poniedziałek, 23 października 2017

Od Quicka

Nie wiem jak długo siedziałem na tej kanapie w salonie. Jednak zdziwiło mnie po pewnym czasie. To że wszedłem bez problemu i nie zastałem nigdzie Mariusza w pobliżu ale totalnie to zlałem. Może chłopak do kibla musiał albo coś toż to tylko człowiek. Już prawie przysypiałem gdy usłyszałem płacz Damona. Podniosłem głowę. Siedziałem tak przez dłuższą chwilę. A on nie przestawał płakać. Mało tego co raz gorzej się zanosił. Nie no tak nie może być. Jak już wyjeżdżałem to Roz działała jak automat. Niby mówiła że mnie kocha, ale jeżeli Damona słychać w całym domu to znaczy tylko jedno. Zabije Krzyśka. Westchnąłem i skierowałem się na górę. Wyjąłem broń, odbezpieczyłem. Zapierdole go w moim własnym łóżku. Ze mną to nie ale z jakimś pieprzonym Krzysiem. Też sobie porozmawiamy Roz nie może tak robić. Koniec kurwa z tą chorą miłością. Z moich rozmyśleń wyrwały mnie głosy dochodzące z pokoju Roz. Alex i Drake? Co w tym wszystkim robi Alex i Drake. Nie zdziwiło mnie że nie ma moich ludzi. Sam powiedziałem Roz że skoro nie czuję się komfortowo może ich wywalić. Ale co robi tam Alex i Drake? Oni rozmawiają głośno a w koło taka cisza. I co robił Zombie w salonie. Przecież odkąd Al jest zarażona Zombie zawsze był z Creepy. Nie wiele myśląc wypierdoliłem drzwi z kopa. Stanąłem w nich z wycelowaną, odbezpieczoną bronią.
Drake trzymał Roz na rękach w sumie nie wiem co chciał z nią z robić i po co to robił. Alex miała na ręku Damona.
- Co tu się dzieje - ryknąłem 
- Alex podejć tylko spokojnie i oddaj mi syna
- Ja ci wszystko wytłumaczę - powiedziała Alex
- Rób kurwa co mówię będziesz tłumaczyć jak będę pytał.
- Szwagier - wtrącił się Drake
- Szwagra już nie ma - powiedziałem - posadz Roz na fotel
Alex oddała mi syna.
- Oboje kurwa pod ścianę
Wtedy wpadła Pati.
- Co tu się dzieje czemu tak wrzeszczycie? Quick - powiedziała chyba zdziwiona.
- Starego Quicka już nie ma pod ścianę.
Damon wrzeszczał niemiłosiernie.
- John zostaw ich oni tylko mi pomogli - usłyszałem cichy głos Roz
Spojrzałem na nią
- Proszę - powiedziała
Opuściłem broń. Roz bardzo zle wyglądała.
- Pati biegnij po profesora. Co tu się stało?
- Usiądz bo nie uwierzysz - powiedział Drake
- Drake ty mnie nie uruchamiaj. Przestań mnie kurwa sadzać co ty profesor jesteś. Roz rodzi po raz drugi że mnie sadzacie.
- Ja ci wszystko wytłumaczę - powiedział Drake
- Wybaczcie ale nie będę was w tej chwili słuchał.
Wtedy za fraki został przyprowadzony profesor.
- Co się tu dzieje - wrzasnąłem bardziej niż zapytałem
- No chciałem ci wytłumaczyć - stwierdził Drake
Nim po raz kolejny otworzył twarz odezwał się profesor.
- Jest już dobrze. Tylko Roz potrzebuje krwi
- Co takiego? Pózniej wytłumaczycie mi co tu się w ogóle dzieje ale Drake jest jej bratem ma tę samą grupę krwi w czym problem.
- Chyba raczej nie - powiedział profesor
- Nie - powiedzieliśmy wszyscy jak chórek kościelny i popatrzyliśmy na siebie
- Znaczy tak - powiedział profesor
Znów popatrzyliśmy na siebie ciężko zdziwieni
- To nie czy tak? - dopytałem
- I to i to - powiedział profesor
- Jaśniej poproszę
- Mają tą sama matkę lecz innego ojca
- Co takiego - powiedział Drake i Roz jednocześnie
- To niemożliwe - stwierdziłem
- A jednak - powiedział profesor. - Powinni mieć wspólny współczynnik który był by bazą
- Drake? - dopytałem niepewnie
- Ja nic o tym nie wiem i chyba raczej już się o tym nie dowiem
- Dobra Pati zawołaj Amandę. Ludzie co tu się dzieje
- W telegraficznym skrócie - powiedział Drake - ktoś chciał sprzątnąć Roz, Creepy nie żyje, 7 żołnierzy nie żyje, a Roz dostała dwie kulki.
- Ja pierdole - powiedziałem
- Przepraszam stary - poklepałem Drake po ramieniu - nie wiem chyba współczuje
- Ta... - powiedział Drake - dziwne okoliczności i dziwne rzeczy się wyjaśniają
- Przepraszam zajmę się małym.
Musiałem na czymś skupić myśli. Co tu się kurwa stało. Matka się puściła dziwne... Gdzie jest Mariusz. To musiał być zorganizowany napad. Hm...
- Gdzie jest mój ojciec - wrzasnąłem
Wtedy zbiegła się reszta domowników. I ciągle słyszałem tylko Quick, Quick, Quick.
- Nie jestem napisem na dropsach. Na śniadaniu wszystko mi wyjaśnicie.
I wtedy Pati doprowadziła Amandę. Ta zaczęła wrzeszczeć o Kaśce i o ojcu.
- Zamknij ryj - powiedziałem - wykonuj teraz polecenia profesora. A ty Patrycja skoro niańczysz tą szmatę to dopilnuj by polecenia wykonywała precyzyjnie. Dużo potrzeba tej krwi - dopytałem profesora
- Przynajmniej pół litra - powiedział profesor
- Zjebie mnie z nóg - mruknąłem - okej to robimy transfuzje profesorek
- Ale muszę zbadać twoją krew synu.
- Wiem jaką mam grupę i nic mi nie jest mojej krwi również. Zerówka podpina się pod wszystkie grupy.
- No zgadza się ale czy jest zdrowa? - dopytał profesor - trzeba sprawdzić
- Jest chora z nienawiści - stwierdziłem - i nic nie będzie pan sprawdzał. I wykonać bo nie mam całego dnia.
Amanda jęczała o tą Kaśkę jak przyszła już z potrzebnymi rzeczami. Oddałem śpiącego Damona Al
- Zajmij się nim proszę. Tylko nie opuszczaj tego pokoju
Pocałowałem Roz w czoło.
- Będzie dobrze słonko, zaraz poczujesz się lepiej. Będziesz miała w sobie krew psychopaty.
Położyłem ją na łóżku. Usiadłem obok i profesor zaczął przetaczać tą krew.
- Co tu się stało powiedzcie
I no w telegraficznym skrócie usłyszałem to co wiedzieli. W tym czasie profesor zakończył przetaczanie krwi. Z deka kręciło mi się w głowie. Za to Roz nabrała troszkę koloru i nawet się uśmiechnęła.
- Nie myślałam że wrócisz. Myślałam że ci się nie uda. O twoich wyczynach mówili w telewizji.
- No widzisz niunia jaki jestem sławny - uśmiechnąłem się
Roz zaczęła ziewać
- Idzcie na śniadanie poleciłem - pogadamy. Ty Al też.
Zabrałem od niej Damona
- Chciała bym go przytulić - stwierdziła Roz jak byliśmy już sami
- Postrzelili cię dwa razy ale ja nie wiem gdzie to z której strony mógł bym go położyć.
- Tutaj - pokazała
- No czyli serduszko masz całe
Delikatnie położyłem na niej Damona a ona objęła go ręką. On naprawdę lubi leżeć na brzuchu.
- Wiesz - zacząłem - tak naprawdę to ja nie wiem jak mam się teraz zachować.
- Dawno wróciłeś? - zapytała 
- Jestem od czwartej ale nie miałem odwagi przyjść na górę. Przed moim wyjazdem byłaś troszkę nie swoja. Ja się bałem tutaj wejść. Nie myślałem że ktoś czyha na twoje życie.
- Mówiłeś że mafia to rodzina - zaczęła
- Istotnie - powiedziałem
- Ty jesteś jej częścią a ja jestem tylko matką twojego syna. Twój syn to jest rodzina mafii, a ja jestem tylko jego matką wiec jestem nikim.
- Sugerujesz że to oni do ciebie strzelali
- Ja nie wiem nie widziałam ale jak bym była twoją żoną to też była bym rodziną.
- Pomyślimy o tym - uśmiechnąłem się - i obiecuję że porozmawiamy na ten temat. Jak poczujesz się lepiej. A teraz prześpij się, a ja zabiorę Damona na dół żeby ci nie przeszkadzał.
- I widzisz już wybrałeś jego nie mnie. A jak ty będziesz na dole a ktoś mnie zabije?
Rety no to jest chora sytuacja. Nie wiem kto i co. Musze pogadać z Mariuszem i Grześkiem. Dopaść Łysego albo stary. Transport ta okolica kurwa no tak. Ja pierdole.
- Ja między wami nie wybieram słońce. Jesteście oboje dla mnie ważni. Hm... jak tu to zrobić. Bo ja nawet to nie wiem gdzie cię słońce boli.
- Jak już jesteś to nic mnie nie boli
- Aha - powiedziałem - okej no to spróbujemy
Pomogłem jej usiąść. Położyłem jej Damona na kolanach.
- Dasz radę go przytrzymać troszkę - dopytałem
- No tak - powiedziała
- Na pewno? - dopytałem ostrożnie
- Tak ja wszystko dam rade - stwierdziła
- Jasne, jasne widzisz moja krew już działa w tobie.
Roz uśmiechnęła się ale najwyrazniej mimo wszystko nie chciała zostać sama lub po prostu się bała. Ostrożnie podniosłem ją ona przytrzymywała Damona na rękach. Jezu dobrze że nie mam blizniaków - pomyślałem. Zszedłem na dół wszyscy już czekali w napięciu. I w sumie chyba wszyscy z ulgą przyjęli mój powrót.
- Amanda gdzie jest pan ojciec? - dopytałem po między ciągłymi prośbami Roz żebym przytulał ją bardziej - ja chcę tylko swoją Kasię - wrzeszczała Amanda
- Gówno mnie obchodzi gdzie jest ojciec?
- W celi - stwierdził Luke
- A Kaśka?
- Ja się z nią bujam - odparła Pati
- Chyba będę musiał sprawdzić jej dziewictwo
- Nie denerwuj mnie - powiedziała Pati
- Oddaj jej Kaśkę
- Nie - powiedziała
- Rób co ci mówię - wyjąłem broń i strzeliłem jej pod nogi
- Pati zrób o co prosi Quick - powiedział Luke
Pózniej Julka zrobiła zamieszanie odskakując od stołu. I twierdząc że ktoś ją maca. Jak się okazało pod stołem siedział Witek.
- Wyjdz Wituś - powiedziałem - już nic się nie bój
- Ja cię nie macałem to tylko był mój brzuch - stwierdził Witek wynurzając się spod stołu
- Masz duży brzuch - stwierdził Drake próbując zaistnieć
Pózniej zapytał poważnie
- I co teraz zrobimy?
- Ukażemy winnego - stwierdziłem
- Ale my nie wiemy kto to - dodał Luke
- Po nice do kłębka panowie. Ja jestem od tego żeby się dowiedzieć. Znalezć i wymierzyć sprawiedliwość. A czemu pani starsza tak się trzęsie?
- Drake ją molestował militarnie - stwierdził Luke - i profesor mało co nie zszedł na zawał
- Spokojnie wszystko się ułoży.
Roz przysypiała mi na kolanach. Jula skoczyła po poduszkę i koc. Położyłem ją w salonie, przykryłem kocem a Al włożyła Damona do nosidełka.
- Po tym wszystkim też nie chciała bym być sama - stwierdziła Jula
- Nikt by nie chciał - dodała Alex
I wtedy zobaczyłem Alfredów
- Alex co oni tu robią?
- Pilnują naszego bezpieczeństwa - stwierdziła Alex
- Niech wracają do siebie - powiedziałem ostro - chyba że wolisz bym ich powybijał
- Pilnowali nas - stwierdziła Al
- Odwołaj ich proszę nie chcę krzywdzić Alfreda
Al musiała to zrobić bo odeszli spod okien. Amanda uciszała Kaśkę żeby ta nie płakała. Sytuacja nie co się rozluzniła. Pani starsza poszła zrobić coś na śniadanie. Julka, Pati i Alex poszły z nią żeby było szybciej.
- Odkąd wróciłeś Roz pierwszy raz śpi tak spokojnie.
- Ta... - powiedziałem - widać tylko ze mną jest bezpieczna. I pewnie tak się czuje - dodałem - taka sytuacja nie może mieć więcej miejsca.
- Gdy Roz się obudzi - zaczął profesor - powinna poruszać się już o własnych siłach. Jak mówili panowie Drake i Luke to musiała być zorganizowana akcja. Jednak ktoś troszkę musiał pomieszać w głowach tych co strzelali. Albo byli za daleko. Nie wiem bo rany nie były poważne jednak dużo krwi panienka Roz straciła. Stąd to osłabienie i nie dyspozycja.
- To dobra wiadomość - stwierdził Drake
Wtedy zaczęła budzić się Roz bo Damon zaczął płakać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz