wtorek, 17 października 2017

Od Rozi

Rozmowę profesora i Quicka usłyszałam całkiem przez przypadek. Fakt mogłam się odezwać, albo zakasłać, cokolwiek ale stałam tam cicho i słuchałam. I to co usłyszałam wcale mi się nie podobało. Jakim prawem profesorek miesza w głowie Quickowi. Może mieszał mu od samego początku, może to przez niego Quick tak się zmienił, a teraz profesor przestał go kontrolować albo może nadal go kontroluje. Byłam wściekła, i chyba trzeba przypomnieć profesorkowi gdzie jest jego miejsce. I oberwało się Quickowi. Dopiero koło wieczora przed kolacją miałam okazje porozmawiać z profesorem. W salonie był tylko profesor który coś czytał i Borys stojący przy drzwiach. Swoją drogą ciekawe gdzie jest Quick. Usiadłam na przeciwko na fotelu.
- Nie przeszkadzam? - spytałam - Mogę zając profesorowi chwilkę
Zdziwiony profesor odłożył swoją lekturę i spojrzał na mnie
- Słucham cię moja droga - powiedział zdezorientowany profesor
- Mogę rozmawiać z panem otwarcie? - spytałam na wstępie
- Oczywiście - odparł
- Ma pan wielki wpływ na Quicka - wypaliłam - ufa panu
- Można tak to ująć - odparł profesor - ale niestety nie mówi mi wszystkiego
- Mówi panu wystarczająco dużo - zauważyłam - A pan chyba zapomina że jest tu tylko gościem. Szanuję pana i nawet podziwiam ale nie podoba mi się że pan miesza Quickowi w głowie
- Moje dziecko musiałaś zle mnie zrozumieć. - powiedział spokojnie profesor - na pewno usłyszałaś coś wyjęte z kontekstu i nie zrozumiałaś
- Zrozumiałam - zapewniłam - i usłyszałam wystarczająco dużo.
- Więc nie wiem skąd dziecko wywnioskowałaś że mieszam komuś w głowie
- Pan uważa że jestem głupia? - powiedziałam
- Ależ skąd - oburzył się
Cokolwiek profesor sobie myślał najwidoczniej go bawiłam. Myśli że ma przed sobą głupią małolatę. To jeszcze się zdziwi
- Powiem coś panu - powiedziałam - przeżyłam rok epidemii jaką zesłał na nas pan. Pan profesor nawet nie zdaję sobie sprawy z tego do czego ludzie byli zmuszeni by przeżyć w tym świecie. Pan mnie nie zna i nie chciał by pan dowiedzieć się do czego jestem zdolna. Quick siedział w jaskini ale ja z bratem chodziliśmy po całej Polsce. Wy w Rosji mieliście tylko jednego wroga i wiedzieliście do czego wasz wróg jest zdolny. A my tutaj... Mieliśmy wrogów na każdym kroku, nie mogliśmy ufać nikomu. Zagrożeniem byli zimni i inni ludzie którzy byli wstanie zabić kogoś za puszkę konserwy albo jeden nabój. To że nie lubię nosić przy sobie broni i nie lubię patrzeć na czyjąś śmierć nie równa się tego że sama tego nie robiłam. Jestem egoistką, myślę o sobie a teraz i o swoim dziecku i nie pozwolę by ktoś taki jak pan który nie zna życia mi w jakikolwiek sposób zagrażał. Nie podoba mi się i nie życzę sobie aby pan wciskał Quickowi jakieś laski do łóżka. Nie podoba mi się że zamierza pan eksperymentować na ludziach. Mało panu tej apokalipsy chce pan narobić więcej bałaganu... Ostrzegam pana Panie profesorze nie pozwolę na to by mieszał pan Quickowi w głowie. Jeżeli będę zmuszona zrobię to co będzie trzeba by przeżyć...
Profesora wmurowało, biedny staruszek zbladł i chyba nie wiedział co o tym myśleć. Wstałam z fotela.
- Miło się z panem konwersuje
Już miałam wrócić do pokoju ale odkręciłam się jeszcze do Borysa.
- Miło by było gdybyś trzymał twarz na kłódkę - poleciłam - i aby ta rozmowa została w tym salonie. Bo z tobą również będę musiała przeprowadzić taką rozmowę.
Poszłam na górę. Tylko mój brat zna mnie na prawdę. A ja nie pozwolę by jakiś marny, stary profesorek odebrał mi wszystko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz