzył że to zrobię ale ja bez mrugnięcia obciąłem mu kciuk. Jak to mówią z kim przystajesz takim się stajesz. Filip wrzasnął i zabrał rękę.
- Dawaj łapę - poleciłem - nie chcemy byś się wykrwawił wtedy skończy się zabawa. 
Zapalniczką podpaliłem mu to co zostało z jego palca. 
- A teraz gadaj
- Nic nie wiem - powiedział szybko 
- Okej. Więc grajmy dalej 
Nasz gra toczyła się dalej. A Filip pękł przy stracie trzeciego życia
- Jesteś psychopatą - warknął.- Dobra powiem wszystko tylko skończmy to - powiedział
Może ruletka Quicka faktycznie działa. 
- Po co Saszy Al? - spytałem
- Roz powiedziała Saszy że Al rozumie Alfredy
- Kłamiesz - warknąłem
- Czemu miał bym. Mogę podać plan budynku, powiedzieć ile ma strażników tylko mnie wypuść
- Gramy dalej? - dopytałem
- Nie - zaprzeczył szybko
- Podobno wiesz coś o ruchu oporu
- Tak to zorganizowana grupa która chce się pozbyć Czarnego konia. Przyjmą cię
- Kto powiedział że chce do nich dołączyć 
- Rządzi Adam Aaron wie gdzie go znalezć a ja wiem gdzie znalezć Aarona. 
- Dobra wracajmy - powiedziałem zawiązując Filipowi oczy - w domu podasz mi plan budynku.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz