Gdy z całej tej sytuacji udało wybrnąć mi się obronną ręką. Próbowałem skoncentrować się na tych ruskach. Przypomniało mi się też że mamy w tirze tych z Krakowa.
- Boże jak to dobrze że ja sam nie będę musiał otwierać tego tira. Pewnie jest cały osrany i orzygany masakra
Ale jednak to co powiedział Drake tak mnie rozwaliło że nie dawało mi spokoju ani myśleć też mi nie pozwalało.
- Mariusz wez ich na kolonię. Pod bronią dajcie im coś zjeść i niech siedzą w namiocie.
- Mamy czekać - oburzył się jeden z nich - Szef mi rozkazał
- Gówno mnie to obchodzi - nie dałem mu dokończyć
Jednak tamten swoje
- Ivan - wtedy Mariusz przystawił mu broń do skroni
- Milcz - powiedział
- Tutaj ja jestem szefem - powiedziałem - i jak mówię że macie czekać to będziecie właśnie to wykonywać. Otrzymacie posiłek więc się cieszcie że chociaż to
Jakiś tam się wychylił
- Ivan cie zapierdoli - ryknął
W tym samym czasie padł strzał i koleś rąbnął na glebę nieżywy. Różyczka wtulił się we mnie.
- Przepraszam kochanie nie miałaś tego oglądać.
- Wiem musisz nad tym panować ale ja się boje
- Mnie się boisz słońce?
- Nie boje się ociebie
- Mariusz wrócę niebawem
- Chodz słoneczko pójdziemy sprawdzimy tą moją domniemaną niewierność
- Nie jesteś siebie pewien - dopytała
- Czemu tak myślisz słonko? Chcę żebyś ty była pewna mnie. Po za tym może skończą się jakieś gdybania twojego brata.
Miałem pogadać z profesorem żeby po prostu to wszystko tylko napisał bo przecież wiem co robiłem. Ale w sumie to poddam się tym badaniom czymkolwiek one są i niech Rozi będzie tego świadkiem bo ja naprawdę nie mam nic na sumieniu. A ona będzie wszystko wiedziała i wszystko widziała. I nawet jak Drake w to nie uwierzy to przynajmniej ona będzie mnie pewna. No i poszliśmy do profesora. Profesor od razu wykluczył Amandę z całej sprawy.
- To co będziemy pisać synu - powiedział
- Tak panie starszy ale najpierw będziemy się badać.
- Ale tak na poważnie? - dopytał profesor
- Tak panie starszy
- To będzie bolało
- Co nas nie zabije to nas wzmocni
- A panienka to może wyjdzie
- Nie ona zostanie
Wtedy Rozi się odezwała czy może przynajmniej się odwrócić. Jak profesor wydał polecenie że mam zdjąć spodnie i położyć się na brzuchu. Profesor podał Rozi krzesełko odwrócone do ściany. I powiedział
- Usiądz kwiatuszku - i kontynuował dalej - jak żyje długo na tym świecie. Prowadziłem różne wykłady, pracowałem z różnymi ludzmi, nawet psychicznie chorymi. Moja żona jest poważnie chora ale w mojej karierze pierwszy raz się zdarza. Żeby faceci bili się no o kobietę to niby normalne ale o siostrę, narzeczoną i pedała. I jak tu stoję to ja mogę wykonać te badania ale pan Drake będzie musiał też się zbadać. Nie rozumiem was kochani i waszego sporu ale przepraszam i zakomunikuje to na rodzinnym zgromadzeniu że za przeproszeniem może pan Drake jest sam szlachetnym dupowłazem. Ja przepraszam kwiatuszku że to powiedziałem - zwrócił się do Rozi
- To by było sprawiedliwe proszę pana - stwierdziła.
A ja tak leżałem i tego wszystkiego słuchałem i cieszyłem się że nic nie jadłem dzisiaj. No i myślałem że o rety to będzie bolało. No i profesor wykonał to pierwsze badanie. No i stwierdził że to jest niemożliwością żebym był pedałem przynajmniej z tej strony. Pomyślałem fajnie wiec jednak nikt mnie nie zapinał. Bo jak byłem nie przytomny to może jednak ktoś coś.
- To teraz drugie badanie - powiedział podając mi kubeczek.
- Mam nasikać - powiedziałem - tak?
- No to drugie chłopcze - powiedział zażenowany profesor
- Eee... ale ja się nigdy tam nie dotykam... no tylko wtedy jak się myje.
No jak ja kurwa mam to zrobić. I wtedy Rozi stanęła na równe nogi i stwierdziła że ona mi pomoże. Profesor taktownie wyszedł też bym wyszedł gdyby to nie dotyczyło mnie.
- Ale jak ty masz mi niby w tym pomóc słońce? - dopytałem
- No już cię dzisiaj raz uruchomiłam. Teraz wystarczy dokończyć cię uruchamiać i nadstawić kubeczek.
No po prostu żenada pomyślałem ale wystarczyło że się trochę poprzytulaliśmy i że Różyczka usiadł mi na kolanach zupełnie ubrana. Najpierw to o bogowie niech to się już skończy. Ale pózniej zaczęła mnie uspokajać, rozmawiać ze mną, trochę się po przytulaliśmy, po całowaliśmy i wyszło że jestem taki mięki. Bo to wystarczyło i było po wszystkim. Rozi poszła po profesora a ja się ubrałem i o żenada ja naprawdę usłyszałem to co usłyszałem niech mnie ktoś strzeli w mordę. Rozi wchodząc rozmawiała z panem starszym
- Ja go nawet tam nie dotykałam żeby nie było i trochę nam się porozlewało. Jesteśmy oboje brudni.
Powiedziałem:
- O matko i córko Różyczko proszę cię czy naprawdę wszyscy muszą to wiedzieć.
- Profesor musi żeby nie było że zacieramy jakieś dowody. No bo ja ci wierze
A profesor odezwał się że po tym wszystkim to on też mi wierzy i jak żyje to z czymś takim się nie spotkałem.
- Dobrze to poczekajcie ja to teraz zbadam, albo wezmiemy świadka. Wiesz co synu jak się zgodzisz to utrzemy nosa twojej siostrze. Ja najpierw to obejrzę i powiem wam co i jak, pózniej zawołamy Amandę i zobaczymy czego jej tam na tych studiach i praktykach nauczyli.
Rozi to zgodziła się od razu i od razu była na tak ja nie bardzo byłem tego pewien, ale mnie ubłagała. I się zgodziłem. Profesor zbadał tą próbkę i powiedział:
- Wszystko się zgadza z godnie z datą
I jeszcze chciał coś dodać ale poprosiłem go by już nic nie mówił. Ale on i tak powiedział że jestem ponad datę. Wtedy Rozi się zaniepokoiła i się rozryczała
- Chcę pan powiedzieć że to nie jest jego dziecko
- Znaczy ty to wiesz i on to wie z tych badani to wynika tyle że jeżeli coś robił to ewentualnie z tobą jeżeli tak twierdzicie bo ogólnie to wygląda jak by w ogóle nic.
- No więc dawaj tu Amandę - powiedziałem już odruchowo do profesora.
- No wreszcie mówisz jak mój szef
- Profesorze ja przepraszam poniosło mnie
Profesor oczywiście wnikliwie sprawdził Amandę która miała milion teorii na moje zdradzanie Rozi w jakikolwiek sposób. I chyba nawet nie zarejestrowała o co zapytał profesor a brzmiało to dokładnie tak
- Amando czy ty chcesz powiedzieć że twój brat mógł mieć styczność płciową z kosmitą?
- Tak profesorze - powiedziała Amanda wpatrzona w mikroskop
- Czy ty mnie słuchałaś dziewczyno? - dopytał profesor
- Tak profesorze
- Czy wy to słyszycie moi drodzy? - zapytał się nas
A my z Różyczką chórem
- Tak profesorze
- Boże czemu ja nie mam dyktafonu i tego nie nagrywam - powiedział profesor. Gdyby zrobiło się już normalnie zaczęły by działać uniwersytety to studenci mieli by nie lada orzech do zgryzienia. Co ja mówię studenci. Lekarze na seminarium. Jak to jest możliwe żeby lekarz medycyny mógł tak się pomylić.
- I wierzyć w ufo - dodała Rozi
- Kwiatuszku ty się nie denerwuj. Teraz musimy zmusić do badania pana Drake.
- Ciekawe z kim robił to Drake według Amandy - skomentowała to Rozi z uśmiechem
Z papierkiem w ręku w dobrych humorach przytuleni do siebie wyszliśmy z laboratorium a Różyczka to ciągnęła:
- Że jak ja z ufo to Drake może z jakimś robakiem albo zimnym
Zaczęliśmy się śmiać. Pózniej ją zatrzymałem pocałowałem i powiedziałem
- Dziękuje że mi pomogłaś
- Ktoś musiał - uśmiechnęła się - no i zrobiłam to z przyjemnością
- No i wyszedłem na mięczaka
- Oj to była stresująca sytuacja - pocieszyła mnie - Nie mówmy już o tym - powiedział - ale jedno sobie ustalmy że śpimy razem
- Tak Różyczko - powiedziałem - tak mi było dobrze i nawet się wyspałem
- To ja idę pokazać to dziewczynom i zrobię piekło Drake'owi. No i zmusimy go do badań.
- No dobrze słońce ja pójdę zrobić porządek z tymi z Krakowa
- Będziesz zabijał? - dopytała
- Osobiście nie ale muszę wydać stosowne polecenie, ale karzełka zostawię twojemu bratu.
- Karzełka koniecznie - uśmiechnęła się mówiąc - to będzie taki prezent od ciebie na zgodę prawda?
- Dokładnie kochanie, ale dla ciebie tez mam jeszcze jeden prezent. I coś chciał bym ci też pokazać ale to jak już ogarnę wszystko dobrze?
- A nie możesz teraz. No proszę....
- To niespodzianka kochanie
- Ale wrócisz - dopytała
- Będę cały czas na twoim oku jak wyjrzysz z okna będziesz mnie widzieć
- I Borys i Mariusz też tam będą?
- Będą skarbie nic mi się nie stanie
- A możesz powiedzieć Mariuszowi żeby był dla mnie milszy bo mnie olewa i denerwuje
- Będzie kochanie, ale pamiętasz o tym USG... obiecałaś
- Tak zawołam ciebie
- Kocham cię - powiedziałem na odchodne całując ją i poszedłem
Tato jaka żenada... Naprawdę jestem czarną owcą w tej rodzinie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz