Obudziłem się rano całkowicie wyspany i zrelaksowany w domu była cisza zszedłem na dół a na kanapie siedział Drake i marudził jak tylko mnie zobaczył że boli go głowa. Prosił abym zrobił mu kawę
-Dla mnie też zrób - usłyszałem za sobą znajomy głos Quick - a dla Rozi czekoladę przynieś.
O rety on mnie teraz zabije pomyślałem i szybko poszedłem do kuchni.
-Łepetyna mi pęka - skarżył się Drake
-Domyślam się - odparł tamten i po chwili dodał - tankowałeś dwa dni pozmieniałeś kody
-Bo ci nie ufam - wypalił Drake
-To będziesz musiał zostawiłeś rodzinę na pastwę losu bez jedzenia i broni a dodatkowo kręci się tu gdzieś stado zimnych ja to porozwalałem za zgodą wszystkich teraz będziesz miał troszkę roboty z tymi czytnikami mam takie same wystarczy zamatować - ciągnął dalej tamten
-Powiedz ale szczerze skompromitowałem się - dopytał Quick
-Raczej pobiłeś Mariusza zwymiotowałeś mu na buty znalazłeś nawet kumpla od pokera i wyjaśniłeś mi że grałeś z Salvadore wygrałeś i to mu się nie spodobało
-No tak było hehe ale to nie sprawiedliwe nie wiedziałem że to mafiozo karta szła i nawet nie oszukiwałem
-Różyczka pokazała mi te papiery z instytutu a Mariusz znalazł pamiętnik tego umarlaka wychodzi mi z tego ze wasz ojciec ma jedną cześć receptury profesor ma drugą a trzecia jest tutaj gdzieś idę poczytam może się czegoś doczytam
-I co jak to znajdziesz sprzedasz nas Iwanowi moja siostra jest głupia tylko cię zobaczyła i w spodnie ci włazi
-Powoli stary nie zapalaj się przyznaj naraziłeś rodzinę zmieniając kody i wyjeżdżając bez słowa moi ludzie cie szukali bo dziewczyny się martwiły potem poszło o piwnice więc zlikwidowałem problem gadałem z profesorem i gdy by to się udało to jak były by wszystkie składniki mieli byśmy szczepionkę i ta zimna wojna by się skończyła
-A Iwan - ciągnął dalej Drake
- On dostanie namiastkę szczepionki a ja nawet myślę żeby podesłać mu tego wirusa tam i niech sam zobaczy jak się w świecie zimnych żyje
-Jeżeli zrobisz tak jak mi tu mówisz to mogło by się udać
-No właśnie stary tylko musimy się na to przygotować mam plany całej osady i sprzęt no wszystko tylko zrobić trzeba a bez ciebie nie dam rady
-Nasz wiatrak już długo nie pociągnie a na pewno nie taką ilość energii jaka byś chciał
-Mam części zamienne do tego wiatraka i jeszcze trzy dodatkowe - ciągnął tamten
-Dobra powiedzmy że o tym pomyślę
-Spoko to ja idę do Rozi poczytam jeszcze trochę .On wyszedł a ja przyniosłem Drake kawę
-Ufasz mu? - zapytałem
-Nie wiem - odparł - myślę daj mi spokój
Poszedłem na górę zanieść tę kawę i czekoladę ale skoro Rozi śpi to on mnie zabije nie pewnie zapukałem do drzwi
-Wejdz - usłyszałem i wszedłem o mamusiu żeby tylko mu smakowała ta kawa i żeby mnie nie zabił
-Usiądz Krzysztofie - powiedział ogarnąłem wzrokiem pokój i usiadłem na wolnym fotelu Rozi jeszcze spała i chyba naga była bo ramiona jej tylko widać było ale nie miała żadnych ramiączek
-Wiesz - odezwał się do mnie nie podnosząc głowy znad jakichś dokumentów -Ja ciebie nawet lubię tylko nie denerwuj Rozi. Będziesz mi potrzebny
-Ja do czego? - dopytałem
-Dowiesz się w swoim czasie... dobrą kawę robisz
-Starałem się - odparłem
- A poza tym to czym się wcześniej zajmowałeś?
-Pracowałem w McDonald's
-No to ciężka robota i nie za dobrze płatna co?
-No trochę ale nie narzekałem
-Jasne człowiek jest kowalem własnego losu. A teraz widzisz nie mam nic bo jeden głupek przewalił świat do góry kołami, a my szaraki musimy tu żyć kombinować jedzenie i zabijać te cudaki. A on tam sobie siedzi jak król w Moskwie. Pławi się w luksusach i gówno wie jak wygląda zimny. Ja go zamorduje jak tylko postawie tą osadę... to go ukatrupię sprowokuje i zapierdole na amen
-A Rozi? - dopytałem
-Co Rozi? - zdziwił się i aż podniósł głowę patrząc na mnie
-Nie będziesz jej krzywdził? Bił i sprowadzał mafii do domu i takie inne jak już normalnie będzie ? - Po tym co powiedziałem byłem pewien ze ten typ mnie zamorduje
-Czy ty się w niej podkochujesz Krzysztof? - zapytał wolno wypowiadając każde słowo. - Różyczka będzie moją żoną, będę miał syna. Czy ty rozumiesz że nie krzywdzi się kogoś kogo się kocha. Kogoś tak słodkiego, niewinnego, ufnego i pięknego? Ja nawet palca na nią nie podniosę i nikomu nie pozwolę tak dla jasności - dodał
-O Krzysiek co ty tu robisz - dopytała zaspanym głosem Rozi
-Przyniosłem kawę i tak sobie rozmawiamy. Bo rozmawiamy? - upewniłem się mówiąc do niego
-Tak rozmawiamy - powtórzył podszedł do Rozi i pocałował ją
-Obudziłam się sama - marudziła ciągnąc go do łóżka
-Jestem przecież skarbie cały czas tu byłem. Zszedłem tylko po kawę i czekoladę. Pogadałem z Drake bo nie spał i wróciłem troszkę popracować, a Krzysztof przyniósł mi kawę i tak sobie tu siedzimy i rozmawiamy
-Na pewno? Krzysiu Quick nic ci nie zrobił?
-Nie Rozi - zapewniłem - naprawdę miło się gadało i powiedział nawet ze mnie lubi
-Naprawdę? - zapytała pokiwałem głową
-Naprawdę słonko. Krzysiek jest spoko i lubię go powaga i nic mu nie zrobiłem - uśmiechnął się i wrócił do lektury czyli pamiętnika ja wyszedłem, a Rozi po jakimś czasie zeszła na dół porozmawiać z Drake dom budził się powoli do życia
-Naprawdę w porządku? - dopytała mnie Rozi - bo Quick jest trochę nerwowy ma na głowie mnie i to wszystko
-Nie martw się. On nic do mnie nie ma i kawa mu smakowała i mówił że będę mu potrzebny... Tylko nie wiem do czego, ale fajnie będzie z nim pracować bo to znaczy że mi ufa skoro jakieś zadanie mi da
-No tak - odparła - a z Drake o czym rozmawiali ?
-W sumie to o wszystkim po kolei i o jego piciu i o kodach i o trupach, Iwanie jakiejś robocie, wiatrakach i zaufaniu. Nie krzyczeli na siebie ni nic i na koniec twój brat powiedział ze się zastanowi czy mu zaufa czy nie i się rozstali - skończyłem a pózniej poczułem się jak Amanda że wy kablowałem wszystko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz