wtorek, 17 października 2017

Od Borysa

Czemu ja kurwa stałem w tym salonie. Czemu nie poszedłem z szefem. Ba nie pojechałem, ten już nawet zaczął mnie wozić. To ja się usrałem, że będę pilnować tego silnego Krzyśka. A tu ta mała żmija taki nr wycięła. Muszę najpierw porozmawiać z chłopakami. Szef musi to wiedzieć, nie wiem jak to zrobię. Musi to wiedzieć, ale z drugiej strony jak się dowie i przejdzie mu miłość to zapierdoli niewinną dziewczynę. A przecież to tylko nastolatka po uszy zakochana w chłopaku no nie ukrywajmy jest w wieku mojej córki.
- Panienko Rozi szef mnie wzywa do siebie - skłamałem - miałem pilnować tego Krzyśka ale teraz muszę iść na jednostkę.
- Dobrze idz, tylko pamiętaj
- Wiem morda w kubeł, ale przed szefem to się nie da proszę mnie o to nie prosić.
- Ja ciebie Borys nie proszę. Ja tobie rozkazuje. Jesteś psem mojego męża... prawie... i co ty myślisz że ja nie mam sposobów na Quicka, że ja jestem głupią blondynką. Domyślam się że wszystkie psy tak o mnie myślą, ale macie jeden problem to ja z nim sypiam i ze mną jest szczery. I jeżeli czegoś się dowie od ciebie o rozmowie mojej z profesorem to na pewno wspomni o tym przy najbliższej okazji. I wiesz co Borys w tym wszystkim będzie najfajniejsze że to ja dam twojemu szefowi bezpośrednie zlecenie na ciebie. Zapłacę mu w naturze, pozwolę zabić cię w domu i jeszcze po tobie posprzątam.
- O Boże mówi pani jak mój szef.
- Właśnie zacznij zmawiać swoje zdrowaśki, czy do kogo ty tam się modlisz.
- Ja przepraszam ja nie wiedziałem
- No to nie przepraszaj tylko wynoś się lizać dupę swojemu szefowi. I pamiętaj ja nie obiecuję, jeżeli będzie trzeba to Quick cię zlikwiduje i zrobi to z przyjemnością...
- I bez zmrużenia oka - dodałem i wyszedłem
Mariusz stał pod bramą
- Coś ty taki blady chłopie?
- Słyszałem coś o czym nie mogę mówić
- To przestań gadać. Co ty pierdolisz? Szefa nie ma
- No właśnie nie ma i nie może się dowiedzieć
- A jednak z ruchał ją ten cały Krzysiek - stwierdził Mariusz
- Właśnie nie. Ona się zmieniła - powiedziałem
- Ale co zmieniła kolor włosów przecież nie ma ruskich
- Z profesorem coś rozmawiała i nie chcesz wiedzieć. Znaczy chcesz pewnie ale lepiej byś nie wiedział, bo zabije i ciebie
- Ona ta gówniara czym? - dopytał
- Nie no szef, w domu
- Co ty bredzisz?
- Ona mi powiedziała że jak ja powiem to co wiem, a wiem że wiem to mnie zabije szef.
- No ale za co? - dociekał Mariusz
- Bo dostanie na mnie zlecenie
- No ale od kogo?
- I pozwolenie
- Jakie pozwolenie? Co ty bredzisz
- No będę mógł zdechnąć na dywanie a tam dywanu nie ma i że ona posprząta jak już zdechnę jak szef mnie zabije. I wtedy jak ona posprząta to szef zabije mnie drugi raz już martwego że ona sprzątać musiała. - powiedziałem
- Grzesiek - powiedział Mariusz przez krótkofalówkę. - chodz tu bo ja nie rozkminiam Borysa, ty go bardziej czaisz
Po kilku moich papierosach przyszedł Grzesiek
- Co się dzieje? - zapytał
- No biała Borysa chce zajebać, to znaczy szef ma go zabić bo biała mu da zlecenie. - wyjaśnił Mariusz
- A ja myślałem że coś innego - stwierdził Grzesiek
- Tak to mu zapłaci - powiedziałem
- Ale o co chodzi? - dopytał Grzesiek
- No ogólnie to o jajko - powiedziałem
- O co ci z tym jajem chodzi?
- No bo profesor zaproponował szefowi że jak go tak rozwala od środka to niech se jakąś pannę znajdzie i niech się na niej wyżywa do woli. - zacząłem
- No jak ma ją lać to niech se lepiej wezmie chłopa do bicia - powiedział Grzesiek
- Nie ma jej lać tylko ruchać - powiedziałem
- No - powiedział Mariusz - pamiętam te jego słowa wtedy co Ivan przyjechał jak on to z jego córkę na ostro chciał
- Nie no ja wam mówiłem że szef to psychopata - stwierdził Grzesiek
- No i profesor mu to zaproponował ten się oburzył a ona tam stała i wszystko słyszała no że blondynka. I to ja nie wiem. Bo on z tą blondynką tak na delikatnie i dlatego profesor mu tak doradził. A ta mała żmija najpierw wygarnęła profesorowi mało co na zawał nie zszedł. A potem zagroziła mi że jak powiem szefowi to ona ma sposoby na szefa i się dowie i tak zakręci szefa że on mnie zabije. - wyjaśniłem
- No to trzeba myśleć - stwierdził Grzesiek - jak już szef zacznie szukać a gustuje w małolatach jak widać to podeślesz mu swoją córeczkę Borys. Popłacze, popłacze pózniej się przyzwyczai
- Wy jesteście pojebani. Łapy mi się trzęsą, zaczynam się bać tej żmiji.
- No wiesz - powiedział Maniek - walczy o swoje. Wszyscy się trzymamy żeby nas z siodeł nie wysadził. Bo co zrobisz na osadzie będziesz siedział i czekał na kolejny transport. A tak to jest git, sami się na to zapisaliśmy. A i chałupy mają trzy. Jak będziemy lojalni to się załapiemy. A widzicie tu się kasa nie liczy
- No - powiedziałem - ja to musiałem tu z nim przyjechać bo Ivan mi kazał ale wy wpierdoliliście się w to szambo na własne życzenie.
No i poszedłem bo co miałem zrobić.
- Szybko wróciłeś - stwierdziła blondyna
- Bo ja panią okłamałem na fajka chciałem iść, a pani taka zła. Głupio mi było
Ona na mnie tylko popatrzyła i poszła sobie do kuchni. A profesor siedział nad jakimiś papierami, kręcił głową i powtarzał w kółko
- Nie rozumiem tej rodziny i prędzej umrę nim rozszyfruje co tu się dzieje, a taka miła, mała dziewczynka
I tak w kółko gadał aż przysnąłem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz