Włosi pojechali a ja miałem ruszyć w ślad za nimi. Roz od czasu wizyty w szpitalu nie odzywała się do mnie. Przed kolacją wyszedłem by ludzi na stanowiska poustawiać zawołałem Mariusza.
-Będziesz zamiast Borysa siedział na chacie do puki nie wrócę dzień i noc. I pamiętaj Mariusz jesteś za nich odpowiedzialny masz mieć uszy i oczy dookoła głowy.
-Zrobi się - powiedział Maniek i poszedł się przygotować.
-Ja w sumie też zbierałem się do drogi pakowałem potrzebny sprzęt i przed kolacją byłem już gotowy .
-Borys idz się pożegnaj i czekaj w aucie.
Poszedłem na górę Roz nadal się nie odzywała. Od wczoraj była jakaś inna. Mało mówiła dziwnie się zachowywała i Al ona też jakoś ożyła.
-Roz powiedz coś proszę pożegnaj się ze mną. -Jednak ona tylko patrzyła w okno. Damon zaczął płakać a ona jak by tego nie słyszała. Wziąłem go na ręce i pożegnałem się z nim . -Roz ja muszę już jechać wez go proszę ,bo będzie płakał. - Jak automat wzięła chłopca ode mnie. - Roz co się dzieje - i jak do ściany zero odpowiedzi. -Ok zrozumiałem chyba słońce jesteś zła a może po tym co zobaczyłaś już mnie nie kochasz, nie ufasz mi .Do zobaczenia Roz. W takim razie jeżeli będziesz chciała by moi ludzie was nie pilnowali powiedz im to. I uważaj na mojego ojca on jest zdolny do wszystkiego. Postaram się wrócić za tydzień
I po prostu wyszedłem no bo co miałem robić. Wsiadłem do samochodu i szybko odjechałem. Szczerze to pożegnanie myślałem że będzie inne że Roz będzie prosić bym nie jechał no cokolwiek a ona była taka zimna i nieobecna taka inna. I tak czułem się winien że jadę ale teraz eh... teraz to już chyba nie mam po co tam wracać. Krzysiek wygrał może to o to chodzi. Miałem wisielczy humor. Przez całą drogę nie odzywałem się i wyżywałem na samochodzie. Dusiłem gaz jak głupi całkiem jak bym chciał uciec ale od myśli nie da się uciec niestety. Już wolałem jak mnie porwali była niespodzianka i nie miałem czasu myśleć a teraz znowu jestem sam......
Dojechaliśmy na miejsce Borys przez całą drogę jak nie spał, to żarł i nadawał, ale nawet nie wiem co, Rozbiłem obóz w lasku koło Wenecji namiot dla Borysa. Ja miałem spać w samochodzie a raczej pracować w nocy. Pokręciłem się po tym pięknym mieście tu zawsze było romantycznie przynajmniej na programach dokumentalnych tak to pokazywali i nie odbiegało to nic od prawdy. Zlokalizowałem 2 pierwsze cele i wieczorem pozbyłem się 7 osób. Następnego dnia pod nóż trafiła włoska szmata jej rodzinka no i ponad program kochanek i jego żona z trzylatkiem.
Teraz najtrudniejsze znalezć osobę na która jest zlecenie. Minął już tydzień. Transport na pewno już doszedł mam nadzieje że Roz jest zadowolona. Eh gdy o niej myślałem stawałem się nie ostrożny. Powinienem już wracać to już 8 dzień jak mnie niema. Wreszcie znalazłem osobę której szukałem po kilku godzinach udało mi się go przyciągnąć do lasu. Poker Drake jednak działa cuda. Sam zacząłem go przesłuchiwać sporo się dowiedziałem. Borys zawsze był ze mną mimo swej ciapowatości jako pomocnik sprawdzał się doskonale. Zostawał tam gdzie mu kazałem nie robił nic na co mu nie pozwoliłem. Rano zawiozłem naszego mafiozo pod adres na papierze.
-Borys pójdziesz ze mną a jak zejdziemy na dół zostaniesz tam i będziesz pilnował tej rodzinki żeby mi nie spierdolili jasne ?
-Tak.
Weszliśmy do domu był gustownie urządzony i widać było w nim kobieca rękę, luksus i przepych. Przywitał mnie gospodarz domu zapraszając na kolacje.
-Czy mój pracownik może się posilić ?
-Oczywiście.
-Siadaj Borys zjedz coś - poprosiłem.
-Spuznił się pan.
-Nie mogłem wcześniej ale mam już osobę o którą ci chodzi.
-Poważnie?
-Tak Borys dostarcz tu pana.
-Tak to ta osoba - stwierdził tamten.
-Dobrze wiec poproszę o moją zapłatę a pózniej kończę zlecenie.
-Wszystko gotowe.
-Sprawdzimy to - powiedziałem.
I udaliśmy się do tira wyładowanego po zęby złotem i narkotykami.
-Dobrze samochód odjazd - powiedziałem.- A pana zapraszam na przesłuchanie.
-To nie będzie takie łatwe - stwierdził tamten.
-Będzie proszę mi uwierzyć - dodałem wstrzykując gościowi serum prawdy.- Za 5 minut zacznie sypać powiedziałem i usiadłem spokojnie na krzesełku.
Typ faktycznie zaczął śpiewać i po 2 godzinach mojego bezczynnego siedzenia mogłem przystąpić do działania.
-Tylko proszę po cichu powiedział - tamten wychodząc.
-Jasne bardzo po cichu - odparłem strzelając mu w łepetynę. Potem zabiłem tego typka i zlazła jak na złe żonka bo się martwiła. Więc skręciłem jej kark szybko jednym ruchem. Najtrudniej było zaciukać tych 2 sześciolatków ale też to po 4 godzinach udało mi się wykonać. Nie było tylko tej córki co mnie niepokoiło.
-Borys wszystkich pozbieraj i na pakę bo się rozwidnia poczekamy jeszcze trochę na tą gówniarę.
W końcu przyszła weszła po cichu żeby nie obudzić rodziców .
-Hej odezwałem się do niej po włosku - była lekko wstawiona.
-Co ty tu robisz?
- Czekam na ciebie, obserwowałem cię stąd wiem gdzie mieszkasz. Podobasz mi się.
-Zaraz starzy wstają nie możesz tu zostać.
-Ale nie odejdę sam podobasz mi się może pójdziesz ze mną pogadamy?
-Taki facet tylko pogadać nie wierze?
-A co byś chciała coś więcej?
-Jasne i zdjęcie z tobą bo mi kumpele nie uwierzą.
- zdjęcie powiadasz Nie ma sprawy. To co spadamy?
-Jasne .Starzy mnie zbiją.
-Nic ci nie zrobią mała obiecuje a ja wiem co mówię. Już to z nimi załatwiłem.
-Jak to załatwiłeś?
-No wskakuj szybko. Normalnie zobaczysz .
-Masz dziwny akcent nie jesteś Włochem - ciągnęła rozmowę.
-Nie jestem jestem tu gościem lubię Wenecję. Włosy masz malowane? - dopytałem.
-No tak - odpowiedziała - a czemu pytasz?
-Moja dziewczyna ma podobne tylko jaśniejsze i naturalne, w ogóle jesteś do niej podobna.
-Masz dziewczynę? - dopytała rozczarowana.
-Mam nadzieje że jeszcze ją mam bo w sumie to nie wiem.
-Pokłóciliście się?
-Nie chyba się jej nie podobało coś tylko nie wiem co bardziej. Mój nowy dom czy to że tu jadę.
-Mogłeś zabrać ją ze sobą.
-Właśnie czemu ja na to nie wpadłem jesteś genialna.
Istotnie przecież mogłem zabrać Roz ze sobą była by ze mną i nikt by mnie nie podejrzewał. Normalnie jakaś rodzinka na wakacjach. Eh... a teraz to już chyba nie mam po co wracać. Byliśmy na miejscu wysiadłem z samochodu i gdy wysiadła ona popatrzyłem na nią przez chwile i ja zastrzeliłem.
-Kopiemy Borys i podpalamy w dołku .
-Ale po co?
-Bo ja tak mówię.
Po kilku godzinach było po robicie i mogliśmy wracać do domu.
-Panienka Roz będzie zła - stwierdził Borys.
-Czemu? - dopytałem.
-Już 2 tygodnie jest szef na zleceniu a obiecał wrócić za tydzień.
-To było trudne zlecenie sam widziałeś a Roz już chyba jej na mnie przeszło. Coś się z nią działo już wtedy gdy wyjeżdżaliśmy. Chyba ona mnie już nie chce pojadę do domu i chyba pozbieram graty i na jednostce zamieszkam. Tak będzie lepiej dla nich wszystkich. Wydaje mi się że nie przepadają za mną eh... nikt tam w ty domu nie przepada.
-Ciężko szefowi widzę.
A żebyś wiedział jak diabli Borys.
Ciągnąłem już resztkami sił jechałem dzień i noc raz tylko zatrzymałem się na 2 godzinny postój przespałem się. Dalej tylko szosa w sumie nie było mnie 16 dni. Pod dom podjechaliśmy nad ranem nic się nie zmieniło. Osada pogrążona była we śnie. Wysadziłem Borysa przy jego domu i sam pojechałem do własnego wszedłem wszyscy jeszcze spali tylko pies mnie przywitał. Ciężko usiadłem na kanapie nie miałem odwagi wejść na górę. A co jak w jej łóżku będzie Krzysiek? Miałem tak zajebistego doła położyłem sobie głowę na rękach i zamknąłem oczy.
-Kurwa jakie to wszystko skomplikowane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz