Pati wpadła do domu i powiedziała że Drake wrócił. W tym samym czasie Borys zameldował mi że Mariusz napierdala się z Drake'em zapytałem gdzie i po chwilach wyjaśnienia po prostu wyszedłem. Szybko dotarłem na domniemane miejsce.
- O pokerek
Drake w tym samym czasie przestał napierdalać się z Mariuszem.
- Czy ty wszystko potrafisz mi zjebać Quick nawet pokera
Kolesie którzy z nim grali natychmiast się ewakuowali. Oprócz jednego którego zatrzymał:
- Filip ty zostań.
- No okej - powiedziałem
Filip zaczął błędnie mi się tłumaczyć w sumie nawet nie wiem po co.
- Szefie to nie tak jak ci się wydaje
- I ty też - wybełkotał już porządnie na chlany Drake - zawsze spierdalasz wtedy kiedy nie trzeba. A ty się wpierdalasz ze swoimi psami wtedy kiedy jest najlepsza zabawa Szefuńciu
- No widzisz widocznie masz złą karmę.
- Gdzieś już te słowo słyszałem - wybełkotał Drake
- No to wtedy gdy Salvadore zamknął cię w bagażniku
- Grałeś z Salvadore? - zapytałem
- No ba - odpowiedział Drake
- I co - dopytałem
- Gówno - odparł Drake
A ten koleś powiedział że Drake wygrał ale to nie spodobało się Salvadore i był bagażnik a nie gówno. Drake wtedy wstał z pieńka objął mnie ramieniem kiwając się na lewo i prawo wybełkotał. Przy kilkudziesięciu osobach które już się zebrały zwabione krzykami
- No patrz jaki zbieg okoliczności szefuńciu. Najpierw wyruchałeś mi siostrę a potem zajebałeś mi dobrego gracza. W sensie że dupa... jest pod ziemią.
Wszyscy zaczęli bić brawo.
- Z czego wy zacieszacie - ryknął - miałem pokera a on mi rozwalił. Znaczy szefuńcio... nie szefuńcio
- Jasne mistrzu - powiedziałem - chodz idziemy na obiad.
- Wygrałem czipsy i czekoladę
- Zjadłeś to? - zapytałem
Nim zdążył odpowiedzieć puścił kometę która doleciała do butów Mariusza
- Naprawdę szefie
Spojrzałem na niego
- Ja przepraszam ale twój szwagier o rzygał mi buty. Po za tym dostałem od niego w mordę. O rzygany, osrany, zakrwawiony tir i jeszcze o rzygane buty. Kto to będzie sprzątał
- Ja idę na obiad - wybełkotał Drake i puścił drugiego pawia.
Teraz to ja musiałem odskoczyć żeby mnie nie o rzygał.
- Rety co ja żarłem - powiedział jak to wali i zrzygał się trzeci raz
Pociągnąłem go za fraki i powiedziałem
- Chodz idziemy bo zaraz ja się zrzygam
- No ty to już chyba zasłynąłeś. Pierwszy rzygasz rzeczpospolitej polskiej. Wiesz co Quick chyba nie będę jadł już obiadu. Ale jak byś zrobił mojej siostrze drugie dziecko to uwierzył bym że nie jesteś pedałem.
- Teraz się nie da bo ona jest już w ciąży
- To do rób jakoś jesteś szefem a szef może wszystko
Ludzie mieli taką polewkę z niego ja zresztą też się śmiałem bo sytuacja wyglądała naprawdę komicznie.
- Pójdziemy do domu i dam ci wody - powiedziałem
- Chciałeś chyba powiedzieć wódy - zaprotestował
- No wódy przez o
- A pewnie tak to po rusku jest
- No jakoś tak będzie leciało - powiedziałem
Wtedy przyszła Alex.
- A co on taki o rzygany?
- Alex wóda przez o czaisz
- On jest taki pijany czy bredzi?
- Już aż taki nie jest - stwierdziłem trzy razy się zrzygał. Raz o rzygał Mariusza, drugi raz prawie mnie a trzeci raz rzygał bo poczuł rzyga. chyba...
- Dobra chodzimy do domu bo to przedstawienie musi się skończyć
- Rety - westchnęła Alex - ale znalazłeś go tak równo z Pati
I wtedy Drake na wpółprzytomny się odezwał
- Może rozbierany pokerek?
- No już ja cię rozbiorę - powiedziała Alex
- Ale fajnie - odpowiedział Drake - musi jednak coś być z tą karmą - bełkotał dalej
- Wiesz o co mu chodzi? - dopytała Alex
- To takie powiedzenie tylko a generalnie to chlał, zeżarł czipsy czekoladę i mamy załączony obrazek.
- No ale przynajmniej cię nie bije - stwierdziła Alex
- Bo szefuńcia się nie bije... szanuj szefuńcia bo masz jednego... Bo szefuńcio zabił swojego szefuńcia i zabije szefuńcia, szefuńcia i będzie szefuńciem nr 1. Więc ucz się Alex i kochaj szefuńcia swego jak siebie samego.
- I kto to mówi - powiedziała Alex
- pierwszy pedał rzeczpospolitej do ciebie mówi
- Alex nie słuchaj go proszę cię
- Ale ja się o niego martwię on bredzi
Po dwóch dniach powinien wytrzezwieć. Ale zapewne nie będzie nic pamiętał
- Wszystko będę pamiętał szefuńciu, a miałem pokera.
Zaciągnęliśmy Drake do domu, położyliśmy na kanapę z głową w misce i ktoś miał go pilnować. Znaczy ten co będzie miał wartę. Wszystkim ulżyło gdy go zobaczyli nawet w tym stanie. Luke skomentował to tak:
- Mówiłeś że wykopiesz go z pod ziemi a nie z gorzelni
- No widzisz tak czasami bywa Luke że jesteśmy tam gdzie nas nie chcą
- Ale ja ciebie chcę szefuńciu - i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz