Siedziałem przed jaskinią nie wiem jak długo zupełnie nie mając pojęcia co dalej. Czułem się za nich wszystkich odpowiedzialny. Ech, moja siostra wiedziała by co zrobić a ja? Jestem do dupy. Lexi, miała być tylko ona, było by ok. A tu o mały włos nie zatłukłem Rozi i Drake'a teraz biedak leży ledwie żywy i te dzieciaki. Cholera przecież one podziczały. Ciekawe jak długo tam siedziały. No i te stado, chyba je bym wolał. Zimni nie gadają oni tylko śmierdzą i zle wyglądają. Nie ma się wyrzutów jak się takiego dzgnie. Głaskałem Niespodziankę i użalałem się nad sobą. Gdy bym jeszcze lubił pić czy palić ale ja totalnie nic na P. Ech. Moje myśli robią się coraz bardziej kudłate. To pewnie zmęczenie i brak snu a no i zbyt dużo zaludnienia na kwadracie. Gdyby był tu mój szef pewnie dał by jakieś zleconko i jechał bym teraz na polowanie by kogoś zakatrupić, a tak ruszyłem zadek i powlokłem się nad strumyk.
- Pójdę na ryby Surprise a ty pilnuj ich.
Tutaj już i tak się nie przydam a nad strumieniem będę miał czas pomyśleć co dalej. Ech i znów nieświadomie próbowałem uciec od problemów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz