środa, 30 sierpnia 2017

Od Lexi Cd Quick

Prawie usnęłam ukołysana przez miarowe bujanie samochodu, ale wybudziłam się jak tylko ustaliśmy. Drake gadał z Quickiem przy samochodzie. Po jakimś czasie wrócił Drake.
-Ja z Magdą i Quickiem pójdziemy obejść dom...
-Ja też idę- oznajmiłam szybko.
-Wcale nie. We trójkę zostajecie.
-Bo ty tak powiedziałeś?- spytałam zdenerwowana.
-I ja i Quick.
-A od kiedy wy tacy zgodni?- spytałam ironicznie. Magda już wyskoczyła z auta podekscytowana. No tak wybrali akurat ją.
-Lepiej niech będą zgodni niż mają się pozabijać.- stwierdziła Rozi. Jeszcze trochę się sprzeczałam ale i tak wyszło na ich.
Jak tylko zniknęli mi z oczu wyszłam z samochodu.
-A ty dokąd?- spytała Rozi wychodząc za mną.
-Spoko nigdzie nie pójdę- uspokoiłam dziewczynę i spojrzałam na Niespodziankę. Niedzwiedzica leżała i ciężko dyszała może coś jej było? Ale wtedy Quick na pewno by jej nie zostawił.
-Czy..- zaczęła Rozi niepewnie- ty i Quick..
-Nie, nie jesteśmy razem. Już mówiłam.- odparłam trochę za ostro.
-Ok- powiedział cicho i się odkręciła aby odejść.
-Poczekaj- zawołałam uspokajając się- po prostu tego wszystkiego za wiele. Z Quickem tylko się przyjaznimy.
-Ale na pewno?- dopytała a ja pokiwałam głową. Miała zamiar powiedzieć coś jeszcze, byłam pewna że mi się to nie spodoba, ale usłyszałyśmy szelest liści i trzask łamanych gałęzi.
-No nie wierzę- mruknęłam. Zza drzew wyszło trzech umarlaków ale słyszałam że zbliża ich się więcej. -To stado?
-Nie wiem- powiedziała dziewczyna i wyjęła pistolet. Szybko wbiłam nóż w łeb trupa. Nie byłam pewna czy go dobiłam bo do Niespodzianki podeszło dwóch z nich. Niedzwiedzica nawet się nie podniosła.
-Nie strzelaj bo tylko więcej ich ściągniemy- krzyknęłam podbiegając do Niespodzianki. Rozi posłuchała i pistolet wymieniła na nóż.  Nie wiem ile to trwało ale jak padł ostatni odetchnęłyśmy z ulgą. Chwilę pózniej wrócił Quick. I dobrze. Niepokoiłam się o niedzwiedzicę i nie wiadomo kiedy przyjdzie więcej trupów. Qucik uspokoił mnie że Niespodzianka tylko się zmęczyła. Szybko dojechaliśmy do domku. Był piętrowy a całą ścianę porastały jakieś pnącza na kratce. Jedno okno było wybite a barierka połamana.
-No i jesteśmy w domu- powiedział Quick. Rozluznił się jak tylko brama się zamknęła. Byłam zbyt zmęczona aby zdziwić się że brama działa automatycznie.
Bez słowa weszliśmy do domu. Salon był zdemolowany. Wszystkie meble wardały się połamane po podłodze. A na drewnianym panelu były plamy krwi.
-Góra wygląda lepiej- stwierdził Quick. Pokiwałam głową. Kuchnia wyglądała już lepiej choć pozostawała wiele do życzenia. Na dole był jeszcze jeden zdewastowany pokój i łazienka. Wystarczyło tylko po sprzątać. Podskoczyłam na dzwięk uderzenia butelki o blat stołu.
-Nie wal tak tą butelką bo rozwalisz stół- upomniałam Drake'a. Zdziwiony uniósł ręce w geście poddania. Wróciłam do salonu gdzie na kanapie, która była jedynym meblem w nienaruszonym stanie, siedziała Rozi.
-Creepy zabrała Kubę aby położył się spać.- kiwnęłam głową a mój wzrok padł na plamie krwi. -Mamy łóżka, ciepłą wodę i bramę pod napięciem...
-Naprawdę?- dopytałam
-Drake potrafi być pożyteczny - stwierdziła. Poszłam na górę by znaleść jakieś wiadro i szczotkę nie mogłam patrzeć na tą krew. Na piętrze były trzy pokoje i łazienka. Jak mówił Quick w o wiele lepszym stanie. W jednym z pokoi stała oparta o ścianę gitara. Podniosłam instrument i położyłam sobie na kolanach. Struny były w nie naruszonym stanie. Od roku nie grałam.
Przeciągnęłam opuszkami palców po strunach które wydały czysty dzwięk. Uczyłam się gry na gitarze od przyjaciółki. Mimowolnie zaczęłam grać i cicho śpiewać Passanger- Let her go
- Dla czego nie poszłaś do szkoły muzycznej zamiast wojskowej-  przestraszona spojrzałam na Quicka, nie słyszałam jak wszedł.
- Gram bo lubię, można zarobić ale dorywczo. Miałam trochę odmienne zdanie niż Kaśka.
-Ona cię uczyła?
-Yhm, była dwa lata starsza ode mnie razem jezdziłyśmy na obozy. Zaprzyjazniłysmy się. Mieszkała ponad 300 kilometrów ode mnie. Utrzymywałyśmy kontakt telefoniczny, i widziałyśmy się co wakacje. Uczyła mnie gry na gitarze na obozach.
- Wiesz co się z nią stało?  - spytał siadając obok mnie.
- Rok przed całą tą apokalipsą została zgwałcona...- zrobiłam pauzę. Nie lubiłam rozmawiać na ten temat nawet z Luckiem o tym nie rozmawiałam.
- Nie przeżyła?- dopytał
- Przeżyła. Chodziła na terapię wychowywała ją, jej babcia z dziadkiem. Zadzwonili do mnie. Były wakacje, pojechałam do niej. Śmiała się, plotkowała żyła jakby nić się nie stało. Wszyscy mówili że dobrze sobie radzi. Gówno prawda. Dzień przed tym jak miałam wyjeżdżać podcięła sobie żyły. Tego nie przeżyła. Zostałam z jej dziadkami do czasu pogrzebu. Przyjechał po mnie brat, wracał na przepustkę z wojska. Nawet na pogrzeb zdążył. By najmniej nie musi wąchać zdechlaków- powiedziałam uśmiechając się gorzko. Byłam z siebie dumna. Nawet mi łza nie poleciała.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Od Quicka Cd pozostali

Mimo iż jechałem powoli Surprise już ciężko dyszała i coraz bardziej zostawała w tyle. Zatrzymałem auto.
-Musimy zrobić mały postój.- rzuciłem wysiadając z auta. Podszedłem do Surprise która dowlokła się do auta i zwaliła na ziemię z łap.
-Już niedaleko moja piękna. Nawet nie mam wody. Wytrzymaj.- niedzwiedzica ciężko sapał. W oddali widać było już domek, byliśmy na skraju lasu. Drake wyszedł z auta.
-Sporo tu zimnych- powiedziałem- Jeszcze wczoraj ich tu nie było.
- Bo idą od centrum miasta, całe ogromne stado. Coś ich musiało zatrzymać. Quick słuchaj dziewczyny są w rozsypce
- Tak wiem stary myślę że powinniśmy pójść obaj i wziąć Magdę. Gówniara dobrze strzela. A trzeba zdjąć zimnych po cichu żeby nie ściągać ich więcej.
-Tak zróbmy- powiedział Drake- Za ogrodzeniem będzie bezpieczniej. Płot jest pod napięciem.
-Powaga?- zapytałem.
-No, sam to skonstruowałem. Lubię tworzyć różne pierdoły
-To wcale nie taka pierdoła, świetny pomysł. Ale dobra Drake, idz wez swoją broń i powiedz dziewczynom jaki jest plan.
-Dobra- odpowiedział. Nie wiem o czym tam rozmawiali bo po 15 minutach wyszedł.
-Możemy już iść na zwiad- powiedział.
-To lecimy. Magda, pamiętaj celuj w baniak- powiedziałem i ruszyliśmy do domku. Dotarliśmy szybko. Za ciukaliśmy po cichu zimnych. Obeszliśmy dom dookoła a pózniej wszystkie pomieszczenia. Było czysto.
-Dobra Drake to ty tu zostań z Creepy i spróbuj uruchomić ten płot tylko najpierw go sprawdz a ja podskoczę po resztę.
-Tak zróbmy- powiedział Drake. Może i mnie nie lubił ale ta sytuacja w lesie trochę ostudziła naszą wzajemną wrogość. Pobiegłem do auta. Złożyłem tylne siedzenie. Wkoło wozu zauważyłem kilku zimnych. Alex stała przy Niespodziance.
-Chciały ją zjeść- wymamrotała.
- Nie ruszyły jej?
-Nie, pozabijałam ich. Co jej jest.
-Zmęczyła się tylko. Biegłą z pełnym brzuchem, chce jej się pić Zapakujemy ją do auta i spadamy. - złożyłem niezbędne siedzenia i po szedłem po Surprise. Ciężko oddychała.
-Już dobrze księżniczko, choć do samochodu- powoli się podniosła i poczłapała za mną.- Wskakuj- nakazałem i niedzwiedzica zapakowała się do środka.Wsiadłem do auta i powoli ruszyliśmy w stronę domku.
Drake już stał przy bramie i pokazał że jest ok. Wjechaliśmy za bram a ona automatycznie się zamknęła. No wreszcie byliśmy bezpieczni. Przynajmniej na jakiś czas.
-Trzeba to opić -powiedział Drake uśmiechając się-  mam coś specjalnego na tę okazję.

Od Drake do pozostałych

Kiedy zobaczyłem że ten gnojek biegnie w stronę Rozi myślałem że dostane zawału. Przecież mam tylko ją. Zabił bym każdego kto by tylko krzywo na nią spojrzał. Nie pokonałem nawet połowy trasy kiedy zakręciło mi się w głowie. Byłem wściekły sam na siebie. Przegonił mnie grizli, a zaraz nim minął mnie Quick. Jeszcze bardziej wściekło mnie to, że to Quick uratował Rozi i że to on ją pociesza. Dobiegłem do nich, była cała zapłakana i roztrzęsiona. I przytulała się do tego idioty!
- Zostaw ją - warknąłem wściekły
- Zejdz ze mnie Drake - odparł Quick
W sumie to miał racje. Nie powinienem się na nim wyżywać, przecież gdyby nie on Rozi by umarła. Sam nie dobiegł bym na czas, ale to że nie dałem rady było winną Quicka. Martwiłem się o nią pamiętam jak przeżyła pierwsze spotkanie z tymi śmieciami, pamiętam jak przejęła się następnym spotkaniem w domu. Spojrzałem w las gdzie za drzewami zaczęło się coś ruszać. Quick też musiał to zauważyć. Z lasu zaczęły wychodzić zombie. Najpierw wyszło trzech, pózniej zaczęło wychodzić więcej. Było ich dużo, ale to nie stado które widziałem. Tamte stado jest o wiele większe, więc jeżeli nie damy rady z tymi nie mamy żadnej szansy na przeżycie, gdy przyjdzie stado. Rozi pobiegła do jaskini po tamtą dwójkę. Zacząłem rozglądać się do o koła próbując policzyć trupy i znalezć jakąś broń.
- Drake łap - wypalił Quick rzucając we mnie pistoletem.
Nie ukrywam, że trochę mnie to z szokowało. Przecież równie dobrze mogę wpakować mu kulkę w łeb.
- Jest ich sporo ale to chyba nie jest stado co? - spytał ładując kuszę
Przynajmniej zdaje sobie sprawę z tego, że nie przesadzam mówiąc o dużym stadzie
- Nie - odparłem - co robimy?
- Wybijemy zimnych na początek, a pózniej spadamy do tego domku. - wyjaśnił
Chociaż nie lubię gościa nie mogłem się z nim nie zgodzić. Kiwnąłem tylko głową i strzeliłem najbliższego zombie prosto między oczy. Straciłem poczucie czasu. Oszczędzałem naboje dbając o to by nie pudłując. Trupów było co raz więcej.
- Szlag, skończyły mi się naboje - wrzasnąłem
- też kończą mi się strzały. - przytaknął Quick - trzymaj - wypalił podając mi duży nóż.
Sam w ręku trzymał identyczny myśliwski nóż. Chwilę pózniej było już po wszystkim. Głowa mi pękała, miałem zawroty i ledwo stałem, ale udało nam się wszystkie zombie zostały powalone.

Od Rozi do pozostałych

Byłam na nich obu wściekła. Skaczą sobie do gardeł a powinni się dogadać. Przecież w grupie mamy większe szanse. Mówiłam bez żadnego ładu, zachowując się jak nawiedzona kretynka. Nie ukrywam że obecność tamtej czwórki też wcale nie pomaga. Gdy tylko na nich spojrzę widzę ten koszmar, o którym chciałam w końcu zapomnieć. Tę pięć osób stało się moimi przyjaciółmi, a 8 letni Bartek był jak mój młodszy brat. A oni po prostu dla zabawy ich pozabijali. Śni mi się to po nocach, ten wredny uśmiech łysego. Miałam nadzieje, że drugi raz już ich nie spotkamy, aż usłyszałam ich na parterze naszego domu. W chwili słabości wierzyłam się Quickowi , ale nie po to aby ich tu przywlókł. Czy faceci naprawdę nie mają mózgu. Musiałam stamtąd iść. Nie mogłam dłużej słuchać Drake i Quicka nie mogłam spokojnie czekać, aż ich kłótnia zmieni się w bójkę. Odkręciłam się do nich tyłem i zaczęłam się oddalać a łzy płynęły mi po policzkach.
Trochę pózno zorientowałam się w sytuacji. Słyszałam, że ktoś za mną biegnie, ale dopiero gdy usłyszałam, że druga osoba rusza biegiem spojrzałam przez ramię gotowa znowu nawrzeszczeć na dwójkę idiotów. Wmurowało mnie nie potrafiłam nawet ruszyć ręką. Widziałam tylko jak łysy z łopatą zbliża się do mnie w szybkim tempie. Trochę potrwało, aż mój głupi instynkt przejął kontrole i zaczęłam uciekać. Łysy był co raz bliżej, wiedziałam że nie mam szans. Biegłam dalej, nie mogła zrobić nic innego. On był szybszy, chciałam się jeszcze wyrywać, ale mocno przycisnął mnie do siebie.
- Już cicho, nie płacz, zaraz wszystko ci wyjaśnię
Rozpoznałam ten głos i wcale nie należał do łysego. Przytuliłam się do Quicka, ściskając w dłoniach i mocząc łzami jego koszulkę. Coś mówił ja bredziłam od rzeczy. Słyszałam wściekłego Drake. Zaraz znów się pokłócą. Znów spróbowałam się mu wyrwać. Jak oni mogą kłócić się w takiej chwili. Quick złapał mnie za ramiona, patrząc mi w oczy coś mówił ale nie przyswoiłam ani słowa. Jak zahipnotyzowana patrzyłam w jego głębokie ciemnoniebieskie oczy.
-... Rozumiesz? - spytał na koniec
Co mam rozumieć? O czym on mówił?
- Tak masz rację - przytaknęłam cicho.
Quick zamarł wpatrzony gdzieś za moimi plecami.
- Rozi posłuchaj. Nie odwracaj się - wypalił
Oczywiście zrobiłam to czego miałam nie robić. Jeżeli chcesz, aby ktoś się nie odwracał albo nie patrzył w duł to na boga nie mów by tego nie robił. Za moimi plecami za drzew wychodziło stado zombie. Drake mówił, że stado będzie dopiero za trzy dni.
- Rozi idz szybko do jaskini zabierz dzieciaki i zawołaj Alex - mówił to spokojnie patrząc mi w oczy, i chodz był to rozkaz, a ja nie lubię rozkazów wykonałam go bez żadnego ale.
Pobiegłam w stronę jaskini, zobaczyłam jeszcze jak Quick ładuje kuszę i rzuca do Drake broń. A więc może się dogadają. Po drodze wpadłam prawię na zdezorientowaną Lexi
- Idz do Quicka - wypaliłam w biegu
Nie opodal jaskini stał samochód. Pobiegłam do niego mając nadzieję, że kluczyki są w środku. Zombie były wszędzie musiały przyjść z różnych stron. No pięknie a ja nie mam broni. Na szczęście drzwi od samochodu były otwarte w ostatniej chwili uciekłam przed trupem, który dobijał się do szyby. Ręce mi się trzęsły i nie mogłam odpalić pojazdu. Przed oczami miałam podobną scenkę kiedy to zombie zjadało mojego dziadka. Samochód wyrwał do przodu. Zaparkowałam przy wejściu do jaskini i szybko ruszyłam do środka. Creepy musiała się przed chwilą obudzić ale Kuba spał nadal w najlepsze.
- Co jest? -  spytała dziewczyna ziewając
- Zombie musimy stąd spadać. - wyjaśniłam szybko - obudzi Kubę
Chłopiec jest chory wolałam go nie stresować jeszcze bardziej. Creepy spokojnie coś szeptała.
- Hej masz ochotę na przejażdżkę? - spytałam najspokojniej jak potrafiłam
Chłopiec ochoczo pokiwał głową i podał mi rękę.
- Nie mam broni - wypaliłam do dziewczyny - osłaniaj nas
Mam nadzieje że umie posługiwać się tym łukiem...
 

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Lexi Cd pozostali

Łzy spływały mi po policzkach. Muszę znaleść brata. Z nim wszystko będzie łatwiejsze. Ale w tych czasach nawet wyryczeć się nie da, bo nagle usłyszałam szelest i powarkiwanie a może pojękiwanie. Trupów było pięciu . Po cichu zaczęłam się wycofywać. Zombie mnie nie zauważyło. Kiedy wracałam usłyszałam serię wystrzałów. Czy to było te stado? Musiało ich być dużo a na dodatek po rozwalane w kilku miejscach. Przyśpieszyłam i o mało nie wpadłam na Rozi.
- Idz do Quicka- powiedziała tylko i ruszyła swoja drogą. Szkoda że nie powiedziała gdzie ten Quick jest. Biegłam w stronę wystrzałów. O dziwo to Drake strzelał z pistoletu, Quick posługiwał się kuszą. Niespodzianka szarpała jakieś zakrwawione ciało, a zombiaków było sporo.
- O rety! Co mam robić- chciałam pomóc a wiedziałam że najlepszą pomocą jest nie plątanie się więc postanowiłam dostosować się do ich planów bo miałam nadzieję że jakiś mają.
-Zbieraj bron i leć do samochodu, my z Drake'em damy radę. Szybko, pomóż Rozi. Musimy  stąd spadać.
A więc pobiegłam do jaskini gdzie w małej wnęcę obok wejścia była ukryta broń.  Słyszałam jak Rozi tłumaczy dzieciakom co mają robić, słyszałam wystrzał i o zgrozo kolejne warknięcia zombiaków. Odkręciłam się ale nigdzie ich nie widziałam. Ostrożnie wyciągałam broń. Choć wiedziałam że Quick nie jest głupi a z bronią umie się obchodzić, wolałam nie ryzykować bo w końcu każdy może się zapomnieć.
Nagle usłyszałam świst a gdy się odkręciłam dostrzegłam jak strzała w biła się w oko zombiaka zaledwie metr ode mnie.
- Dzięki- rzuciłam przez ramię do Creepy i rzuciłam broń do samochodu który musiała przestawić Rozi. Naprzeciw mnie zza drzew wyszedł kolejny trup. Kątem oka dostrzegłam jeszcze trzech. Rozi pomagała Kubie wejść do samochodu a Creepy ich osłaniała. Szerokim łukiem obeszłam zombiaka i podeszłam do niego wbiłam mu nóż w skroń. Zombiak wyrwał mi się ale zdążyłam wyrwać mu nóż z łba. Uderzyłam raz jeszcze a trup padł. Zebrałam broń i ruszyłam w stronę reszty. Rozi wzięła broń z samochodu i strzeliła do jednego z trupów. Creepy zastrzeliła właśni drugiego ale trzeciego musiała nie zauważyć. Rzuciłam nożem który ładnie przeleciał i wbił mu się w szyję. Człowieka by zabił, ale to już nie był  człowiek. Podbiegłam bliżej i dzgnęłam go drugim nożem.
-No to jesteśmy kwita- powiedziałam do Creepy. Wsiedliśmy do samochodu i odpaliłam silnik. Podjechałam w pobliże chłopaków i się przesiadłam. Teraz wystarczyło na nich czekać choć z chęcią bym poszła im pomóc. Ale zostałam na miejscu nie chcąc wkurzać Quicka.

Od Quicka Cd pozostali

Osz ty w życiu! Odkręciłem się na pięcie i ruszyłem za Drake'em.
-Niespodzianka, śniadanie- ryknąłem i niedzwiedz pobiegł za łysym który z łopatą goni przerażoną Rozi. Drake był jeszcze słaby więc bez trudu go wyprzedziłem. Złapałem zapłakaną Rozi.
-Już cicho, nie płacz, zaraz wszystko ci wyjaśnię- mówiłem powoli i spokojnie. Dziewczyna wtuliła się we mnie.
- Nie zrobisz nic Drake'owi?
- Nie obiecuję. Tylko niech się zamknie. -W tym samym czasie Drake dobiegł do nas
-Zostaw ją -warknął.
- Zejdz ze mnie Drake i ochłoń przed chwilą obiecałem Rozi ze nic ci nie zrobię. Słowa dotrzymam ale mnie nie prowokuj. Usiądz i ochłoń.- rzuciłem przez ramię. Kontem oka widziałem jak Surprise zżera łysego. Patrzyłem Rozi głęboko w oczy -Chciałem tylko uzgodnić z Drakiem czy to wszyscy którzy was gnębili. Bo nie chciał bym żeby któryś z tych drani się zawieruszył i w końcu narobił nam kłopotów. Tak? Rozumiesz?
-Tak masz rację- wymamrotała Rozi.
- Ja to zaraz szybko skończę- mówiłem.
Nagle coś przykuło moją uwagę.
- Rozi posłuchaj. Nie odwracaj się- Drake też ich zauważył.- Rozi idz szybko do jaskinik zbierz dzieciaki i zawołaj Alex.
Dziewczyna szybko się odwróciła w stronę w którą patrzyłem. Pózniej pędem ruszyła do jaskini. Kuszę miałem na plecach  więc ją zdjąłem.
- Drake łap- rzuciłem w jego stronę gnata.- Jest ich sporo ale to chyba nie jest stado, co?
-Nie - odparł Drake- Co robimy?- zapytał.
-Wybijemy zimnych na początek a pózniej spadamy do tego domku.
Zaczęliśmy strzelać, ja z kuszy Drake ze spluwy. W tym czasie przybiegła Alex.
- O rety co mam robić?
-Zbieraj broń i leć do samochodu, my z Drake'em damy radę. Szybko pomóż Rozi. Musimy stąd spadać.
Alex szybko pobiegła w stronę jaskini. A Niespodzianka zabiła już Adama i go zeżarła.
-Resztę też zlikwiduj Niespodzianka- krzyknąłem. Z Drake'em rozwaliliśmy tych zombiaków. Ale coś było nie tak. Drake chwiał się na nogach.
-Jesteś słaby. Choć pomogę ci-Drake wsparł się na mnie i powoli dowlekliśmy się do samochodu. Niespodzianka rozwaliła w tym czasie już resztę zbirów. Zapakowałem Drake'a do samochodu i podpaliłem wcześniej po przyciągane trupy zbirów. Wsiadłem do samochodu.
-Poczekamy aż skończy się jarać i jedziemy. Alex wszystko dobrze?
-Tak. Zabierz nas stąd- krzyczały dziewczyny.
-Spokojnie już się dopala możemy ruszać, powoli. Niespodzianka za samochodem- rzuciłem i wolno ruszyłem przez las. Co chwila patrzyłem czy Surprise biegnie i czy nie widać zimnych.
-Ech, Drake musimy pogadać o tym stadzie. Trzeba coś z tym zrobić
-Dokładnie- odparł.

Od Drake do Quicka

- Możemy się dogadać tylko pod warunkiem, że będziesz trzymał się z dala od mojej siostry, to nie podlega dyskusji. - zażądałem - Nie będę mieszkał z tobą pod jednym dachem jeżeli sobie tego nie ustalimy. 
- Nie prowokuj mnie - ostrzegł Quick - ktoś taki jak ty nie będzie mi stawiał warunków.
- Za to ktoś taki jak ty nawet nie spojrzy na Rozi - wypaliłem 
Ten typ denerwuje mnie na maksa i albo zamknie swoją gębę albo w nią dostanie. 
- Czy wy faceci nie potraficie nawet ze sobą rozmawiać - wtrąciła się wściekła Rozi - mam was obydwóch gdzieś. Ty - wypaliła mierząc we mnie palcem - nie będziesz układał mi życia, nie będziesz mi mówił co mogę a co nie i nie będziesz mi mówił z kim mogę rozmawiać. A ty - wypaliła patrząc na Quicka - jak mogłeś ich tu przyprowadzić, i w ogóle jak możesz być takim palantem. - ty też jesteś palantem - wrzasnęła patrząc na mnie. - macie się dogadać!
Odkręciła się na pięcie i poszła w las. 
- Gdzie ty idziesz? - wypaliłem za nią
Rozi kierowała się drogą którą tu przyszliśmy. 
-Nie twoja sprawa. - odparła - Jak najdalej stąd. Nie mogę na was patrzeć. Nie mogę być w miejscu gdzie są oni...
Na ostatnich słowach głos jej się załamał. Wiedziałem że płacze. Miałem już do niej podejść, gdy łysy spróbował za kozaczyć i wraz z łopatą ruszył pędem przed siebie. Bez chwili zastanowienia ruszyłem za nim. Za to wszystko nie pozwolę mu po prostu uciec.  

Od Quicka Cd Drake

-Ale se znalazłeś kartę przetargową. Rozi ma większe jaja niż ty. Ja do niej nic nie mam i kobiet nie ruszam ale jeżeli Rozi zechce nie będę obojętny. To co i jak będzie miedzy mną a twoją siostrą zależy od niej samej  i raczej ona zadecyduje. Jeżeli będzie lubić mnie bardziej niż tylko lubić to mimo że jesteś jej bratem nie będziesz miał na to wpływu ,raczej. Heh czemu ty wszystko komplikujesz. Ale ok, będziemy się tolerować, fuck, niech ci będzie.

Od Drake do Quicka

Czy ten człowiek musi gadać jak nawiedzony? Przeskakiwać z tematu na temat. Czy ten człowiek musi zachowywać się jak psychopata? Jak mam się z nim dogadać? Jak spokojnie spać wiedząc, że on śpi w sąsiednim pokoju? Próbowałem go słuchać uważnie. Jednak te jego nie kończąca się przemowa była co raz bardziej denerwująca.
- ... Ja liczę na współpracę z twojej strony. - nareszcie zaczyna gadać z sensem - Idzie długa i mrozna zima domek będzie dobrą przystanią na ten okres, a pózniej my z Alex odejdziemy bo będziemy szukać jej brata ...
Gadał dalej czy on nie potrafi prowadzić konwersacji. Jak zaczyna gadać to się nakręca, a jak się nakręca to już nie przestaje gadać.
- Ale myślę, że nie warto, lepiej zostać przyjaciółmi - uśmiechnął się jak by wygrał szóstkę w totka.
Patrzył uważnie na łysego kopiącego dołek. Wreszcie skończył gadać może to moja szansa by się w trącić w gadkę.
- Możemy spróbować się dogadać - zacząłem - możemy przemieszkać zimę pod jednym dachem, nie mogę gwarantować, że staniemy się przyjaciółmi, ale będziemy się tolerować. Pod warunkiem...
Quick spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Chyba nie przywykł do stawiania mu warunków
- Możemy dogadać się pod warunkiem, że zostawisz moją siostrę w spokoju i będziesz się trzymał od niej z daleka.

Od Quicka Cd Drake

-A więc to tak. Łysa pała zdenerwowała mi kolegę. A Adam wkurzył mi koleżankę. Przecież to straszne, więc to ty łysy frajerze wypatroszyłeś tą biedną dziewczynę w domku a przedtem zrobiłeś sobie dobrze więc teraz wykopiesz sobie dołek dla Adama. Bo skoro Drake rzuca was na pożarcie zombie i po prostu tak wam odpuszcza to ze mną tak łatwo wam nie pójdzie. Takim ścierwem jak wy, to zombie by się mogło za truć, rozchorować i w tedy byśmy mieli zombie-longi. Więc tak- mówiłem dalej odwiązując łysielca- Łysa pała będzie kopała tutaj- wskazałem miejsce koło drzewa przy którym był przywiązany Adam. Walnąłem łysielca łopatą w łeb, kopnąłem w dupę i ryknąłem- No zbieraj te pieprzone zwłoki słabeuszu masz tu łopatę i kop dołek. Tylko pamiętaj ustaliliśmy zasady. A Adam ten dołek będzie musiał wypróbować i jeżeli nie będzie mu wygodnie będzie musiał cię kopnąć w przyrodzenie a ty Adam przy odrobinie szczęścia może własne przyrodzenie zachowasz ,wiesz co masz sobie przypomnieć prawda? Ale od ciebie wali już wiem- kontynuowałem dalej- to ty srasz i szczasz pod siebie. Ech chłopie i będzie trzeba cię umyć bo wyrok na ciebie już zapadł. Jesteś cały dla Alex a ona raczej nie lubi brudzić sobie rączek takim ścierwem. A ty Rozi może polubiłaś któregoś z panów bardziej i chciałabyś umilić im umieranie? Który podpadł ci najbardziej?- chodziłem w tą i z powrotem a łysy kopał duł. Niespodzianka łaziła za mną, śliniąc się na tych śmierdzieli
-Wiem Drake- powiedziałem -że uważasz mnie za psychola ale chyba musimy poważnie pogadać. Do rana musimy zrobić porządek z tym ścierwem i jechać do domku. Jest oczyszczony i raczej bezpieczny tylko trzeba podchodzić ostrożnie. Ale o tym pózniej. Teraz musimy pogadać. A tak dla ścisłości to powiem ci jeszcze Drake'u że Alex jest roztrzęsiona przez tego gościa z dziurą między oczami bo tam właśnie wylądowała jej ostatnia kulka i przez naszego śmierdzącego Adama który zna już smak ostrza jej noża tak więc aż tak psychiczny to ja nie jestem i bać się mnie nie trzeba a ja liczę na współpracę z twojej strony. Idzie długa i mrozna zima domek będzie dobrą przystania na ten okres a pozniej my z Alex odejdziemy bo będziemy szukać jej brata a wy możecie zostać lub przyłączyć się do nas, ja nikogo do niczego nie zmuszam. Chciałbym tylko żebyśmy wszyscy byli bezpieczny w miedzy czasie chciałbym znaleść siostrę i obiecałem Alex że pomogę znaleść jej brata. Obiecałem jej też że jeżeli nie dacie mi żadnych powodów do tego żebym musiał skrzywdzić w zasadzie ciebie Drake bo Rozi jest w porządku i już troszkę się znamy to tego nie zrobię tak że możesz się czuć bezpieczny, no chyba że planujesz wywinąć mi jakiś numer. Ale myślę że nie warto, lepiej zostać przyjaciółmi- uśmiechnąłem się i kontynuowałem pilnowaniem łysego który kopał pierwszy dołek.

Od Drake do pozostałych

Z Rozi rozmawialiśmy pół nocy i pół nocy próbowałem namówić ją byśmy stąd spadali. Opowiedziała mi o wypadzie do miasta i o 13 letniej Creepy, którą znalezli w sklepie. Znów prze zemnie zarwała by noc. Kiedy tylko powiedziałem jej by poszła spać, położyła się za chwile usnęła. Creepy spała skulona w kącie, a Kuba kręcił się i mówił coś przez sen. Lexi i jej psychopatycznego chłopaka nigdzie nie było. Musieli zostawić swoją przerośniętą przytulankę bo co chwila słyszałem ciężkie kroki zwierzęcia. Wcale nie podoba mi się, że Rozi tak bardzo polubiła tego świra tym bardziej muszę nakłonić ją do tego byśmy stąd wyjechali. Gdy już prawię usypiałem, usłyszałem silnik nadjeżdżającego samochodu. Byłem gotowy na wszystko. Sięgnąłem za pasek po broń, ale napotkałem pustkę. Cholera ten gnój zabrał mi broń. W takich czasach jak te brak broni równa się brakiem życia.
- Alex idz zobacz jak tam pozostali i połóż się proszę, jesteś zmęczona. - usłyszałem głos Quicka przed jaskinią - Ja wypakuję panów i powoli zaczną kopać dołki dla kolegi i dla siebie.
Co? Co ten psychol znowu wygaduję. I kim są ci szczęściarze? 
Z każdym wypowiedzianym przez niego słowem zaczynałem martwić się nie na żarty. Przecież ten człowiek naprawdę ma coś z głową. Nie mam pewności, że za chwilę nie skończymy jak oni wysłuchuję tej pięknej przemowy. 
Rozi się przebudziła
- Co się dzieje? - wyszeptała w chwili kiedy do jaskini weszła Lexi
- Martwiłaś się o mnie? - spytałem, gdy się we mnie wpatrywała
- hm - mrukneła tylko dziewczyna. 
Była mało rozmowna. Musiało się coś stać. 
- Zrobił ci coś? - Spytałem wkurzony. 
Co innego mogło ją tak wypędzić z równowagi, przecież była tylko z tym psycholem. 
-Quick? Oczywiście, że nie - odparła oburzona - Przecież mówiłam, że potrafię o siebie zadbać.
- Każdy z was będzie miał własne drzewko i własny dołek....
Spojrzałem na Lexi i wyszedłem z jaskini. Rozi i Lexi szły za mną.
- To dla ciebie Drake'u w prezencie ode mnie i Alex...
Gadał coś jeszcze przecież to Quicka, gdy by nie pogadał to pewnie by się rozchorował. Lecz ja skupiłem się tylko na czterech przywiązanych do drzewa frajerów. Nie mogłem ich pomylić z nikim innym. A to znaczyło tylko jedno. Spojrzałem na swoją siostrę, która stała za mną.
- Powiedziałaś mu? - wypaliłem wściekły - jak mogłaś, teraz na pewno już tam nie wrócimy. 
Jak mogła mu powiedzieć. Oni w końcu opuścili by ten dom a teraz jeszcze jednego psychopatę mamy na głowę. 
- Spadamy stąd, teraz - wypaliłem 
- Drake- zaczęła cicho Rozi
Nie jestem idiotą a jeżeli Quick myśli, że złapanie, ogłuszenie i przywiązanie czterech pijanych głąbów wystarczy to jest bardziej szalony niż sądziłem na początku. Oni są za głupi by myśleć na tak szeroką skalę. Od pierwszego dnia jak tylko ich zobaczyłem wiedziałem, że będą z nimi kłopoty. Wiedziałem, że jest ich więcej i że mają psychopatycznego przywódce podobnego do Quicka. A może to jest właśnie szansa by się ich pozbyć psychopatyczny Quick na przywódce. Wiedziałem, że walnięty łysol, który pociągał za spust mnie rozpoznał. A jego uśmiech tylko mnie w tym umocnił. Nie wytrzymałem i przywaliłem śmierdzielowi prosto w pysk. 
- Musimy wrócić do domku, w tej chwili - wypaliłem - a ich tu zostawmy. Niech będą bufetem dla wygłodniałych zombie. 
- Przepraszam Rozi - powiedziałem, przytulając ją. 
Była cała roztrzęsiona ale czego się dziwić.     

piątek, 25 sierpnia 2017

Od Lexi Cd pozostali

Nie miałam najmniejszych wyrzutów sumienia że dzgnełam jednego z nich a drugiego zastrzeliłam. Najmniejszych. Przed oczami cały czas miałam ciemnowłosą dziewczynę. Była by ładna, każda by jej zazdrościła urody, gdyby nie te rany. Gdyby jej gęste loki nie były poklejone od jej własnej krwi w której leżała. Słyszałam każde słowo Quicka, byłam świadoma co mówi. Ale nie przerażały mnie, nie w tej sytuacji. Czułam dziwna obojętność. Zasłużyli na to wszystko. Dojechaliśmy do jaskini, poszłam tak jak prosił Quick.
Dzieciaki spały, Rozi i Drake spojrzeli na mnie jak tylko weszłam musieli usłyszeć dzwięk silnika.
-Martwiłaś się o mnie?- spytał chłopak tak jak w tedy jak był związany pod drzewem. Czy się martwiłam no pewnie. Cały czas kiedy Quick pojechał z Rozi do miasta, jak wrócili, jak kilka godzin majaczył w gorączce.
-hm- mruknęłam tylko. To mogło oznaczać wszystko niech sobie to interpretuje jak chce.- Zrobił ci coś?- spytał wyraznie wkurzony choć nie rozumiałam o kogo pyta. Po chwili zrozumiałam.
- Quick? Oczywiście że nie. Przecież mówiłam że potrafię o siebie zadbać.
-yhym- nagle dobiegły nas słowa Quicka. Chyba wszystko z rozumieli albo bynajmniej podejrzewali.  Drake już się podniósł. Poszłam za rodzeństwem.
-To dla ciebie Drake'u w prezencie ode mnie i Alex. Będziesz ich sędzią a możesz być i katem. Postanowiłem ich tu przywieść żebyś sam mógł zdecydować jak ich zabijemy, żeby odpowiedzieli przed tobą i Rozi za wasze krzywdy za swoje zabójstwa. Za zgwałcenie, okaleczenie i zabicie bezbronnej dziewczyny w domku i za własną głupotę.- powiedział Quick. Rozi i Drake spoglądali na tych drani. Na ich widok emocje zalały mnie.  -A ty Alex miałaś spać.
Wzruszyłam tylko ramionami.
-Poczekamy do jutra niech odpoczną.- dodał Quick- będziecie mieć czas na zastanowienie się co z nimi zrobić.
- I dobrze, do jutra wytrzezwieją. Dobrze że mi się kule skończyły- mówiłam to raczej do siebie ale Quick mi odpowiedział.
- Nie masz naboi?
- Nie sprawdzałeś jak mi ją wziąłeś?- spytałam zdziwiona- jak się spotkaliśmy miałam trzy kulki.
- To gdzie są jeszcze dwie?- najwidoczniej nie słyszał że wystrzeliłam trzy razy. To świadczyło o tym że i on to bardzo przeżywa.
- Strzeliłam trzy razy, na wszelki wypadek. Wiesz że nawet jak trafisz w głowę można przeżyć? A tamten miał być martwy.- Quick tylko uniósł brwi- Ok, spust mi się zaciął.
Podeszłam do tego którego dzgnęłam nożem. Trzęsły mi się ręce od emocji ale i tak nie potrafiłam sobie odpuścić.
- Będziesz tylko i wyłącznie odpowiadał na moje pytanie, jak nie to przedziurawię ci drugie ramię- powiedziałam spokojnie, wyjmując mu knebel i wyciągnęłam nóż. Czułam wbite we mnie zdziwione spojrzenia całej trójki.- Jak masz na imię?
- Adam- odpowiedział wystraszony- po co ci moje imię?
- Miałeś odpowiadać na moje pytania a nie je zadawać. Ale skoro to tak cię ciekawi to na wszelki wypadek jeśli to ja cię zabiję. Wiesz pamiętam wszystkich których zabiłam, a ty?- ten pokręcił tylko głową a oczy zrobiły mu się jeszcze większe.
- A pamiętasz tą dziewczynę? Jak miała na imię?
- n-nie- wykrztusił tylko.
- A więc radzę ci sobie przypomnieć, bo jak następnym razem cię zapytam  a ty nie będziesz wiedział to cie wykastruję. Rozumiesz?- dopytałam z powrotem wkładają mu knebel. Wstałam i schowałam nóż.
- Alex- zawołał Quick z troską w głosie. Podszedł do mnie i wyjął mi nóż z ręki- Już dobrze. Drake wymierzy im sprawiedliwość.
- Mam to gdzieś- powiedziałam i poszłam przed siebie a oczy zaszły mi łzami.

Od Quicka Cd pozostali

Koło 21 zebraliśmy się z Alex i pojechaliśmy na zwiady do tego domku. Już w oddali widać było rozświetlone światła więc postanowiłem że podejdziemy dalej na piechotę żeby nie robić hałasu. Po cichutku zakradliśmy się do domku a raczej w jego okolice. Brama była o dziwo otwarta.  Ze środka dobiegały głosy.
- Skurwiele zrobiły sobie libacje- szepnąłem do Alex. Nagle usłyszeliśmy przerazliwy krzyk dziewczyny i pijacki bełkot i śmiechy. Alex zajrzała do środka ja w tym czasie obszedłem samochód żeby zobaczyć czy nikogo nie ma w środku. Nagle drzwi otworzyły się i wytoczył się z nich otyły facet o nalanej twarzy, kompletnie pijany. Szedł do samochodu za którym ja się schowałem. Dałem znać Alex żeby była cicho. Przywaliłem  gościowi ogromnym kamieniem a ten zwalił się na glebę jak kłoda. Alex przybiegła do mnie
- Jest ich pięciu
- Już czterech- kopnąłem grubasa. Zacząłem go obszukiwać żeby odebrać mu broń. Krzyki dziewczyny ucichły i rozległ się strzał.
-Pomóż mi wwalimy go do samochodu- związywałem drania i jednocześnie mówiłem a w zasadzie szeptałem do Alex. - Musimy to dokończyć bo inaczej się zorientują, po za tym są pijanie- kneblowałem szmatą grubasa.
- Nie zabijesz go?- zapytała.
- Nie, tę przyjemność zostawimy Drake'owi i Rozi. Oni przez nich wiele wycierpieli. Zrobimy tak, ty zapukasz w tylną szybę ja w tym czasie wejdę drzwiami. Narobię rabanu, dwóch powinno ruszyć się do mnie, dwóch pójdzie na ciebie. Ja spróbuję zdjąć tamtych, jak grubasa , po cichu. Ty jesteś piękna, oni popaprani więc pokokietuj ich trochę. Musimy ich wziąć żywych ale jak coś to wal prosto w banię.  -Nie podoba mi się to ale zrobimy jak mówisz.
W tym samym momencie na przeciw stojącej Alex wyszedł kolejny z bandytów. Był zarośnięty, dałem jej znać żeby się nie ruszała bo kolo zaczął coś przyjaznie do niej bełkotać. Zaszedłem go z tyłu i przywaliłem mu w łeb kamieniem. W tym czasie gdy brodacz lądował na glebie, wyszedł jeszcze jeden. Mruknął coś do czwartego. I tam ten też się wynurzył z domu. Nim wąsacz wyjął broń, Alex przywaliła mu nożem w ramię a kolbą pistoletu w łeb. Został tylko jeden, który mierzył do mnie z gnata ale na szczęście dla nas widział chyba w 3D bo strzelał a trafić nie mógł. Ja zrobiłem fikołka uskakując w bok a Alex strzeliła mu prosto w czerep.
-W dyszkę-krzyknąłem do dziewczyny bo trafiła go między gały. - Szybko- wrzasnąłem- musimy ich rozbroić, powiązać i po kneblować żeby nie kłapali.
Gdy już wszyscy byli związani, rozbrojeni i po kneblowani podszedłem do Alex.
- Dobra robota- przytuliłem ją - Ech, widzisz czasem sprawy wymykają  się z pod kontroli. Poszło nam gładko i dobrze. Nic ci nie jest słonko?
- Nie wszystko dobrze. A tobie?
-Rozczochrałem się trochę-  uśmiechnąłem się i poprawiłem włosy. Jak się okazało auto należało do mojego ojca, więc byli w moim domu. Była to siedmioosobowa skoda crossover z 2016 roku, więc przywiązaliśmy swoich zakładników do siedzeń żeby nic nie po wywijali po drodze.
- A sprawdz słonko, czy nikogo nie ma w środku. Tylko bądz ostrożna ,a ja zapakuję jeszcze trupa żeby Drake i  Rozi zobaczyli czy to wszyscy.
Tamci czterej już oprzytomniali i coś darli się przez szmaty w gębach.
-Cisza bo was pozabijam- ryknąłem- Na wojnie się nie chla skurwiele, zawsze trzeba wystawiać warty pierdolce.
Alex wybiegła roztrzęsiona.
- Tam w środku jest ta dziewczyna, goła nie żyje. Oni się nad nią znęcali - mówiła przez łzy.
-Zostań tu. A i mniej na nich oko. - pobiegłem do domu choć wiem że powinienem zająć się Alex. Rzuciłem koc na leżącą na podłodze dziewczynę i wyniosłem ciało, tam podpaliłem. Lepiej żeby inni tego nie widzieli ,a na pewno nie dzieciaki. Wróciłem do Alex.
-Gotowe, wstawię motor do garażu i możemy jechać.
Ech, znów zarwaliśmy  noc. Księżyc był już wysoko i o dziwo  zaczął padać śnieg.
-Jutro tu się przeniesiemy- powiedziałem do Alex zamykając garaż. Wsiedliśmy do samochodu, wyjechałem i zamknąłem bramę. -Mam nadzieję że nikogo tu jutro nie będzie. Tak w zasadzie ktoś powinien zostać i tego pilnować ale lepiej się nie rozdzielać. Jutro po prostu musimy zachować czujność.
Jechałem dość szybko bo już denerwowało mnie to bełkotanie tych skurczybyków. Alex się nie odzywała.
- No to do rana odpoczniecie a pózniej zostanie wydany na was wyrok, ale za nim zginiecie to was troszkę pomęczymy. Każdy wykopie sobie swój własny, prywatny dołek a pózniej, pózniej będę zabijał was powoli po kolei a kolega będzie zakopywał zdechlaka. Odpowiecie za każdą istotę jaką skrzywdziliście, a waszym sędzią i katem będą dobrze wam znane osoby. Ale to niespodzianka.
Po godzinie byliśmy już przed jaskinią.
-Alex idz zobacz jak tam pozostali i połóż się proszę jesteś zmęczona. Ja wypakuję panów i powoli zaczną kopać dołki dla kolegi i dla siebie.- wyciągałem sadystów z samochodu, jednego po drugim. I byłem przy tym mało delikatny.
Nic mi nie zrobili ale cały czas miałem w głowie opowiadanie Rozi jak to zamordowali z zimna krwią ich poprzednią grupę. Pałałem chęcią zemsty. Jak ja ich nienawidziłem.  Przywiązałem ich do czterech drzew.
-Każdy z was będzie miał własne drzewko- mówiłem w trakcie wykonywania tej czynności- i własny dołek, więc musicie się postarać i wykopać go ładnie . Musi być duży i wygodny, powinniście też go wypróbować przedtem bo zawsze można coś ulepszyć. Np. zrobić półkę z piasku, będzie służyła jako poduszka. - gnębiłem dziadów psychicznie - I co szczata i srata już pod siebie?- pytałem ironicznie- Ja mogę tak długo, bardzo długo. Tu są dzikie zwierzęta a wy śmierdzicie gównem i strachem. Zwierzęta to wyczuwają. Który się zesrał?- ryknąłem- Teraz poznacie kogoś... Surprise- zawołałem-  Widzicie? Niedzwiedz. Co kopary poopadały ? A faktycznie już macie porazdziawiane jak mogłem nie zauważyć? Co nic cie mówicie? No tak zły Quick powkładał wam szmaty w gęby. Niespodzianka, przywitaj się ze śmierdzielami. - niedzwiedzica stanęła na łapach i zaczęła ryczeć. -Widzicie dzika i wolna- mówiłem jak opętany. Wtedy z jaskini wyszli Alex, Rozi i nawet Drake chwiejąc się jeszcze na nogach.
-To dla ciebie Drake'u w prezencie ode mnie i Alex. Będziesz ich sędzią a możesz być i katem. Postanowiłem ich tu przywieść żebyś sam mógł zdecydować jak ich zabijemy, żeby odpowiedzieli przed tobą i Rozi za wasze krzywdy za swoje zabójstwa. Za zgwałcenie, okaleczenie i zabicie bezbronnej dziewczyny w domku i za własną głupotę- umilkłem wreszcie ale nadal miotała mną złość i nienawiść

czwartek, 24 sierpnia 2017

Od Lexi Cd Creepy

- No ok. Byłam na obozie, skład był ten sam jak zawsze. To był cały miesiąc wakacji. Niczego nie dostrzegliśmy. Telefonów nie mieliśmy. Byliśmy w lesie za wioskami. Bus mieliśmy na miejscu. Przyszedł czas na powrót. Nie zwróciliśmy uwagi w pierwszych dwóch wioskach. Było wcześnie rano. Po polu chodzili rolnicy. W trzeciej wiosce drogę zastąpiły nam zombie. W tedy nie wiedzieliśmy o co chodzi. Przeżyło nas troje. Wiedziałam że muszę znaleść brata. Był w wojsku. W ty miesiącu miał lecieć za granicę, nie wiem czy wystartowali. Szukałam go a po drodze spotkałam kilka grup. Tych do których się dołączyłam i tych przed którymi uciekałam. Zawsze lubiłam grać z bratem w gierki z zombie gdy by był ze mną było by lepiej. Zawsze mówiliśmy że było by fajnie gdyby były, mielibyśmy grę 4D. Ale nie wiedziałam że tak będzie, to było tylko głupie gadanie. Nie wiem jak mogłam w ogóle tak gadać.- dopiero teraz zauważyłam że odbiegłam od tematu- Mieszkałam we Wrocławiu. Obstawiałam że brata najszybciej znajdę w Warszawie a jak go tam nie będzie to może ktoś przeżył i jakoś mnie nakieruję albo znajdę jakieś papiery. Ale te grupy z którymi byłam też kogoś szukały kilka razy musiałam uciekać i tak jakoś wylądowałam na samym dole... Szłam pustą ulicą, zaatakował mnie zombie, poradziła bym sobie... a może i nie. No i tak spotkałam Quicka który mi pomógł. Nie mogłam zasnąć i poszłam się przejść wpadłam na Rozi i Drake'a. Wyszło jak wyszło i Quick pojechał z Rozi do miasta, resztę znasz.

Od Creepy Cd Lexi

- Da się załatwić. I nie przejmuj się żartowałam z tym obudzeniem. I już stu procentowo nie zasnę. Może opowiedz coś o sobie co robiłaś przez ten rok. Oczywiście jak nie chcesz to nie mów ale w zamian też będę mogła ci coś opowiedzieć.
-jasne chętnie opowiem. - westchnęłam - byłam akurat na korytarzu i uciekałam przed łobuzami, którzy zawsze mnie bili, był akurat dzień sądu byli na mnie bardzo wkurzeni i postanowili, że już więcej nie wyjdę poza mury. Wzięli nóż ze stołówki i scyzoryk od nauczyciela WF-u. No ale wracając uciekałam po korytarzu i straciłam już możliwość oddechu myślałam, że oni nie będą musieli mnie już dźgać tym tępym plugawym nożem padłam na podłogę łapiąc oddech. Nagle przez szybę wleciał zombie, dostałam takiego pawera, że skoczyłam przez to samo okno przez które wleciał zimny. Biegłam przed siebie, po około trzech godzinach wróciłam do sierocińca po mój łuk, którego dostałam od taty. Potem przez pare dni włóczyłam się po lasach, potem poznałam Kubę poczułam, że będzie on moim przyszywanym bratem. Już nie mogłam się włóczyć postanowiłam dojść do najbliższego miasteczka którym było właśnie to moim celem był sklep. Dużo jedzenia picia bardzo blisko była apteka mieszkałam z nim tam przez cały czas. Kuba zabił wiele osób, ale mimo że miał ataki szału nigdy nie zrobił mi krzywdy. Potem Quick i Rozi mnie znaleźli. Dobrze, że nie było tam młodego inaczej zabiłby ich w mojej obronie, a resztę to już znasz. Teraz twoja kolej na opowieść.

Od Quicka Cd Rozi

- A Drake jak on się czuję? Uspokój go proszę bo będę chciał z nim pogadać. Ja tak tego nie zostawię. Poza tym to by była dobra miejscówka na zimę. Ze względu na dzieciaki. Cieszę się że mi zaufałaś Rozi i jednocześnie przykro mi. Bardzo dużo razem przeszliśmy. Drake popełnił błąd ale nie rozprawiajmy o tym. Powiem nie skromnie że bardzo ładna z ciebie dziewczyna. Chodz- wziąłem ją za rękę- pokaże ci gdzie jest ciepła woda tam będziesz mogła się odświeżyć i zjedz coś. Poza tym prześpij się spokojnie tutaj nic nam nie grozi a tych skurwieli załatwimy. Wtedy będziesz mogła się zemścić. I wiesz co Różyczko lubię cię- uśmiechnąłem się- naprawdę cię lubię.
Idąc przez jaskinię kontem oka zauważyłem że Drake przygląda się mi i Rozi. I teraz cię mam cwaniaczku.

Od Lexi Cd Creepy

Zdziwiło mnie jej pytanie. W sumie polubiłam Quicka, do tego był przystojny nawet bardzo. Pomógł mi i to nie raz choć wcale nie musiał. Niejednokrotnie poprawił mi humor... Ech, o czym ja w ogóle  myślę. Po pierwsze sam powiedział że jestem dla niego jak siostra a więc i ja nie powinnam na niego patrzeć inaczej. Po drugie otaczają nas zombie a całkiem duże stado idzie w naszą stronę i są coraz bliżej. A po trzecie ten dom. Mam o wiele więcej i ważniejszych rzeczy na głowie niż  co do kogo czuję. A na dodatek o tym wszystkim gadam z trzynastolatką.
- Dobra nie chcę na razie o tym gadać- zakończyłam temat i poczułem jak mnie palą policzki, jak najszybciej zmieniłam temat- Już ci lepiej?
- tak nawet dużo lepiej idź spać bo ja cię niepotrzebnie obudziłam tylko powiedz proszę Quickowi, że Kuba to nie mój brat.
- Da się załatwić. I nie przejmuj się żartowałam z tym obudzeniem. I już stu procentowo nie zasnę. Może opowiedz coś o sobie co robiłaś przez ten rok. Oczywiście jak nie chcesz to nie mów ale w zamian też będę mogła ci coś opowiedzieć.

Od Rozi do Quicka

Cały ten wieczór to jakiś koszmar. Jak tylko wróciliśmy z miasta cały czas byłam przy Drake'u. Był nieprzytomny budził się co jakiś czas majaczył coś w gorączce i znów tracił przytomność. Strasznie się o niego bałam i wcale nie miałam pojęcia co mam robić. On potrzebował lekarza, a nie małoletniej zielarki. Tylko gdzie w tych czasach znalezć można lekarza zapewne wszyscy zostali zjedzeni. Jak tylko zdążyłam na chwilę przysnąć Drake albo się budził, albo śniły mi się najgorsze scenariusze. Miałam gdzieś Lexi i to że próbowała ze mną rozmawiać. Nie żebym jej nie lubiła. Byłam jej wdzięczna przecież zajmowała się moim bratem. Przez pewien czas podobno nawet był sobą. Współczułam Creepy i temu dziecku, ale nie mogłam, nie potrafiłam tego okazać. Dla mnie najważniejszy był Drake. Może i byłam samolubna, ale przecież podałam młodemu leki przeciw gorączkowe. Będę musiała poświęcić im czas, im wszystkim muszę się z nimi dogadać. Muszę porozmawiać z Quick'em. Całą drogę odkąd zobaczyła nasz dom pamiętam jak przez mgłę. Prawie wcale nie spałam towarzystwo w jaskini co chwila się zmieniało. Nawet do końca nie pamiętam jak tam się znalazłam. Rozejrzałam się dookoła jaskinia była ciemna, ale przez małe wejście przedzierały się promienia słoneczne. Nastał ranek, a nam udało się przetrwać noc. Lexi chyba spała tak samo jak chłopiec i jego siostra, a może to wcale nie jest jego siostra? W tych czasach niczego nie można być pewnym do końca. Drake spał spokojnie i co najważniejsze spadła mu gorączka. Mogłam w spokoju iść poszukać Quicka. Wstałam niezgrabnie po okropnej nocy czułam się jak bym wpadła pod pociąg. Gdy na moim nadgarstku zacisnęły się palce. Odkręciłam się i spojrzałam prosto w przytomne oczy Drake.
- Jak się czujesz? - spytałam z ulgą powstrzymując się przed rzuceniem mu się na czyje.
- Co nas nie zabije to nas wzmocni.... - odparł z uśmiechem.
- Nie wstawaj - nakazałam widząc, że właśnie to ma w planach.
- Nic mi nie jest - Odparł - musimy się stąd wynosić.
- Oszalałeś? Nie możemy jeszcze nie - wypaliłam - przecież dopiero co się obudziłeś.
- Oni są nie normalni - zaczął cicho - Nie mają pojęcia, że już ze mną w porządku mamy szanse.
- Oni nie są tacy zli
Sama nie wiem czemu ich bronie. Sama nie wiem czemu stanęłam w obronie Quicka powinnam była strzelić mu z tej kuszy w plecy.
- Zostań tu i leż - rozkazałam - ja muszę znalezć Quicka
- Nie pozwolę ci pójść do tego psychopaty. - Oburzył się Drake
- Jak byś nie za uwarzył pojechałam z tym psychopatą do miasta i nic mi się nie stało. - przypomniałam - i bądz proszę cicho bo obudzisz dzieci - wypaliłam wskazując chłopca i dziewczynę ze sklepu. Drake spojrzał na mnie pytająco. - pózniej ci wyjaśnię.
Wstałam i wyszłam z jaskini zastanawiając się czy aby na pewno dobrze robię. Może pomysł Drake wcale nie jest taki zły. Mogli byśmy w spokoju odejść, ale to by znaczyło, że zostawię ich na pastwę losu. Stado się zbliża a oni pewnie o niczym nie wiedzą. Nie wiedzą również, że nie opodal ich są ludzie którzy wcale nie chcą się dogadywać. Ludzie którzy mają cały arsenał i nie boją się go marnować. Mam nadzieje tylko, że Drake nie zrobi niczego głupiego.
Quicka spotkałam jak w raz z grizli siedział pod drzewem. Misiek spojrzał na mnie groznie. I ustawił się w obronnej pozie. Chłopak podniósł głowę i uważnie mi się przypatrywał. Pewnie musiałam wyglądać okropnie. Powinnam najpierw się ogarnąć a dopiero pózniej szukać Quicka.
- Wyglądasz okropnie - wypalił chłopak, to co ja właśnie pomyślałam
- Nie ma co umiesz prawić komplementy. - wypaliłam nie spuszczając oczu ze zwierzęcia
- Ona nic ci nie zrobi - uspokoił - chyba, że mu rozkaże
- A mam pewność, że tego nie zrobisz?
Uśmiechnął się łobuzersko. Czy on wie jak piorunujące wrażenie robi. Nie on wcale mi się nie podoba.
- Co z twoim bratem? - spytał
- Chyba lepiej - odparłam
Nie pewnie usiadłam obok niego. Grizli warknęła ostrzegawczo po czym położyła się blisko swojego pana uważnie mnie obserwując.
- Wiesz, dokładnie pamiętam początek epidemii - zaczęłam - Były wakacje matka wysłała mnie do dziadków na wieś. Lubiłam tam przebywać. Ojciec pracował, często nie było go w domu nawet kilka dni. Matka miała swój sklep naturalnej medycyny i tylko to tak naprawdę ją obchodziło. A Drake włóczył się całymi dniami, nie wracał na noce do domu. Zawsze się nie dogadywaliśmy. - Quick siedział cicho więc mogłam w spokoju się wygadać. - U dziadków było inaczej , interesowali się mną. Miałam wrócić do domu we wrześniu na rozpoczęcie roku ale autobus nie przyjechał. Ulicą nie przejechał nawet jeden samochód. Próbowałam do dzwonić się do matki ale telefon nie odpowiadał, Próbowałam nawet do Drake chociaż to, że nie odebrał nie było niczym dziwnym. Dni mijały a my nie mieliśmy żadnych informacji. Dziadek powiedział, że zawiezie mnie do domu. Drogi były puste lecz gdy dojeżdżaliśmy do miasta po ulicy chodzili ludzie, dzieci które powinny być w szkołach. Wszyscy byli ranni. Dziadek wyszedł z samochodu. Widziałam jak go zjadają - mówiłam jak robot bez cienia emocji. Może jednak nauczyłam się czegoś od brata. - Odpaliłam samochód i uciekłam. Wróciłam do babci, ale jej już nie było. Babcia chodziła po podwórku z sąsiadami była cała zakrwawiona. Była zombie. Nie wiedziałam co robić, nie wiedziałam czy ktokolwiek jeszcze żyje. I wtedy zobaczyłam Drake był sobą i wrócił po mnie. Nie musiał, nie wiedział nawet czy jeszcze żyje a jednak wrócił. Przez ten czas spotykaliśmy czasem jakiś ludzi z jednymi tylko się mijaliśmy. Jedni pomogli nam, a innym pomogliśmy my. Gdy zaczęła się zima przyłączyliśmy się do grupy pięcio osobowej.
Zapatrzyłam się w las przed nami, sama nie wiedziała, że aż tak długo siedziałam cicho.
- Co było dalej - zachęcił Quick    
- Poszliśmy z Drake'm szukać zapasów. Nie znalezliśmy za wiele. - ciągnęłam - Gdy wróciliśmy byli tam oni...
- zombie? - dopytał chłopak
- Nie ludzie - odparłam - zabili ich, widziałam jak jeden z nich strzela do 8 letniego dziecka. Reszta strzeliła do pozostałych. Zabili ich dla jednego pistoleta, trzech konserw i jednej paczki ryżu. Tylko tyle mieliśmy. Dom, który mijaliśmy.
- Stamtąd przyszliście - zauważył
- Tak - przytaknęłam - mieliśmy tam zapasy a nawet prąd i ciepłą wodę nie musieliśmy stamtąd w ogóle wychodzić, aż pojawili się oni. Nie wiedzieli, że tam jesteśmy ale ja rozpoznałam ten śmiech. Tak samo śmiał się jak zabili całą naszą grupę.
 

środa, 23 sierpnia 2017

Od Creepy Cd Lexi

Czułam się trochę podniesiona na duchu. Lexi cały czas mi pomagała odbyłam z nią długą rozmowę, ale jeszcze jedna rzecz nie dawała mi spokoju, a w sumie dwie
- jesteś z Quickiem ?
- co ?! - spytała zdziwiona
- no pytam czy z nim jesteś widać, że on coś do ciebie czuje, a ty coś do niego
- sama nie wiem
- ciekawe, on na prawdę cię lubi
- znam go cały ten dzień i okazuję się, że jeszcze parę lat temu go znałam
- ciekawe
- dobra nie chcę o tym narazie rozmawiać - widać było, że się zarumieniła. - już ci lepiej?
- tak nawet dużo lepiej idź spać bo ja cię niepotrzebnie obudziłam tylko powiedz proszę Quickowi, że Kuba to nie mój brat

Od Lexi Cd Creepy

Oniemiała patrzyłam na nią. Zdziwiła mnie swoim zwierzeniem. Podeszłam do niej i usiadłam obok niej. Po policzkach spływały jej łzy, udałam że ich nie widzę.
- No właśnie zależy mu na tobie tak jak i mi. Może trochę go wkurzasz ale kto tego nie robi, przywykł do bycia samemu. Przez rok nie był wśród ludzi. - westchnęłam ciężko i kontynuowałam- Quick po prostu martwi się o wszystkich a ty nie ułatwiałaś, uciekłaś i to dwa razy...
- Tylko raz, za drugim razem samo wróciłam to się nie licz- przerwała mi
- mogło ci się coś stać. A Quicka to wkurza bo nie mógł by wtedy nic zrobić...
- Musiałam wrócić po Kubę.- znów mi przerwała a jej głos nabrał lekko błagalnego tonu.
- Wiem i Quick też wie. Mogłaś mu powiedzieć ale przecież go nie znałaś skąd mogłaś wiedzieć że możesz mu za ufać. Ale teraz już wiesz i to się nie powtórzy, prawda? On na prawdę chce dobrze. Zostań z nami. My potrzebujemy ciebie a ty nas.

Od Creepy Cd pozostali

Gdy się obudziłam zaczęłam jażyć co się stało. Zaczęłam wpatrywać się w Lexi jakgdyby nigdy nic. Nagle ocknęła się i powiedziała:
- Nie wiesz że nie patrzy się na osoby które śpią ?- powiedziała zaspanym głosem.
- Czemu?- spytałam podekscytowana co było dość dziwne
-Bo wtedy się budzi.
-och.- westchnęłam a ona się cicho zaśmiała.
- od dawna się tak patrzysz ? - spytała przeciągając się
- nie, sama przed chwilą wstałam
- aha - nastała chwila ciszy
- co ci się śniło- przerwałam
- koszmary
- mi też- nie chciałam więcej w to drążyć - zabiłam dzisiaj zombie
- brawo
- Dzięki, mega się bałam... Jakbym mogła ci się do czegoś przyznać...
- pewnie że możesz- przerwała mi zanim skończyłam
- więc wydaje mi się, że Quick mnie nie lubi, lecz staram się mu w każdym momencie pokazać, że nie jestem słaba
- czemu tak myślisz?
- nie wiem... Całe życie mieszkałam w sierocincu i wreszcie poczułam, że ktoś przejmuje się mną. - poczułam jak po policzkach spływają mi słone łzy.

Od Quicka Cd pozostali

Wszedłem do jaskini.
- Aleks ty to nie miałaś przypadkiem spać? Chyba że spisz z otwartymi oczami. Idę się trochę odświeżę. Widzę że dzieciaki śpią. Swoją drogą to ta mała się nam nawet przyda. Nie zle strzela z łuku. Ech, żeby tylko mniej pyskowała. Kiedyś my chyba uszy odpadną. Dobra to ja idę się utopić a jak wrócę to masz spać z zamkniętymi oczami. Trzeba odpocząć. Jednego trupa dzisiaj młoda zaciukała. Więc przewietrzymy się w dwie strony. Bo dziwnie śmierdzi mi to wszystko. Z kont ten zimny się tam wziął. Dobre sześć miesięcy nie zaciukałem żadnego zimnego. Dobra idę bo też padam na twarz i na prawdę usnę w wodzie. Poszedłem szybko się opłukałem. Wrzuciłem świeże ciuchy na schaby wychodząc z jaskini rzuciłem.
- Chodz Niespodzianka.- usiadłem przed jaskinią i zacząłem ja czesać. To zawsze pomagało skupić mi się na strategi. Tylko problem polegał na tym że na obecną chwilę żadnej nie miałem. Po prostu będziemy tam jechać jak konie na rzez. Diabli wiedzą co nas tam spotka.
- A ty będziesz musiała tu zostać damo i przypilnować dzieciaków bo jak znam życie jak wrócę to będę znowu nie zle zdziwiony.

Od Lexi Cd Creepy

Z Quickiem postanowiliśmy że do domku pójdziemy jak zapadnie zmrok, postanowiłam więc w tym czasie się w końcu wyspać. Niestety nie było mi to dane. Przysnęłam na chwilę, ale koszmary mnie nie opuszczały. Trzeba było spać bo co to za różnica skoro kiedy się obudziłam wciąż byłam w tym koszmarze. Byłam pewna że jest środek dnia choć tutaj nie było tego widać. Rozi i Quicka nigdzie nie było. Drake spał nie spokojnie. W jaskini były jeszcze dzieciaki. Kuba pochrapywał  cicho a Creepy przypatrywała mi się.
- Nie wiesz że nie patrzy się na osoby które śpią?- spytałam  zaspanym głosem.
- Czemu?- spytała podekscytowana.
-Bo wtedy się budzi.
-och.- westchnęła zrezygnowana a ja się cicho się zaśmiałam. 

Od Lexi Cd Quick

Siedziałam cicho, słuchałam go próbując za nim nadążyć. Zmieniał tematy co chwila, powtarzał się, teraz to on się rozsypał. A ja nie wiedziałam co zrobić nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Luke by wiedział, poradził by sobie z tym wszystkim.
-Quick, ja naprawdę potrafię o siebie zadbać, Rozi i Drake też. Nie jesteś za nas odpowiedzialny, nie musisz rozumiesz? Wiem że było ci ciężko ale siedzimy w tym razem. W końcu to ja wpadłam na rodzeństwo nawet dzieciaki są z tego powodu. Siedzimy w tym razem. Sprawdzimy dom, postaramy się znaleść dobre miejsce na zimę i ukrycie się przed stadem. Znajdziemy twoją siostrę i mojego brata. I będzie lepiej. Naprawdę Luke potrafi dogadać się z każdym. Zawsze jak coś chciałam to on gadał za mnie z ojcem, ja chyba nie umiałam z nim gadać, ale Luke zdołał wyciągnąć zawsze to co chciałam po za jednym.- powiedziałam chyba i mi udzieliły się te jego monologi. No cóż z kim przystajesz taki sam się stajesz.
- Na co nie chciał się zgodzić?- spytał, odetchnęłam z ulgą już mu przeszło, udało mi się. Jego taktyka zagadania naprawdę działa.
- Och, ojciec zawsze powtarzał że jestem okropna, że mój brat to taki ideał i mam brać z niego przykład. Stwierdził że jak już w wieku 6 lat odwalam takie rzeczy to co to będzie jak pójdę do szkoły. A więc załatwił nauczanie indywidualne. Ale się pomylił bo chodziłam z o pięć lat starszym  bratem i jego kumplami. Luke zabierał mnie wszędzie. Naprawdę.
- Co takiego zrobiłaś że już w wieku 6 lat tak podpadłaś ojcu?- spytał
- To bardzo było głupie, ojciec zabrał mnie na ważny bankiet, strasznie się nudziłam a na dodatek jakiś kolo mnie nie zauważył i oblał mnie szampanem. Zaczęłam krzyczeć że mógł by uważać jak chodzi bo ja mam w dupie kim jest i ile kasy ma a garniak nie czyni z jego boga. Pózniej brat mi powiedział że to Minister Obrony czyli osoba nad moim ojcem- Quick wybuchł śmiechem.
- Tak pocisnęłaś mojemu ojcu, szkoda że tego nie widziałem.
Nagle zrozumiałam z kont mnie zna a jako że to był mój ostatni bankiet ja go po prostu nie pamiętałam, choc kilka razy się bawiliśmy razem.
-Jony- wypaliłam przypominając sobie jego. -już pamiętam, nie miałeś dwóch jedynek.
- Nie przypominaj- ostrzegł wciąż się śmiejąc.
W końcu nie złapaliśmy żadnych ryb. Wróciliśmy do jaskini a Quick od razu podszedł do Creepy. Ech, znowu jej się na ucieczki zebrało? Podeszłam do Rozi postanowiłam z nią porozmawiać jak prosił Quick, a i tak na wyprawę na zwiady musiałam poczekać po Quick po krótkiej rozmowie poszedł gdzieś z Creepy.

Od Quicka Cd Lexi

-Alex wiem że to wyrwane z kontekstu  ale robisz tu za lekarza opiekuna uciśnionych a teraz i za pół matkę, jeszcze brakuje tylko żony i kochanki- ech, wypaliłem nagle totalnie bez związku z tym co do mnie mówiła.
- Musiałem ogarnąć ,za dużo tego. Myślałem długo i wydaję mi się że małolatom trzeba pomóc. Dzikuska na prawdę dała radę. Echh. Ja dałem dupy zostałaś z tym wszystkim sama za lizaka. Przepraszam już jestem z powrotem. Myślę że razem ogarniemy. Znajdziemy twojego brata, nie zapomniałem, obiecałem i pamiętam. Cały czas myślę o tej chacie ze światłami. Musimy to obejrzeć. Rozi i Surprise sobie poradzą przez kilka godzin. Sorry że proszę ale niech ogarnie Drake'a na tyle żeby nie przysporzył nam kłopotów, ale pomówiłabyś z Rozi o bezpieczeństwie jeszcze raz i upewniła się czy możemy zostawić ich samych. Całą broń pochowałem, twoją też być może nie zauważyłaś tego. Trochę im nie ufam. Zaraz tobie pokarze gdzie. I wiesz Rozi wydaję się ok ale cieszę się że tu jesteś. Razem damy radę, bo jak nie my to kto? Postaramy się żeby ten świat stał się lepszy, żeby wyeliminować zimnych a ludzie niech będą ludzmi. Rety ile ja bym dał za komórę. Tak bardzo chcę ci pomóc. Lexi przepraszam nie poradziłem sobie, znów za dużo tego jak na mnie jednego. Wszystko się rozsypało jak klocki lego gdy nastali zimni. Pomyśleć że byłem jak oni bez uczuć zabijałem z zimną krwią ludzi i zwierzęta jak leci.

Od Creepy

Głupi Quick myślałam, że się do niego przyzwyczaję, ale nie da się jeszcze mówi do mnie mała. mam ochotę kopnąć go tam gdzie zaboli.
- nie lubię kuszy a do ryb mogę spróbować postrzelać - odpowiedziałam po chwili
- jak nie lubisz kuszy to trudno potem pójdziemy nad wodę
- Kuba dostaję ataków lękowych i nie lubi być daleko ode mnie więc będzie lepiej jak na ryby pójdzie z nami
- zobaczymy
- taa. widzisz? ? Tam za drzewem !
- zombie ? Przecież one miały być za dwa dni
- czasami w mieście są te zombie ale pojedyncze
- no to go załatwmy
- mogę ja ? - spytałam trochę zawstydzona
- jak dasz radę. .. W razie czego mała jestem tu
- nie mów tak do mnie - powiedziałam starając się opanować emocje. Chwyciłam łuk i strzałę po czym strzeliłam prosto w brzuch trupa ten spojrzał na mnie i zaczął podchodzić Quick już szykował kusze, ale ja strzeliłam znowu tym razem prosto pomiędzy oczy. Zombie przywrócił się i lekko człapał. Quick podszedł do niego i odciął głowę po czym rzucił ją parę metrów dalej. Nagle usłyszałam swoje imię
- Magda! - zawołał Kuba biegnąc do mnie - pomóż !!
- co się stało?! - spytałam przerażona
- gacek każe zabić niedźwiedzia
- nie rób tego, nie słuchaj teraz Gacka on bredzi poradzisz sobie
- pójdziesz ze mną?
Spojrzałam na Quicka, a ten kiwnął głowa, że mogę od razu chwyciłam Kubę za rękę i poszliśmy do jaskini w której Kuba zasnął na moich kolanach. Sama poczułam zmęczenie i oparłam się jak gdyby nigdy nic o Surprise i uśmiechnięta zasnęłam.

Od Quicka Cd Creepy

- Surprise odgryzie ci nogę.-powtórzyłem i dodałem- Nie lubię się powtarzać. Test wypadł lepiej niż myślałem. A co byś powiedziała na kuszę? Moglibyśmy spróbować taką zorganizować. I będę mówić do ciebie mała do puki nie pojmiesz że dzieciakowi będzie tu lepiej. I do puki nie przestaniesz mi tu kozaczyć, rzucać się jak małpa i pyskować. Jak się ucywilizujesz wtedy pogadamy.-rzuciłem przez ramię- dorzucę jeszcze- powiedziałem mimochodem niby od niechcenia- że surprise ma świetny refleks, instynkt i dobrze wyczuwa intencje człowieka. Małpy też- dodałem rozbawionym głosem. - Tak więc jeśli nie będziesz miała złych zamiarów w stosunku do dzieciaka ty już wiesz o czym ja mówię. Ja wiem że chcesz dobrze. To nawet będziecie mogli sobie po łazić. Młody przyzwyczajony jest do ciebie. Więc będzie czuł się w twoim towarzystwie lepiej. A Niespodzianka zawsze będzie wam towarzyszyć. I jeżeli będziesz miała dobre zamiary i nie będziesz kozaczyć to misio da ci się przytulić. A tak w nawiasie to strzelałaś kiedyś z łuku do pływających ryb? A może spróbujesz z harpunem, Creepy ?

Od Creepy Cd Quick

Niespodzianka szturchnęła mnie w plecy a ten idiota zaczął mi wygłaszać kazanie
- I znowu to samo? Mała no wyluzuj. - jaka mała?! Pomyślałam sobie - Wszystko będzie dobrze, masz chorego brata. - to nie mój brat znowu pomyślałam- Jesteście pod moją opieką. Po prostu zrozum mała. Trochę was dziś znalazłem. Widzisz tego tam ? - wskazał Drake'a- Prawie go zabiła Surprise. To nie tak że was nie chcę, razem poradzimy sobie lepiej. Idzie zima to zła pora na gigant. Mam 19 lat muszę ogarnąć, przez cały rok byłem sam, więc nie umiem być ojcem i matką a w końcu muszę zatroszczyć się o całą grupę. Musimy wszyscy się wspierać i dbać o siebie. Ten mały jest bardzo chory, sama wiesz, do tego jeszcze przeziębiony. Nie sprawiaj kłopotów a przydasz się na pewno. Znalazłem przy tobie łuk, więc się nim posługujesz, zobaczymy jak dobrze. - bardzo dobrze od małego chciałam mu powiedzieć- Jak coś podszkolę cię. Zasadzimy się na ten domek co światła się paliły. A mały. Czujesz się za niego odpowiedzialna, wiem. Tu z nami wszystkimi będzie mu lepiej. I ostrzegam spróbujesz jeszcze raz go zabrać a cię skrzywdzę. - pięści same mi sie zaciskały- Teraz Surprise będzie go pilnować a jak spróbujesz go zabrać to odgryzie ci nogę i już nigdzie nie pójdziesz.
Nieźle sie wkopałam ale zrobie to dla Kuby.
- chcesz teraz sprawdzić jak celnie strzelam ? - spytałam jak Quick sie odwrócił
- jasne mała
- nie mów do mnie mała! - wybuchnęłam z wściekłości
- dobra nie to nie chodź na dwór
- ok - odczekałam jak wyjdzie i stanęłam koło Suprise i Kuby ta warknęła na mnie ostrzegawczo więc odeszłam na dworze dostałam łuk i pokazałam co potrafie strzelałam tam gdzie chciał Quick. Był chyba ze mnie dumny, nawet mnie to cieszyło po wszystkim oddałam mu łuk i spytałam
 - jak skrzywdzisz?

Od Quicka Cd Creepy

Wracając do jaskini wiedziałem że coś jest nie tak. Surprise od razu szturchnęła Creepy.
- I znowu to samo? Mała no wyluzuj. Wszystko będzie dobrze, masz chorego brata. Jesteście pod moją opieką. Po prostu zrozum mała. Trochę was dziś znalazłem. Widzisz tego tam-wskazałem Drake'a- Prawie go zabiła Surprise. To nie tak że was nie chcę,  razem poradzimy sobie lepiej. Idzie zima to zła pora na gigant. Mam 19 lat muszę ogarnąć, przez cały rok byłem sam, więc nie umiem być ojcem i matką a w końcu muszę zatroszczyć się o całą grupę. Musimy wszyscy się wspierać i dbać o siebie. Ten mały jest bardzo chory, sama wiesz, do tego jeszcze przeziębiony. Nie sprawiaj kłopotów a przydasz się na pewno. Znalazłem przy tobie łuk, więc się nim posługujesz, zobaczymy jak dobrze. Jak coś podszkolę cię. Zasadzimy się na ten domek co światła się paliły. A mały. Czujesz się za niego odpowiedzialna, wiem. Tu z nami wszystkimi będzie mu lepiej. I ostrzegam spróbujesz jeszcze raz go zabrać a cię skrzywdzę. Teraz Surprise będzie go pilnować a jak spróbujesz go zabrać to odgryzie ci nogę i już nigdzie nie pójdziesz.

Od Creepy Cd pozostali


Byłam roztrzęsiona po tej całej akcji, Lexi bardzo mi pomogła, ale coś mi się wydaję że jestem obciążeniem z Kubą. Nie myśląc za długo wstałam obudziłam Kubę i już mieliśmy wychodzić gdy zobaczyłam tuż przy wejściu śpiącego niedźwiedzia. Przytknęłam palec do ust na sygnał by Kuba był cicho i o minęliśmy zwierzaka. Zaczęliśmy wychodzić, było bardzo jasno Lexi była na brzegu wody z Quickiem. Wydawało mi się, że on nie nawidził mnie oraz Kuby, a pałał sympatią do Alex. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy nie wiedziałam co robić, ponieważ po raz pierwszy miałam w kimś wsparcie. Ale zabardzo bałam się reszty. Nie ufałam nikomu. Postanowiłam iść. Kuba miał gorączkę więc musieliśmy robić przerwy prawie co chwilę. Musiałam jednak wrócić czułam złość, ale i strach przed stratą "brata" poszłam z powrotem do jaskini i akurat wszedła Lexi, a za nią Quick. Spojrzałam na niego z nienawiścią i położyłam się przodem do ściany słuchając wszystkiego co się dzieje.

Od Kuby

Poszłem się załatwić, a jak wróciłem do sklepu Magdy już nie było. Nie zastanawiając się zbyt długo poszłem tam gdzie zawsze miałem czekać na Magdę gdy nie było jej w sklepie. Gdy tak czekałem zobaczyłem człapiącą się do mnie rękę trupa. Gacek powiedział mi, że mam ją wziąć i się nią pobawić więc zacząłem udawać samolot ręka nadawała się idealnie. Machałem nią w jedną i drugą aż w końcu przyszła Creepy i przytuliła mnie po czym przyjechał motor. Gacek był bardzo zdenerwowany i kazał mi zabić tego gnoja, ale ja postanowiłem tego nie robić dla creepy ona zawsze wie co najlepsze, a zawsze powtarzała nie zabijaj ludzi więc tego nie robię, mimo że Gacek jest zły. Jak tylko dojechaliśmy zajęły się nami dwie panie, które zaprowadziły nas do jaskini gdzie natychmiast zasnąłem.

Od Lexi Cd Quick

Po rozmowie z Creepy postanowiłam pójść za Quick'em. To wszystko na pewno było dla niego trudne. Kiedy wychodziłam z jaskini pomyślałam że chyba robię im wszystkim za psychologa. Nagle drogę zastąpiła mi Niespodzianka.
-Ech, dziewczyno zejdz z drogi, nie jesteś ratlerkiem- mruknęłam do niej cicho nie chcąc obudzić tych którzy już usnęli. Niedzwiedzica uparcie stała w przejściu i szturchała mnie lekko nosem popychając w tył. Zrozumiałam że Quick każe jej nas pilnować.
- Niespodzianka ten nakaz mię nie dotyczy- wyjaśniłam niedzwiedziowi. Uważałam ją za bardzo rozumnego zwierzaka. Ale ta nie przestała mnie popychać.
- Co za palant, potrafię o siebie zadbać i mogę chodzić gdzie chcę, złaś mi z drogi.- Niespodzianka nie chętnie, o dziwo, posłuchała. Chwilę się rozejrzałam. Było już jasno ale nie byłam pewna gdzie poszedł Quick. Spojrzałam na skałę i zaczęłam się na nią wspinać. Wyszukiwałam u szczerbień lub wypukłości. Wspinałam się od dziecka i bardzo często bez zabezpieczeń. Nie trwało to długo i już po chwili stałam na szczycie i rozglądałam się w okół. Było dość wysoko. W oddali płynął strumyk i właśnie tam dostrzegłam Quicka. Okazało się że z drugiej strony jest łagodniejsze zejście.
Po chwili doszłam do strumienia. Quick siedział wpatrzony w wodę z harpunem  ,własnej roboty ,w ręku. Chyba nie zauważył że przyszłam. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
-To trudniejsze niż myślałem- wypalił spoglądając na mnie.
-Fakt na filmach wszystko wygląda łatwiej zwłaszcza zabijanie.
 - Rozumiem jeden człowiek.-ten mówił jakby mnie w ogóle nie słuchał i zrozumiałam że nie mówi o łowieniu ryb- Ty Lexi, rozumiem. Ale w jedną noc jeszcze czworo. Razem byśmy sobie poradzili ale teraz nie wiem . Wiesz co z tym Drake'm? I jeszcze te dzieciaki. Ten mały to ma chyba coś z głową oprócz przeziębienia, bo zimni są ohydni nawet jak się na nie patrzy bez dotykania. Nie wiem co teraz będzie. Jak sobie poradzimy, bo czasem wydaje mi się że normalny to jestem tylko ja i ty. Świat się chyba przekręcił do góry nogami.
- Poprawka, żadne z nas już nie jest normalne, a ja bynajmniej się tak nie czuję- powiedziałam szturchając go łokciem. Ale to nie pomogło. Quick był pogrążony we własnych myślach.- Drake wyjdzie z tego, z dzieciakiem sobie poradzimy. Ma schizofrenie.
- Tak jak...- zaczął a ja skinęłam głową za nim dokończył. Quick wstał i podszedł do strumienia- Ok, w końcu trzeba coś złapać.

Od Quicka Cd Ktoś?

Siedziałem przed jaskinią nie wiem jak długo zupełnie nie mając pojęcia co dalej.  Czułem się za nich wszystkich odpowiedzialny. Ech, moja siostra wiedziała by co zrobić a ja? Jestem do dupy. Lexi, miała być tylko ona, było by ok. A tu o mały włos nie zatłukłem Rozi i Drake'a teraz biedak leży ledwie żywy i te dzieciaki. Cholera przecież one podziczały. Ciekawe jak długo tam siedziały. No i te stado, chyba je bym wolał. Zimni nie gadają oni tylko śmierdzą i zle wyglądają. Nie ma się wyrzutów jak się takiego dzgnie. Głaskałem Niespodziankę i użalałem się nad sobą. Gdy bym jeszcze lubił pić czy palić ale ja totalnie nic na P. Ech. Moje myśli robią się coraz bardziej kudłate. To pewnie zmęczenie i brak snu a no i zbyt dużo zaludnienia na kwadracie. Gdyby był tu mój szef pewnie dał by jakieś zleconko i jechał bym teraz na polowanie by kogoś zakatrupić, a tak ruszyłem zadek i powlokłem się nad strumyk.
- Pójdę na ryby Surprise a ty pilnuj ich.
Tutaj już i tak się nie przydam a nad strumieniem będę miał czas pomyśleć co dalej. Ech i znów nieświadomie próbowałem uciec od problemów.

Od Lexi Cd Creepy

Patrzyłam na dziewczynę, musiało jej być ciężko. A jak tylko padło słowo schizofrenie spojrzałam na śpiącego chłopca. Wiedziałam co Creepy musiała przeżywać, musi być strasznie dzielna i zdeterminowana. Większość na jej miejscu zostawiło by chłopca w pierwszym lepszym miejscu.
Nagle do środka wszedł Quick i kazał dziewczynie spać, na pewno wszystko słyszał, po czym poszedł. Podeszłam do Creepy.
- Teraz będzie lepiej-obiecałam jej cicho- To już nie tylko twój problem.
Ta tylko skinęła głową zamyślona. Na pewno jeszcze nie uporała się  z tą całą sytuacją.
- Tylko już nie uciekaj, jak coś jeszcze jest to po prostu powiedz. Quick nie jest taki zły. Po prostu to była ciężka noc dla nas wszystkich.
- Ja po prostu o nim zapomniałam- powiedziała z łamiącym się głosem.
- To nie twoja wina, tym bardziej wróciłaś do niego- ta znów tylko skinęła głową- Moja mama też miała schizofrenie.
Jak tylko to powiedziałam ta od razu spojrzała na mnie a w jej oczach dostrzegłam ulgę.

Od Creepy Cd pozostali

Jak tylko Quick nazwał Kubę moim bratem coś we mnie się zapaliło nie może twierdzić, że to mój brat !! No ale w ciszy jednak wsiadłam na motor cały czas patrząc na Kubę.
- A ty Creepy opowiedz Rozi coś o swoim bracie Bo nie jest normalne żeby mały chłopiec bawił się zgniłym mięsem - usłyszałam wyrwana z tropu już w jaskini
- no dobra - powiedziałam mało zadowolona - więc to nie jest mój brat zajmuję się nim od roku znalazłam go w podstawówce, dla umysłowo chorych. - widać było że Rozi jest w szoku jednak mówiłam dalej - wzięłam go ze sobą nie chciałam żeby umarł przez zombie. Gdy tak chodziłam z nim po szkole znalazłam pokój dyrektora a w nim masę dokumentów i znalazłam coś o Kubie. - zrobiłam przerwę - on ma schizofrenie - Lexi spojrzała na mnie jak na ducha ale ja mówiłam dalej - jest nie groźny ma takiego nie wiem jak to nazwać przyjaciela ducha on bardzo go lubi lecz on zmusza go do złych rzeczy. Na szczęście zawsze go od takich pomysłów odwodze. Inaczej nie musiałby być żywym trupem tylko sobą. A ja nie mam rodziny zginęła w pożarze, jego rodzina nie istniała można tak powiedzieć - nagle do groty wszedł Quick i kazał mi iść spać. Wiedziałam, że wszystko słyszał ale postanowiłam zasnąć bez słowa

wtorek, 22 sierpnia 2017

Od Quick'a Cd pozostali

Zsiadłem z motoru. Porządnie  wkurzony,ale to co zobaczyłem totalnie mnie rozbroiło. Teraz już wszystko rozumiałem, by najmniej tak mi się wydawało
- Nie mogłaś po prostu powiedzieć?- zapytałem- że jest z tobą ktoś jeszcze. Rozumiem że to jest twój brat? Nie wygląda na zdrowego. No i kto się bawi trupem? I żeby było jasne ostatni raz za tobą przyjechałem tutaj. Jak będziesz nie grzeczna to rzucę cię niedzwiedziowi na pożarcie a teraz biegiem wsiadasz na motor. W środek wsadz brata i trzymajcie się dobrze żebyście mi nie powypadali. -Wracałem z nimi z powrotem, w myślach gadając sam do siebie. No ludzie ta noc to jest przeklęta. Najpierw świr, którego prawie zabiłem, pózniej dziecko tarzana, które się na mnie rzuciło no i ten mały. Nie dość że chyba jakiś zaziębiony, z temperaturą to jeszcze coś z nim nie teges. Kto normalny bawi się trupem. Nie wiem mógł się bawić czymkolwiek, folią ale trupem? Nie po koiło mnie też to stado. I ten nawiedzony dom. Trzeba z tym zrobić porządek. Nim się obejrzałem dojechałem już na miejsce. Drake był ledwie żywy znów stracił przytomność. Więc poprosiłem dziewczyny by zajęły się tą dwójką i zaprowadziły ich do jaskini rzuciłem jeszcze przez ramię.
-Rozi ten młody to jest chory. I to nie tylko na gorączkę chyba. Obęjżyj go bo widzę że trochę się na tym znasz. Zaraz doprowadzę motor, w przyczepce gdzieś jest termometr. Niespodzianka do mnie. Porobisz za tragarza.- rzuciłem i razem podeszliśmy do Drake'a coś tam majaczył, chyba w gorączce. ale nie mogłem zrozumieć co on bredzi.
-Połóż się Niespodzianka- najdelikatniej jak mogłem przełożyłem Drake'a przez grzbiet Niespodzianki nie lubiłem go ale to nie zmienia faktu że muszę mu pomóc. -Niespodzianka ostrożnie idziemy do jaskini. -Niestety przy wejściu sam musiałem go zataszczyć do środka bo było zbyt wąsko.
- Dziewczyny przesuńcie tą skórę bliżej ogniska i dla tego małolata też. Położę tu Drake'a będzie mu ciepło. A ty Creepy opowiedz Rozi coś o swoim bracie Bo nie jest normalne żeby mały chłopiec bawił się zgniłym mięsem. - pózniej poszedłem rozpakowywać motor. Gdy już to zrobiłem usiadłem przed jaskinią. To było dla mnie za dużo. Siedziałem patrzyłem w zachodzący już księżyc dopiero teraz spostrzegłem że jest jakaś piąta nad ranem. Ciężko westchnąłem. Oparłem się o ścianę i tak już zostałem.

Od Creepy Cd pozostali

Jak tylko dojechaliśmy do lasu myślałam że dostane zawału. Prawdziwy niedźwiedź! Zawsze chciałam takiego zobaczyć. Jestem ciekawa czy będę mogła go pogłaskać. Zapomniałam im powiedzieć o Kubie. .. Dzisiaj w nocy muszę wrócić do miasta i go znaleźć on sobie nie poradzi sam. Mając schizofrenie do wszystkiego jest zdolny nawet gacek mu nie pomorze.
- Ej creepy !
- co ?! - spytałam zbita z tropu
- nie pójdziesz z nami zostaniesz tu z nimi
- dobra żaden problem
- ale
- jakie ale ? - przerwałam mu
- takie, że zapewne bedziesz chciała uciec wiec dotrzymasz towarzystwa Rozi oraz temu gnojowi
- spoko nigdzie nie pójdę ale zostawcie mi latarke
- wolę cię do drzewa przywiązać
- nie ma mowy !!
- jest
Chwilę tak stałam zamyślona nie dostrzegając co się dzieje wokół.
Nagle coś mnie tchnęło i zaczęłam biec do miasta. Gdy dotarłam do miasta zobaczyłam Kubę bawiącego się ręką trupa. Natychmiast do niego podbiegłam i przytuliłam ... Był bardzo zimny chyba się przeziębił postanowiłam wrócić do sklepu gdy nagle tuż za mną pojawił się motor a w nim moje utrapienie ..

Od Lexi Cd pozostałych

Lizak tak mnie zszokował że mało co znów się nie rozryczałam. A Quick miał rację.
- Niech Rozi połata brata a jak skończy to wrócimy do jaskini dziewczyna musi iść spać, na pewno jest zmęczona. - powiedziałam. Quick tylko skinął głową, wyjaśniliśmy sobie wszystko. Szczerze mi ulżyło. Choć wciąż irytowała mnie perspektywa zimy. Wolała bym znaleść jego siostrę a pózniej brata. Ale Quick miał rację zimę musimy przeczekać. I wróciliśmy do pozostałych. Rozi opatrywała Drake'a i rozmawiali cicho.
- Pogadam z nią - powiedziałam do Quicka wskazując Creepy- będziesz miał Niespodziankę całą dla siebie bo strasznie robi się zazdrosna.
Chłopak się roześmiał a ja podeszłam do dziewczyny. Była mojego wzrostu może trochę wyższa, brązowe włosy i piwne oczy.
- Hej, jestem Lexi.- dziewczyna wyglądała jakby wogóle nie widziała mojej obecności i nagle puściła się biegiem. Patrzyłam chwilę zdziwiona a Quick w tym samym czasie podszedł do motoru przy którym stałam.
- Zajmę się tym, ty ich popilnuj. - i pojechał

Od Quicka Cd Lexi

-To że musimy z nimi pogadać to jest pewne, bo ja też mam dla ciebie niespodziankę, wyobraz sobie że zasuwaliśmy sobie do tej apteki z Rozi w pewnym momencie przesunęła się do mnie tak blisko że miałem w rażenie że za chwilę mnie udusi sparaliżował ją strach. Więc  nic nie powiedziała gdy pytałem o co chodzi. Jako że żyje jej szanowny brat i przestanie się rzucać to może uda mi się z nim pogadać. Stał tam domek i co ciekawe paliło się tam światło. I to ten domek przeraził Rozi. Ominąłem go bo nie chciałem jej denerwować a wracając to już zupełnie inną drogą pojechałem dlatego tak długo to trwało. No i jeszcze ta smarkata. Teraz już może nie będzie kozaczyć jak rzucił się na nią lakier. Normalnie to dziewczę musiało strasznie długo być samo. Wyskoczyło na mnie jak jakieś dzikie. No i coś ci powiem teraz, Rozi wymierzyła do niej z kuszy. Żeby mnie ten babski zwierzak zostawił w spokoju. No a dalej to już wiesz próbowała się ulotnić i resztę już znasz.- po chwili ukląkłem na kolano. Lexi spoważniała aż usta otworzyła ze zdziwienia co ja wyprawiam starałem się być jak najbardziej poważny. Wyjąłem z kieszenie lizaka i zacząłem bredzić
- Alex przyjmij tego lizaka na znak przyjazni. Jako niespodziankę od ja dla ty. - patrzyłem na nią i nie mogłem powstrzymać śmiechu. Takiego lola to jeszcze chyba w życiu nie miała.
-No a propo tej dziewuchy to przedstawiła się jako Creepy. Mogła byś ją ogarnąć aby najmniej spróbowała byś ją jakoś ucywilizować. A jeżeli ci się to nie uda to normalnie zrobimy jej sukienkę ze skóry oddam jej ten łuk i niech tak sobie biega. Będzie pasowała do otoczenia. A propo tych zombiaków to Drake mógł mieć rację, i obawiam się że one idą od stronę miasta. Tylko nie wiem bo nie pokoi mnie ten dom ze światłami. Rodzeństwo musiało uciekać albo przed stadem albo przed kimś kto jest w tej chacie. Musimy się tego koniecznie od nich dowiedzieć. Po za tym idzie zima i będzie ostra w tym roku. W jaskini będzie ciężko. Trzeba by było znaleść coś w miasteczku.

Od Lexi Cd Quick

Kiedy się już uspokoiłam, zmoczyłam koszulę Quickowi i się odsunęłam postanowiłam nadrobić zaległości.
- Drake mówił że w naszą stronę idzie duże stado i będzie tu za jakieś trzy dni- wypaliłam i od razu dodałam -mógł kłamać abym go po prostu puściła.
- Drake....
-Och, brat blondynki który ma rozwalony łeb przez Niespodziankę ma na imię Drake.- w tej samej chwili Niespodzianka szturchnęła mnie nosem. -Tak wiem dziewczyno że nie chciałaś- powiedziałam do niej głaszcząc ją po pysku.
- A propos jego, jak się zachowywał? Był grzeczny?- kiwnęłam tylko głową.- Jest coś jeszcze ale nie wiem co.
Zaciekawiona spojrzałam na niego. Ten tylko w zruszył ramionami.
- Musimy z nimi pogadać.- stwierdził.
-Ech, tego jestem pewna. Jakim cudem znalezliście dziecko?- spytałam za ciekawiona.
- Rzuciła się na mnie w sklepie. Poważnie uwierzysz? Wiesz jak mnie roztrzepała? Ale mój bóg włosów zemścił się na niej i potknęła się o lakier- zaczęłam się śmiać a Quick dołączył do mnie- Właśnie bym za pomniał mam dla ciebie niespodziankę.
- Przywiozłeś mi niedzwiedzia?

Od Quick'a Cd pozostali

Ale się wpierdzieliłem- pomyślałem. W końcu tej małej nie można zostawić tutaj samej. Ale jak ja je zabiorę. Ja Rozi i jeszcze ta mała. Byłem w nie złym szachu. Ale coś trzeba było zrobić. Motor był już spakowany a Rozi cały czas mnie pospieszała.
-Jak masz na imię?- zapytałem
- Creepy .
- Jesteś tutaj sama?
- Tak
- W takim razie pojedziesz z nami- zadecydowałem za nią- No cóż Rozi- powiedziałem- będziemy bardzo blisko siebie. Tak bardzo że aż zrobi nam się ciasno.
Pierwszy raz dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Nie miałem nic złego na myśli-  podniosłem ręce w geście poddania.- Ale przecież nie zostawimy naszej pyskatej dziewuchy. Dobra wskakuj mała na motor dawaj ten łuk bo teraz nie będzie ci potrzebny. I jedziemy bo mamy w lesie kogoś do uratowania. Po za tym przy dwóch gorących laskach w kieszeni roztopi mi się lizak dla Alex a na przyczepce lody którymi masz umazany nos.
Jakoś się zmieściliśmy i ruszyliśmy. Musieliśmy jechać dookoła co mnie bardzo wkurzyło. Ale nie chciałem przestraszyć dziewczynki i zdenerwować Rozi. Nie wiem jakim cudem z kobieta z przodu i z kobietą z tyłu dojechałem do lasu. Oczywiście prawię zabiłem Niespodziankę. Creepy na widok  niedzwiedzia mało co nie spadła z motoru a Rozi już zeskoczyła bo już w sumie staliśmy i pobiegła do brata.

Od Creepy Cd Quick

Cholerka zobaczyli mnie. Przy najmniej mam pewność że to ludzie, nie zabardzo wiem co robić. Zapomniałam już jak się odzywać przez tak długi okres czasu siedziałam tutaj i z nikim nie rozmawiałam.
- Jestem żywa! - krzyknęłam troszkę niewyraznie chociaż jak na mnie dość dobrze
- Pokaż się! - krzyknęła dziewczyna zza pleców chłopaka
- Najpierw odłużcie broń!
Chłopak przez pewien czas sie wahał lecz po upływie paru sekund odłożył kusze i krzyknął
- Wstawaj !
- Spokojnie bez nerwów bo ci żyłka pęknie - zażartowałam sobie
- Nie denerwuj mnie dziewucho !
Jak tylko to powiedział nie wytrzymałam i rzuciłam sie na niego nagle dziewczyna podniosła kusze i wycelowała ją w moim kierunku natychmiast przestałam wierzgać i zeszłam z chłopaka spojrzałam na nią z nienawiścią i już zaczęłam wybiegać gdy nagle potknęłam się o lakier do włosów
- ja pier**le !! - krzyknęłam
- no to teraz chyba nie uciekniesz
- chyba raczej nie geniuszu - szybko wstałam i złapałam się za głowę - ale boli
- Rozi weź resztę potrzebnych rzeczy i idziemy
- ok
- ja postaram się załatwić coś dzięki czemu będziemy mogli wziąć naszą pyskatą dziewuche - parsknęłam ze śmiechu i poszłam za nim

Od Quick'a Cd Rozi

Gdy poczułem Rozi blisko siebie aż podskoczyłem. Chrząknąłem. --To tylko górka. Nie poczułaś jej? Z tym domem to pózniej wyjaśnimy o co chodzi. Tym czasem trzymaj się mnie mocno. Bo nie wiem co tam jest więc muszę objechać. Pewnie będzie rzucało.- nie bardzo podobało mi się że przytula się do mnie obca dziewczyna, zresztą one wszystkie były dla mnie obce. Teraz i tak muszę skupić się na drodze. Bo inaczej to przywalę w drzewo. A nie przytomnego idiotę trafi szlag jeżeli na czas nie dostanie leków. A tego to bym sobie już nie wybaczył. Matkobójca a do tego jeszcze bratobójca.
-Dobra jesteśmy przy aptece, nie wiele tu jest, bierz co uważasz za stosowne- powiedziałem i oddaliłem się by poszukać jakiegoś pojemnika. Czegokolwiek. Znalazłem to czego szukałem i zacząłem zgarniać wszystko jak leci z półek. W końcu może się te leki na coś przydadzą a jak nie to się je wyrzuci.
- Dobra, spadamy mała, bo czas nas goni. Jest zimno a twój psychiczny brat leży i wącha glebę. Nie dość że dostał w łeb to jeszcze się wyziębi. Podskoczymy jeszcze do sklepu i wracamy. Pojedziemy trochę inną drogą. Bo nie chcę przejeżdżać koło tego domu puki nie dowiem się co tam jest.
Weszliśmy do marketu, Rozi od razu poszła szukać lakierów.
- No przecież ja żartowałem.
- Dług jest po to aby go spłacić- odpowiedziała mi, o dziwo.
-To spłacaj go szybciej i spadamy z tond. Oż ty w życiu, znalazłem lusterko- wydarłem się jak głupi. Popatrzyłem w lusterko, poprawiłem włosy bo stwierdziłem że strasznie się rozczochrałem. Nagle coś przykuło moją uwagę. Albo ja miałem zwidy albo coś poruszyło się za regałem. Na wszelki wypadek napiąłem kuszę
-Rozi zostaw to- powiedziałem do dziewczyny- Stań za mną. Ktoś lub coś tu jest.

Od Creepy Cd ktoś?

Siedziałam w tym głupim sklepie pare dni może miesięcy sama już nie wiem ... Śmierdzące gówna poszły już dawno tylko od czasu do czasu jakiś się przyplątał. Dawno nie spałam martwiąc się, że nigdy nie spotkam już żywej duszy. Właśnie otwierałam lodówki z lodami i usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka. Szybko schowałam się za półkami i obserwowałam ... Pierwsza myśl była taka że to nie śmierdziele ... Druga to ta że mogli to być ludzie

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Od Lexi Cd Drake

Ta sytuacja coraz bardziej mnie denerwowała. Martwiłam się o Quicka, dziewczynę a nawet tego irytującego kretyna. Chciał się dogadywać? Co on bierze mnie za idiotkę która go puści? I jeszcze te stado. Czy on mówi prawdę? Może kłamać próbując się uwolnić. Ale jeśli to prawda? Było by gorzej.
- A ty będziesz?- spytałam wkurzona podchodząc do niego ale wciąż mówiłam spokojnie- jak na razie nie zdołałeś  pomóc własnej siostrze- wiedziałam że trafiłam w słaby punkt i kontynuowałam dalej- sam siedzisz związany pod drzewem z rozwalonym łbem. Jeśli mnie bagatelizujesz twój problem ale misiek na pewno nie za waha się przed zabiciem ciebie. Ja nie mam sznurka na rękach i w każdej chwili mogę odejść. Co możesz mi zaoferować?
Miałam wielką ochotę go rozwiązać i pozwolić odejść. Ale obiecałam Rozi że nic mu nie będzie a jak odejdzie po pierwsze nie wiadomo gdzie pójdzie a po drugie czy gdzieś nie zemdleje a zombie go nie zje. I nie wiadomo czy nie wkurzy Quicka na tyle że ten go w końcu zastrzeli.
- Za trzy dni będzie tu stado zombie- powtórzył.
- Ja nie jestem głucha a Quick i twoja siostra do tego czasu wrócą.
- I co sam rozwali całe stado jak bohater. Wszyscy zaczną stawiać mu pomniki dzieci będą się o nim uczyły na lekcjach historii?- spytał sarkastycznie.
- Zapytaj się go jak wróci. A jeśli chodzi o pomniki to chyba nie będzie kto miał ich stawiać. - mruknęłam pod nosem i usiadłam na przeciw niego.- Nie wiem kiedy wrócą ale to nie oznacza że musimy gadać.
- Denerwuje cie to że mówię prawdę?
- Skoro już jesteś taki prawdomówny i musisz mówić to może opowiedz o sobie. Na przykład co robiłeś przez ten rok albo co robiłeś przed tym wszystkim...

Od Drake do Lexi

Dziewczyna odeszła kawałek udając silnie zajętą. Choć w zasadzie sam nie wiem czym. Ten przeklęty grizli kręcił się w pobliżu co chwila na mnie łypiąc.
- Dawno pojechali? - Spytałem
Dziewczyna nadal udawała zajętą nawet nie podnosząc głowy.
- Głucha jesteś? - wypaliłem nie co zirytowany.
Nie lubię gdy mnie się olewa.
- Jak masz na imię? - ciągnąłem dalej
Dziewczyna westchnęła głośno i na mnie spojrzała.
- Lexi, mam na imię Lexi
- Więc dawno pojechali?
- Jakiś czas temu - odparła sucho
W jej tonie wyczuwalne było zmartwienie. Co i mnie się udzieliło.
- Mówiłaś, że nie znasz go dobrze - wypaliłem
Dziewczyna od kręciła się w moją stronę.
- Tak nie znam go - odparła
- I mimo wszystko puściłaś z nim moją siostrę - zauważyłem - możesz mi zagwarantować, że mojej siostrze nic się nie stanie
Lexi zapatrzyła się na niedzwiedzia, który leżał pod drzewem.
- W takim razie mnie rozwiąż - zażądałem - możemy się dogadać Lexi
- Nie, nie możemy - zaprzeczyła
- W tą stronę idzie stado zombie - zacząłem - bardzo duże stado. Będzie tu za jakieś trzy dni. Myślisz, że twój chłopak psychopata będzie ryzykował by cię ratować.

Od Rozi do Quicka

Mam mętlik w głowie sama nie wiem co o tym myśleć. Wiem jedno nie ufałam mu za grosz. Wcale nie chciałam zostawiać Drake. Był nie przytomny, a urazy głowy zawsze mogą być nie bezpieczne. Nie wiem również czy mogę ufać dziewczynie. A jeżeli to jest ich taktyka? Może celowo chcą nas rozdzielić? Nie wiem czy robię dobrze zgadzając się dobrowolnie na jego grę. Jednak z drugiej strony co innego mogę zrobić, niż grać na jego zasadach i spróbować wygrać. Nie pewnie wsiadałam na jego harleya, oddalając się od niego na tyle na ile pozwoliła mi nie wielka przestrzeń motoru. Siedziałam cicho, mocno ściskając rączkę z tyłu. Chłopak jechał bardzo szybko pewnie jakiś rok temu dostał by nie jeden mandat, ale teraz nie ma osoby, która przejmowała by się taką głupotą jak przepisy.
- Jak masz na imię i ile masz lat? - spytał nagle przerywając ciszę.
- Rozi i mam 16 lat - odparłam zaskoczona 
- Miło mi, uspokoiłaś się troszkę? - spytał 
Czy się uspokoiłam? Czy on w ogóle zdaje sobie sprawę z tego jak marna jest ta sytuacja. Czy on naprawdę zapomniał, że chwilę temu mało co się nie pozabijaliśmy. Czy on zapomniał, że mój brat leży nie przytomny i może się nawet nie obudzić. Nie wcale się nie uspokoiłam!
- Troszkę, ale martwię się o brat - wypaliłam tylko 
- Wiem, też się martwię dlatego się śpieszę. Mógł nie kozaczyć, no sama przyznaj. Zle się stało. Zdaję sobie sprawę, że celując do mnie broniłaś brata, ale nie strzeliła byś, za bardzo się bałaś... A tak w zasadzie to co was tu przygnało? Szukacie kogoś? Teraz każdy kogoś szuka. Pewnie jesteś głodna? 
Skąd on się urwał? Martwi się przecież wszystko to jego wina. I co on może o mnie wiedzieć oczywiście, że bym strzeliła. Kogo ja oszukuje?
- Słucham? - dopytał 
Czy ja naprawdę powiedziałam to na głos? 
- Pytałam jak masz na imię? - odparłam
- Quick - odparł po dłuższej chwili - więc?
- Więc co? - dopytałam
- Co was tu przygnało? - powtórzył - szukacie kogoś?
- Nikogo już nie mamy - zaczęłam cicho - mam tylko brata. Rodzina, przyjaciele wszyscy nie żyją. Naprawdę nie chcieliśmy kłopotów. Wpadliśmy na was przypadkiem. Nie wiem co zrobię jak coś mu się stanie.
- Nic mu nie będzie - pocieszył
Mówił coś jeszcze ale przestałam słuchać. Widziałam tylko dom. Dom z którego musieliśmy uciekać. Bezwiednie przysunęłam się do Quicka.

sobota, 19 sierpnia 2017

Od Quicka Cd Lexi

-Szlag by to trafił, ch*j by to strzelił. No ja pier**le a wszystko przez je**ne psy. -podszedłem do Alex. Łeb mi rozwalało, mimo wszystko przytuliłem ją do siebie najmocniej jak umiałem, najbardziej. Nawet pocałowałem w czubek głowy. -Lexi, już dobrze, dobrze. Nie mogłaś nic na to poradzić. Jesteś silna, ale wgłębi duszy tak jak ja, jak widzisz na załączonym obrazku strasznie miękkie z nas skorupiaki. Musisz o tym zapomnieć, to nie była twoja wina. Jak mogłaś ich obronić. Przecież nawet mi zamiast głowy chciałaś  odstrzelić łeb. Wiesz, do tej pory rozmawiałem z Niespodzianką, żeby nie zapomnieć jak gada się z ludzmi- ręce mi się trzęsły, pierwszy raz byłem tak blisko z dziewczyną. Zdecydowanie za blisko.- teraz będziesz pod moją opieką Alex. Już wiesz że nie potrafił bym cię skrzywdzić a zawsze obronię. Niespodzianka słyszysz? Czaisz słowo obronię. -Surprise najpierw spojrzała na mnie i jakby się uśmiechnęła z pod pyska. Póżniej zasłoniła łapą oczy.
- No przestań- rozbroiło mnie to. Alex też wtedy przestała płakać i spojrzała na Niespodziankę. -Lexi ona jest zazdrosna. Dasz wiarę? Księżniczko, Lexi to tak jakby moja młodsza siostra. Pamiętaj, masz ją bronić za cenę własnego życia. Błąd Surprise, masz ją bronić nawet za cenę mojego życia. No widzisz Lexi, wszystko będzie dobrze, tylko powolutku wszystkiego cię nauczę. Zabijać zimnych, celnie odstraszać psychola. A pózniej jak opanujesz wszystkie te umiejętności skupimy się na tym jak odnaleść twojego brata. Może tak być, słońce? Powiedz że mnie nie zostawisz, nie odejdziesz. Ty sobie sama nie dasz rady. A ja przestanę w ogóle się odzywać. Z tond te moje monologi. Ty do mnie mówisz a ona tylko ryczy. Kto wie co ma na myśli. I wiesz co powiem ci że zwierzaki są  mądrzejsze od nas ludzi. Zobacz ona mnie rozumie a jak ona mówi do mnie a może raczej ryczy- uśmiechnąłem się - To za groma nie pojmuję o co jej kaman.- Lexi zaczęła się śmiać, w tuliła się we mnie jeszcze bardziej, chyba nareszcie zaufała mi. Poczuła się bezpieczniej, pewniej.

piątek, 18 sierpnia 2017

Od Lexi Cd Quick

Kiedy Quick wrócił z Rozi, ta od razu podeszła do brata i zaczęła go opatrywać. I bardzo dobrze, bo zrobił się bardzo blady i nawet przestał gadać. Podeszłam do Quicka. No cóż chcę czy nie, musimy pogadać. I aż mnie za tkało, stał z dziewczyną około 13-letnią. A więc chcąc mieć to wszystko za sobą walnęłam prosto z mostu.
- Chyba powinnam ci podziękować i przeprosić.
- Gdybyś nie celowała do mnie pewnie byś nie musiała- powiedział dziwnie zamyślony. Może coś się stało. Powinnam zapytać tak samo jak o dziewczynę ale zamiast tego wybuchłam.
- No trudno czasu nie umiem cofnąć- fuknęłam i po prostu odeszłam. Słyszałam że Niespodzianka człapie za mną i kiedy usiadłam trochę z dala, niedzwiedzica położyła się obok mnie. Głaskanie jej bardzo mi się spodobało. Po chwili i Quick przyszedł.
- Dlaczego to zrobiłaś- spytał bez cienia złości. Westchnęłam, byłam mu winna wyjaśnień. Chociażby tyle mogę teraz zrobić.
- Gadałeś jak typowy psychol, przerażałeś mnie. Kiedyś byłam w podobnej sytuacji.- zamilkłam ale Quick siedział cicho, więc kontynuowałam- byłam z młodym małżeństwem, mieli po dwadzieścia parę lat. Trafiliśmy na pewną grupę. Wydawali się mili, zapewnili nam nocleg, jedzenie. Na drugi dzień zaprowadzili nas w piwnice chcąc pokazać coś ważnego no i pokazali. Pełno zombiaków na łańcuchach a wokół nich pełno krwi i strzępków mięsa. Na środku leżał chłopak miał może z 15 lat. Trupy nie mogły go dosięgnąć. Był cały poraniony. Miał po obcinane wszystkie palce i nogę. Zamknęli nas tam- łzy zaczęły płynąć mi po policzkach- Wiedziałam że nas czeka ten sam los. Natrafiła się okazja. Uciekłam a ich zostawiłam, po prostu z tchórzyłam.
- Gdybyś została też byś umarła.- stwierdził, może chciał mnie pocieszyć. Energicznie pokręciłam głową.
- Mieli pięcioletnią córeczkę. Z tchórzyłam tak jak w przypadku matki i Mel. One też nie żyją prze ze mnie. Matka była chora psychicznie, dlatego ojciec nigdy jej nie zabierał na różne bankiety. Pewnego razu po prostu wyszła z domu. Nie rozumiała że w okół jest pełno zombiaków. Mel miała dziesięć lat, pobiegła za nią. Nie byłam w stanie się poruszyć i....- zamilkłam. Nie potrafiłam już niczego powiedzieć. Rozryczałam się na całego. Nie chciałam płakać a już na pewno nie przy nim.
- Dlaczego mi pomogłeś i to dwa razy, mogłeś zostać w jaskini udać że nic się nie stało. Dlaczego jeszcze mnie nie zabiłaś, celowałam do ciebie choć mi pomogłeś. Ryzykowałeś życie.

Od Lexi Cd Drake

Kiedy Quick pojechał z Rozi zostałam sama z nieprzytomnym chłopakiem i niedzwiedziem. Usiadłam, opierając się o pień drzewa. Pozwoliłam by myśli przepływały mi przez głowę a emocje opadły. Nagle Niespodzianka podniosła się i przyczłapała do mnie, niepewnie śledziłam każdy jej ruch. Ta położyła się obok mnie i delikatnie szturchnęła nosem. Położyłam rękę na głowę zwierzaka i delikatnie pogłaskałam. Niedzwiedzica położyła łeb mi na kolanach. Och nawet głowę miała ciężką. Nie wiedziałam ile czasu minęło ale zaczęłam się porządnie martwić o chłopaka. Nie miałam żadnych opatrunków a ranę trzeba było opatrzyć.
- Spokojnie dziewczyno, niedługo wrócą- powiedziałam do Niespodzianki choć nie byłam pewna kogo pocieszam . Tak samo niespodziewanie jak do mnie przyszła tak i wróciła na poprzednie miejsce wpatrując się w Drake'a. Musiał zacząć się przebudzać. Uznałam to za dobry znak choć nie byłam pewna czy taka jest prawda. Nagle drgnął przeklinając głośno
- Porządnie oberwałeś w głowę- stwierdziłam, starałam się nie zdradzić jaką ulgę poczułam.
- Opiekowałaś się mną?- spytał z uśmiechem a może było lepiej jak spał.
- Wiedziałam że mocno oberwałeś ale nie wiedziałam że aż tak- podeszłam do niego, jako że zaczynało już się przejaśniać dostrzegłam że chłopak ma miodowo blond włosy i brązowe oczy. Był nawet przystojny. A teraz całą skroń i policzek miał we krwi. A jeśli to coś poważnego, mógł mieć wstrząśnienie mózgu lub coś.
- Martwiłaś się- stwierdził, ech nawet nie wie jak bardzo. w sumie obiecałam jego siostrze że nic mu nie będzie, a sama nie chciałam patrzeć jak przy mnie umiera a ja nie mogę nic zrobić.
-Żartujesz? Mierzyłeś do mnie z broni. Dla mnie równie dobrze mogłeś umrzeć.
-Ale nie umarłem i to cię cieszy- droczył dalej.- A gdzie ten świr? Gdzie moja siostra- gwałtownie się zerwał a jeszcze szybciej wylądował na ziemi. Nie byłam pewna czy to przez więzy czy ranę. Miałam nadzieję że to pierwsze.- Co ten czub jej zrobił? Zabiję tego gnoja, i ciebie jeśli mnie nie rozwiążesz- wywrzeszczał, próbując rozerwać więzy.
- Uspokój się bo tylko pogarszasz sprawę. Masz rozwalony łeb chyba jasne jest to że pojechali po jakieś opatrunki dla ciebie.- wyjaśniłam spokojnie.
- Wątpię aby dobrowolnie pojechała.
- Chyba miała małe pole do popisu, głównie przez ciebie.- odparłam. Zauważyłam że Niespodzianka wstała i podeszła trochę, czujnie patrząc na Drake'a- Trzeba był nie mierzyć do mnie ze spluwy.
-Z kont miałem wiedzieć że twój chłopak to psychol.
-Och, co zwami to nie jest mój chłopak, nawet go nie znam..
- jedno nie wyklucza drugiego- przerwał mi a ja posłałam mu mordercze wspomnienie.
- A ty również nie wyglądałeś na zrównoważonego psychicznie kiedy do mnie celowałeś.- dokończyłam.
- Koleś ma niedzwiedzia- upierał się
- Którego towarzystwo wole od twojego. Ona bynajmniej nie gada. I jest pożyteczna.- broniłam Niespodzianki bo przez tą krótką chwilę przekonała mnie do siebie. Może była dzikim i niebezpiecznym zwierzęciem ale teraz ludzie mają chyba mniej człowieczeństwa od niej.
- To co rozwiążesz mnie?- spytał
- Zapomnij.

Od Quicka Cd Rozi

W zasadzie to denerwowała mnie ta cała sytuacja. Ludzie powinni trzymać się razem a nie wzajemnie się wybijać. Ale no cóż takie mamy czasy. Zniknęła cywilizacja, zgina i ludzie, bo albo się powybijają wzajemnie tak jak my teraz albo zimni ich pozjadają. Alex swoja drogą też nie była ok. Pomogłem jej nawet ją polubiłem z deczka. A ta wyskakuje z tym gnatem.
Czułem się odpowiedzialny za tego kretyna. Tylko dlatego zdecydowałem o wyjezdzie. Będą potrzebne opatrunki i środki przeciwbólowe, jakieś maści z antybiotykiem. W sumie to zostawiłem ich oboje samych Alex i tego kretyna ale jeżeli będą na tyle nienormalni żeby wysadzić się na Niespodziankę to zginą z jej łap. Mam nadzieję że Alex nie popełni tak fatalnej w skutkach pomyłki.
-Spokojnie dziewczyną bo mi tu ducha wyzioniesz. Odwiążę ci jeszcze nogi i jedziemy. Twój brat będzie potrzebował maści z antybiotykiem solidnie wyłapał w głowę. Ja tego naprawdę nie chciałem, zmusiliście mnie do tego.- skończyłem swój monolog- A teraz wsiadaj i trzymaj się dobrze albo raczki z tyłu albo mnie, jak tam chcesz - odpaliłem motor i ruszyłem, jechałem szybko. Śpieszyło mi się, chłopak może się wykrwawić.
-Jak masz na imię i ile masz lat?- rzuciłem niedbale.
- Rozi i mam 16 lat.
- Miło mi, uspokoiłaś się trochę?
- Troszkę ale martwię się o brata.
- Wiem, też się martwię dlatego się śpieszę. Mógł nie kozaczyć, no sama przyznaj. Zle się stało. Zdaję sobie sprawę że celując do mnie broniłaś brata ale nie strzeliła byś, za bardzo się bałaś...A tak w zasadzie to co was tu przygnało? Szukacie kogoś? Teraz każdy kogoś szuka. Pewnie jesteś głodna?..

Od Lexi Cd Rozi

Patrzyłam jak Quick odchodzi, kiedy znikł mi z pola widzenia (czyli bardzo szybko) zaczęłam związywać chłopaka. Byłam pewna że się nie rozwiąże. Pistolet i nóż który jemu zabrałam włożyłam sobie za pasek.
- pomóż nam - wyszeptała dziewczyna, miała blond fale, obstawiałam że jest mniej więcej  mojego wzrostu, a policzki miała mokre od łez. - twój chłopak to psychopata pozabija nas. Chcemy stąd odejść nie szukamy zwady, ani kłopotów. Po prostu nam pomóż ....
Zdziwiona spojrzałam na dziewczynę powoli wstałam i podeszłam do niej. Ukucnęłam na przeciw niej.
- Po pierwsze to nie jest mój chłopak, znam go kilka godzin a po drugie pomogłam najlepiej jak umiałam. Prze ciesz go nie zabiję.
- Co z Drakiem?- spytała po raz kolejny spoglądając na brata.
- Raczej nic mu nie będzie, ma rozciętą głowę ale nie mocno- uspokoiłam ją- pojedz z nim i rób co każe. Nie znam go, przez cały ten czas wydawał się w porządku ale lepiej nie denerwuj go. O swojego brata nie musisz się martwić.
Przez chwilę panowała cisza, Niespodzianka ułożyła się nie opodal Drake'a i spoglądała na niego.
- a co będzie pózniej?- spytała cicho.
- Nie wiem naprawdę nie wiem. Obiecał że z wami pogada.
- to że z nami pogada nie wyklucza tego że nas zabiję- stwierdziła gorzko. Musiałam przyznać jej racje ale w końcu Quick powiedział że nie chce nikogo zabijać. Przeczuwałam że jest przerażona choć starała się tego nie pokazywać. Postanowiłam jakoś podnieść ją na duchu.
- Wiesz, jak szłam ulicą zaatakował mnie zombie,  zawsze starałam się ich unikać. No ale próbowałam go zabić, jeden z noży utkwił mu w czaszce, nie mogłam wyciągnąć drugiego. W tedy trupa rozwalił jego niedzwiedz. Mierzyłam do niego ze spluwy, a ten zaczął żartować. To był pierwszy raz kiedy mi pomógł, zabrał mnie ze sobą opowiedział trochę o sobie. Nie mogłam usnąć więc poszłam się przejść. Jakby nie patrzeć twój brat mierzył do mnie z pistoletu. Nie wiedziałam czy miał zamiar mnie zabić czy nie. Quick starał się mi pomóc.