wtorek, 10 października 2017

Od Rozi

Wyszedł do tych ludzi. Nie spodobało mi się że jednak poszedł ale stwierdziłam że odpuszczę przecież jest ranny. Czekałam na niego i miałam nadzieje że nie będę musiał długo czekać. Chciałam z nim porozmawiać na spokojnie. Po paru godzinach wrócił ale nie był sam. Czy on to robi specjalnie... Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolana. Quick był nie co zdziwiony pewnie spodziewał się że znowu będę się na niego wydzierała. W sumie coś tam gadał z Grześkiem i Borysem ale nie wiele mnie to obchodziło i szczerze zaczynali mnie denerwować. I powinnam była ich wyrzucić za nim temat zszedł na rodzinę Grzesika która została w Rosji. Wiedziałam co będzie pózniej, przekonają go i Quick będzie chciał tam jechać. Najpierw zaczęło się od rodziny, ale oczywiście poruszyli temat wojskowych którzy tam zostali. I wiedziałam że to jeszcze bardziej do niego przemawia. Swoją drogą nie miałam pojęcia czego on chce? I po co mu ci ludzie? Przecież radziliśmy sobie świetnie bez wojskowych, bez ochroniarzy którzy jak by mogli poszli by za nim do łazienki. Wiedział doskonale jakie jest moje zdanie i na szczęście zakończył te spotkanie nie chciałam znowu się z nim kłócić. Grzesiek wyszedł, a Borys go odprowadził. Miałam dość i byłam na 100% pewna że Quick prędzej czy pózniej pojedzie do tej Rosji. Bez słowa poszłam do swojego pokoju. Nie minęło dużo czasu a do pokoju wszedł John.
- Słoneczko... - zaczął 
- A mówiłeś że nie wejdziesz do pokoju - wypaliłam 
Naprawdę go zaskoczyłam
- Mam wyjść? - spytał niepewnie 
- A tylko spróbuj - mruknęłam - Masz szczęście John że sprzątnęłam bunkier 
I znowu nie wiedział o co mi chodzi 
- No wiesz mam co raz więcej powodów by dziś cię zabić - wyjaśniłam - ale sprzątnęłam bunkier i przecież nie będę robiła sobie dodatkowej roboty 
Podeszłam do niego i go pocałowałam. 
- I jak było? - spytałam 
- Będą robić mur - odpowiedział 
- Postraszyłeś ich - stwierdziłam - kogo pobiłeś?
- Nikogo słoneczko 
- I mam ci wierzyć? - droczyłam się 
- Powinnaś 
- Mają prawo panikować - zauważyłam - nie wiedzieli na co się piszą. A ty nie możesz obwiniać się o to na co nie miałeś wpływu. I jak jeszcze raz John pójdziesz na polowanie, albo gdziekolwiek nic mi nie mówiąc to dla swojego bezpieczeństwa nie wracaj do domu bo Borys to cię nie uratuje. Teraz już wiem po co go tu trzymasz.
- Słoneczko bo będę bał się spać obok ciebie 
- Tylko mi tu nie przyciągnij Borysa. - powiedziałam całując go i ciągnąć za sobą do łóżka
Przytuliłam się do niego. 
- Boli cię? - spytałam 
- Nie - skłamał 
- Martwiłam się jak nie wróciłeś do domu na noc - wypaliłam - w tedy też nie wróciłeś. Nie chcę żebyś znów wyszedł i wrócił za 3 miesiące. 
- Różyczko nigdzie się nie wybieram 
- John obiecaj mi że nie pojedziesz do tej Rosji. - prosiłam - To że Grzesiek ma tam rodzinę to nie twoja sprawa. Ivan może mieć tu wtyki i nie dowiesz się o tym. Boję się że jak tam pojedziesz to już nie wrócisz. Zrobiłeś dużo dla tych ludzi nie możesz narażać się jeszcze bardziej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz